“NIE PRZYTULAJ SIĘ DO MNIE”

 

Jakiś czas temu jedna z moich córek oznajmiła, że nie chce już chodzić do przedszkola. Nie chce, ale uwielbia przedszkole. Nie chce, ale fajnie się tam bawi. Nie chce, ale ma super koleżanki i kolegów.
Jednocześnie zauważyłam, że zaczęła się stresować przed każdym wyjściem do placówki. Spięta wchodziła do środka. Kurde, o co chodzi?

Wzięłam ją na rozmowę w cztery oczy, co nie jest łatwe, bo ciekawska bliźniaczka zawsze musi być obok. Na spokojnie, trochę okrężną drogą doszłyśmy do tematu przedszkola i rówieśników. I sprawa się sypnęła.

Okazało się bowiem, że w grupie jest pewien chłopiec, który bardzo ją lubi. Lubi ją na tyle, że cały czas chce być obok. I to blisko. Tak blisko, że często ją przytula, siada tak, by jej dotykać, a kiedy po obiedzie mają chwilę na relaks, zawsze kładzie się obok niej. Córka tak bardzo czuła się już tą przyjaźnią przytłoczona, że kiedy zajmowali miejsce na dywanie, ona kładła się przy ścianie, a obok rezerwowała miejsce dla siostry lub koleżanki. Zawsze jednak w dużym stresie, czy dziś się uda…

Nie jestem przewrażliwioną matką, ale oczami wyobraźni widziałam jak siedzi sztywno, próbując się nie rozpłakać. Znam ją. To była bardzo prawdopodobna wizja.

I teraz wchodzę ja, cała na biało. Bo moja rola, jako matki, to zareagować. Co mogłam zrobić? Pierwsze co przyszło mi do głowy to pójść do wychowawczyni, jednocześnie uznałam, że to chyba ostatnia opcja, którą chcę wziąć pod uwagę, bo oto nadszedł moment, gdy moje gadanie o respektowaniu osobistych granic można “potrenować” w praktyce.

Dziecko musi wiedzieć, że SĄ TAKIE GRANICE, KTÓRYCH NIKT NIE MOŻE PRZEKROCZYĆ (jeśli sama nie wyrazi na to zgody) i SĄ TAKIE GRANICE, KTÓRYCH JEJ NIE WOLNO PRZEKROCZYĆ. Że ma prawo zaprotestować, a nawet się bronić. Ale też nie może niczego robić wbrew drugiej osoby.

Pierwszym etapem było zaprotestowanie. Głośne i stanowcze. Wyobrażam sobie ile jej to kosztowało, bo przecież lubiła tego chłopca i nie chciała zrobić mu przykrości, a jednak mama nagadała, że to jak ona się z tym czuje jest ważniejsze. Zrobiła to raz i drugi. “Nie chcę żebyś się tak do mnie przytulał”. Odsunęła się raz i drugi. Powiedziała, że go lubi, ale nie chce się przytulać. A potem… sama poprosiła siostrę i koleżanki, żeby jej pomogły. I tak, jestem dumna. Bo proszenie o pomoc to nie porażka, a odwaga.

Dlaczego to taki ważny dla mnie temat? Bo właśnie od takich “małych” spraw zaczyna się nauka respektowania czyiś granic (a zwłaszcza swoich). Dziecko musi wiedzieć, że ma prawo zaprotestować i nie zgodzić się na coś, nawet jeśli przez drugą stronę będzie to źle odebrane. Bo to będzie miało wpływ na dalsze życie. Żeby nikt nigdy nie dotykał jej w żaden sposób, w jaki sobie nie życzy (tak, molestowanie też mam tu na myśli). Że każdy z nas ma swoją przestrzeń osobistą i ma do niej pełne prawo. I w końcu, że jest w stanie sobie poradzić!

Myślę, że dałam jej odpowiednie wsparcie powtarzając, że ze wszystkim może do mnie przyjść, a ja, jeśli będę mogła, zawsze pomogę.

Tak, poszłabym po pomoc do wychowawczyni. Ale wygląda na to, że już nie muszę. Mała z uśmiechem na ustach wchodzi do przedszkola.