Cześć Aniu,
Ostatnio na swoim instagramie pisałaś, że wierzysz w to, że to co wysyłamy wraca do nas. Jestem na to idealnym przykładem. Zraniłam kiedyś kogoś, a potem cierpienie wróciło do mnie.
Poznałam M. dziesięć lat temu. Zaczynałam swoją pierwszą pracę, a on był “szczebel wyżej”. Wprowadzał mnie w tajniki firmy, uczył w zasadzie podstaw, był takim z góry narzuconym mi opiekunem przez okres próbny. Polubiliśmy się. Wiedziałam, że ma żonę i rocznego synka, ale szybko się w nim zakochałam. Przystojny, inteligentny, z klasą. Na początku kryłam się z tym, że tak mi się podoba.
Przeszłam okres próbny z pozytywną opinią i zostałam przyjęta do firmy. Jako pełnoprawna pracownica poczułam się bardzo pewnie. Wciąż dużo czasu spędzałam z M. i wiedziałam już, że też mu się podobam. Kiedy wysłano cały nasz dział na szkolenie w góry wiedziałam, że to będzie jedyna okazja, by zbliżyć się do niego jeszcze bardziej.
Tak jak przypuszczałam, w tamtym hotelu zaczął się nasz romans, który trwał osiem miesięcy. Po tym czasie M. oznajmił żonie, że chce rozwodu. Jak możesz się domyślić, byłam przeszczęśliwa. Nie zastanawiałam się nad tym co czuje i przechodzi tamta kobieta. Miałam to w nosie, moje szczęście się liczyło. Myślałam, że skoro odszedł do mnie to musiał po prostu nie kochać swojej żony. Pobraliśmy się rok później. W ciążę zaszłam bardzo szybko. Długo byłam na zwolnieniu lekarskim, bo ciąża była zagrożona. Potem przyszła na świat nasza córka, ja zostałam w domu na macierzyńskim, a potem wychowawczym. M. w tym czasie zmienił pracę. Dostał niesamowitą ofertę od jednej z bardzo dużych firm w Polsce na stanowisku kierowniczym. Rozwijał się.
Rozwijał się tak bardzo, że kiedyś wrócił do domu i oznajmił, że się wyprowadza. Do niej. Jakiejś Moniki, którą poznał w nowej firmie. Tak po prostu. Zakochał się.
A ja czułam, że świat mi się zawalił. Mój M. Co z naszą córką? Czy też zamierza zapomnieć o niej, jak o swoim pierwszym synu? Oczywiście, że tak. Układał sobie życie na nowo.
Dziś, już bez różowych okularów na nosie, widzę jaki to człowiek. On jest rządny emocji, adrenaliny, mocnych przeżyć. Jak zaczyna się życie stabilizować, szuka atrakcji. Dziś widzę, że to nie ja go zwabiłam do pokoju w hotelu, tylko on to robił z premedytacją. Dziś myślę o jego pierwszej żonie i dziecku. Wiem, że za późno.
Od naszego rozwodu minęło już trochę czasu. Alimenty płaci. I to tyle po wielkiej miłości. Moja mama twierdzi, że mam się nie zadręczać myślami o byłej. Że gdyby nie ja to pewnie byłaby inna, bo to taki typ. Być może tak jest, ale ja myślę, że karma wraca.
S.
#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.