tenis dla dzieci

CZY ROŚNIE NAM POKOLENIE SZTYWNIAKÓW?

 

Czy Wasze dzieci lubią wf? Czy może wręcz przeciwnie – nie bawią się dobrze, cały czas robią n a nim to samo, więc unikają lekcji? Skąd u dzieciaków coraz mniejsza chęć do ruchu? Co możemy zrobić, by lekcje wf-u były ciekawsze? Przeczytajcie wpis, a potem wejdźcie na stronę dzieciakidorakiet.pl!

 

Mam kilka lat.

Całe swoje dzieciństwo spędzam na podwórku. Razem z siostrami jeżdżę na rowerze, gram w piłkę, bawimy się w chowanego. Długie godziny spędzamy w piaskownicy i na huśtawce. Układamy własną choreografię i tańczymy do wieczora. I to wszystko na świeżym powietrzu. Nikt nie mówi o smogu, nikt nie straszy brakiem aktywności fizycznej. Zdrowo. Idealnie. Wychowanie fizyczne w szkole to gra “w dwa ognie”, biegi, skok wzwyż i w dal. Nic co mogłabym polubić, ale za to bardzo lubię swojego nauczyciela i koleżanki z klasy, więc fajnie się bawimy.

Mam kilkanaście lat.

Nie lubię rywalizacji, a na każdej lekcji W-F robimy jakieś głupie wyścigi w rzędach. Krępuję się, bo jestem raczej średniakiem. Nie mam się chyba czego wstydzić, ale lekkoatletką nie jestem, nie biegam zbyt szybko, nie jestem ani gibka, ani giętka, a zawsze przychodzi mi się zmierzyć z lepszą koleżanką. To mnie demotywuje. Mam wrażenie, że nauczycielka nie ma pomysłu na prowadzenie lekcji. Czasem zagramy w siatkę, ale i to mi się nie podoba. Być może nie mam predyspozycji do tego sportu, a może po prostu nigdy nie miałam okazji ćwiczyć tej dyscypliny profesjonalnie. Nie wiem.

Zaczynam unikać lekcji wychowania fizycznego. Kiedy dzwonek woła na salę gimnastyczną, moje nogi prowadzą mnie w przeciwnym kierunku. Wagaruję. Nie mam ochoty mierzyć się z wysportowanymi koleżankami. Wolę czytać książki. Jedna nieobecność, druga, piąta, piętnasta. Mam zaległości w zaliczaniu różnych dyscyplin. Głupio byłoby nie zaliczyć roku przez w-f. Nauczycielka nie namawia, nie nakłania, prosi, żeby przychodzić na zajęcia, a zaliczy mi rok. Zmuszam się, ale to istne piekło dla mnie.

Mam 34 lata.

Moje dzieci to wulkany energii. Potrafią biegać i skakać przez cały dzień. Nie uczestniczę w tych zabawach. Jestem obok. Wolę układać z nimi klocki, puzzle, bawić się zabawkami, które nie wymagają ode mnie aktywności fizycznej. Chętnie czytam im książki.

Wchodząc na drugie piętro, mam zadyszkę. Wszędzie jeżdżę samochodem, mimo że rower stoi w garażu. Kupuję kursy zdrowego odżywiania i domowych ćwiczeń, żeby się rozruszać, ale po trzecim treningu dochodzę do wniosku, że to nie dla mnie. Znajduję milion usprawiedliwień, żeby tylko nie skakać na macie…

 

Nikt nigdy nie wszczepił we mnie miłości do sportu. Nikogo nie obwiniam, ale wydaje mi się, że nie miałam szansy na poznanie czegoś, w czym będę się dobrze czuła. Nie pamiętam, by w naszej okolicy działały pozalekcyjne zajęcia sportowe. A już na pewno nie było możliwości, by to szkoły podstawowe prowadziły profesjonalne szkolenia.

 

Dlatego chcę Wam przedstawić konkurs organizowany przez BGŻ BNP Paribas. Na stronie http://dzieciakidorakiet.pl można wygrać sprzęt do tenisa i szkolenie dla nauczycieli w Waszej szkole (podstawowej, zarówno publicznej, jak i prywatnej). Wygrywa aż 70 szkół!

Wystarczy wgrać zdjęcie lub film, w którym dzieci promują aktywność fizyczną. Konkurs trwa do końca października, więc trzeba się spieszyć. Myślę, że to fantastyczna okazja do tego, by w-f naszych dzieci nie był nudny. Żeby dał dzieciom możliwość spróbowania czegoś nowego, bez przymusu płacenia za dodatkowe zajęcia. A może dzięki temu znajdą się prawdziwe talenty?

 

Promujmy sport i zdrowy styl życia. Pokazujmy dzieciom, że aktywność fizyczna jest ważna, a gry na komputerze nie przynoszą nic dobrego. Nawet po przeczytanej książce warto wyjść na dwór i się poruszać. W przeciwnym razie wyrośnie nam pokolenie “nieperfekcyjnych mam i ojców”, którzy dyszą przy wchodzeniu po schodach. Niestety.

 

Wpis powstał przy współpracy z BGŻ BNP Paribas.