#WASZEWYZNANIA 49 / MÓJ MĄŻ TO “CZARNUCH”.

 

 

Droga Aniu,

Piszę do Ciebie, właściwie nie wiem po co. Może dlatego, żeby trochę się wyżalić albo zwrócić uwagę na problem jakim jest rasizm. Zawsze wiedziałam, że Polacy są uprzedzeni, że nie tolerują “inności”, ale nigdy nie spodziewałam się, że aż w takim stopniu. I że to wciąż taki ogromny problem w dzisiejszych czasach, gdy tyle się mówi o tolerancji i równości.

 

Kilka lat temu byłam szczęśliwą narzeczoną człowieka, którego kochałam ponad życie. Byliśmy razem ponad cztery lata. Trzy miesiące przed ślubem uległam wypadkowi, w wyniku którego straciłam nogę. Lekarze ratując mi życie musieli amputować ją nad kolanem. Dla mnie świat się skończył, ale wtedy myślałam, że skoro mam przy sobie jego to razem poradzimy sobie ze wszystkim. Kiedy zaczęłam pracę z psychologiem zdałam sobie sprawę z tego, że najważniejsze, że żyję. Że ludzie normalnie funkcjonują z protezami. Siostra znalazła mi świetny ośrodek w Niemczech, mieliśmy środki finansowe na rehabilitację. Ślub postanowiliśmy przełożyć.

 

Wyjechaliśmy. Mój narzeczony, miłość życia, jak myślałam, po tygodniu przebywania w Niemczech postanowił wrócić do Polski. Nie uniósł tego bagażu. Powiedział, że to dla niego zbyt wiele. Miało być na dobre i na złe, ale kiedy wydarzyła się tragedia… zostawił mnie. Wtedy świat runął mi na głowę po raz drugi. Nie wiem jak poradziłabym sobie wtedy, gdyby nie siostra, która przez cały czas była obok. Myślę, że odebrałabym sobie życie. Jego odejście sprawiło mi większy ból niż utrata nogi…

 

W Niemczech spędziłam ponad rok. Poznałam tam faceta, którego początkowo traktowałam jak dobrego kolegę, kumpla, a nawet brata. Nawet do głowy mi nie przyszło, że ktoś mógłby mnie pokochać albo co gorsze, pożądać… Kobietę bez nogi?

 

Kiedy wróciłam do Polski wciąż utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Codzienne wiadomości, telefony, wysyłane fotki. Tęskniłam za nim. Często przyjeżdżał do mnie i wtedy zrozumiałam, że go kocham.

 

Od dwóch lat jesteśmy małżeństwem. Szczęśliwym małżeństwem. “Problem” jest tylko jeden. Mój mąż jest ciemnoskóry, a to skreśla go z listy ludzi dobrych, według Polaków. Sąsiedzi mijają go szerokim łukiem, jest wytykany palcami. Dwukrotnie został pobity, gdy wracał wieczorem z pracy. Nie mam siły już płakać. On jest twardzielem, twierdzi, że najważniejsze byśmy byli szczęśliwi, a innych powinniśmy olać. Ale nie potrafię. Okazał mi tyle serca i tyle serdeczności wtedy, gdy tego potrzebowałam i każdego dnia jest moim aniołem, a ludzie traktują go jak śmiecia tylko dlatego, że ma inny kolor skóry.

 

Ich “biały” zdrowy mężczyzna zostawił mnie w najtrudniejszym momencie życia, ale nikogo to nie obchodzi.

 

Błagam, zastanówcie się czasem nad własnym zachowaniem. To nie kolor skóry świadczy o tym jakim ktoś jest człowiekiem. Marzę o tym, że mój kraj, mój naród będzie kiedyś na tyle otwarty, że nikt nie będzie zwracał już uwagi na ciemnoskórego człowieka. Nikt nie będzie komentował pod nosem, że “taka ładna kobieta i wzięła sobie czarnucha”. Ten “czarnuch” to najwspanialszy mężczyzna na świecie.

 

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.