#WASZEWYZNANIA 53 / PO KWARANTANNIE OD RAZU SIĘ ROZWIODĘ!

 

Cześć Aniu,

Koronawirus zaskoczył nas wszystkich, ale w wielu poważnych kwestiach mam wrażenie, że najbardziej zaskoczył mnie.

Jestem żoną od dziesięciu lat. Mamy dwoje dzieci: synka w trzeciej klasie szkoły podstawowej i czteroletnią córkę. Mąż pracuje w dużej korporacji i jest tam odpowiedzialny za obsługę klienta online, ja prowadzę swój salon kosmetyczny. Izolacja sprawiła, że on nadal pracuje, tym razem w domu, ja musiałam zamknąć tymczasowo swój zakład.

Od dawna było między nami “chłodno”. Niby nic, nie kłóciliśmy się, ale żyliśmy jakby obok siebie. Każdy miał pracę, dziećmi zajmowałam się głównie ja (mam trzy pracownice, więc nie siedziałam w pracy do wieczora) i żyliśmy spokojnie. Moim zdaniem zbyt spokojnie, żadnych emocji, każdy miał swoje sprawy i jedynie łóżko dzieliliśmy wspólnie. Zwalałam to na nadmiar obowiązków, zmęczenie, szybko mijające dni. Brakowało mi jego czułości, rozmów z nim, wspólnego spędzania czasu. Często to jednak ja padałam ze zmęczenia razem z dziećmi. On za to nie wykazywał żadnej inicjatywy, żeby poprawić nasze stosunki. Czasem myślałam, że może kogoś ma na boku… Albo że tak musi już być.

I nastała izolacja. Zamknięto nas w domu. Dla mnie to czas, w którym zdałam sobie sprawę z tego, że naprawdę nic nas już nie łączy. On zamyka się w pokoju na 6 albo 7 godzin i pracuje. Potem ogląda tv, czasem pobawi się z dziećmi, wieczorem włączy sobie film i tak kończy się dzień. Jestem dla niego niewidzialna. Oczywiście próbowałam z nim rozmawiać, on uważa, że to normalne, że mam przestać wymyślać, bo nie jesteśmy już nastolatkami, którzy całymi nocami przytulali się na kanapie.

Nie mam już sił z nim rozmawiać. To nie jest ten sam człowiek, za którego wyszłam. Niczego sobie nie wymyślam i nie wyolbrzymiam. Widzę co się dzieje, przestaliśmy się kochać. Siedzimy w domu od dwóch tygodni, to wystarczający czas, żeby podjąć decyzję o rozwodzie.

To będzie pierwsza rzecz jaką zrobię, gdy wszystko się skończy. Muszę w końcu pomyśleć o własnym szczęściu. Jestem młoda, zaradna, dam sobie radę. Szkoda mojego życia na taką bylejakość. Mam tylko nadzieję, że dzieci sobie z tym poradzą.

Sylwia

 

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.