#WASZEWYZNANIA 50 / PORONIŁAM… ALE NAJGORSZE SPOTKAŁO MNIE W SZPITALU…

 

 

Był czwartek przed Wielkanocą.
 
Byłam w 14 tygodniu wyczekiwanej drugiej córeczki. Dwa tygodnie wcześniej byłam u lekarza. Wszystko było w porządku. Poszłam zwyczajnie na kontrolne badanie. Czułam się świetnie, do czasu jak zobaczyłam minę lekarza, który nerwowo coś sprawdzał. Na wszystkie sposoby próbował wysłuchać serduszka na usg. Niestety przestało bić…
 
Dostałam skierowanie do szpitala. Pojechałam. Pierwszy szok – nie wpuszczą męża. Musi czekać przed oddziałem. Podaję potrzebne dane cały czas płacząc. Łzy spływają mi po policzku, gdy nagle pielęgniarka mówi: “Nie płacz, selekcja naturalna, nie ty pierwsza nie ostatnia”.  Poszłam na badania. Pani doktor wszystko wytłumaczyła. Że dziś nie zrobi już nic, tylko jutro zbierze kilku lekarzy i będą sprawdzać czy na pewno serduszko nie bije.
 
Niestety, rano okazało się, że serduszko przestało bić już około dwa tygodnie wcześniej. Wytłumaczyli mi, że muszą mi dać globulki na poronienie i dopiero potem zrobić zabieg.
 
Po tych lekach strasznie bolał mnie brzuch. Wzywałam pielęgniarki, które stwierdziły, że musi boleć… Że mam nie zawracać głowy, bo one mają inną pracę… Potem kazały mi iść do toalety. Tam poroniłam swoją córeczkę.
 
Pielęgniarka weszła i powiedziała:  “Zostaw TO, my TO sprzątniemy” i kazała wyjść i iść na zabieg.
 
Tego samego dnia w piątek wielkanocny wyszłam ze szpitala. Nie chciałam tam być ani minuty dłużej. Do tej pory nie mogę pojąć jak można być takim człowiekiem, bez żadnej empatii, kobieta kobiecie wilkiem…
 
Na szczęście wiedziałam, że w domu czeka na mnie moja kochana córeczka, ale dla ilu kobiet w podobnej sytuacji była to pierwsza ciąża? Ile z nich spotkało się z taką znieczulicą? Rozumiem, że to praca, ale może nie dla każdego? A na pewno nie dla kogoś, kto nie czuje najmniejszej potrzeby, żeby wesprzeć kobietę w tak trudnym życiowym momencie?
 
Dziś szczęśliwie mam dwie córki, ale nikomu nie życzę takiego przedmiotowego traktowania.
 

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.