Nie lubię gotować. Kiedy kobiety projektują sobie kuchnię, zazwyczaj dają się ponieść fantazji. Robią to z chęcią i podekscytowaniem. Dla mnie kuchnia to po prostu kolejne pomieszczenie, które trzeba umeblować. I takie podejście towarzyszyło mi do momentu, gdy gotowanie nie stało się obowiązkiem.
Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy jesteśmy mamami to właśnie w tym miejscu spędzamy najwięcej czasu. Jesteśmy tam codziennie po kilka razy, a często już rano budzimy się z pytaniem w głowie: co na obiad…
Kiedy dotarło do mnie, że nie ucieknę od garów i niestety, nie można codziennie zamawiać pizzy… postanowiłam ułatwić sobie to życie do maksimum.
1. Umeblowanie ma znaczenie. Nie tylko kolor i styl mebli się liczy, ale to jak rozmieścimy poszczególne strefy. Kroję warzywa obok płyty indukcyjnej, tak żebym od razu mogła wrzucić je na patelnię lub garnka. Wystarczy, że się odwrócę i już mam kosz na obierki. Kiedy wyciągam naczynia ze zmywarki to od razu mam szafki, do których je wkładam. I nie, nie mam małej kuchni. Moja kuchnia ma ponad 30m2. Po prostu wszystko ułożyłam sobie tak, żeby jak najmniej czasu tracić na czynnościach, które i tak muszę zrobić.
2. Angażuję do pracy dzieci. Jasne, że czasem przygotowanie posiłku trwa dłużej, ale mam za to poczucie, że nie marnuję cennych chwil na mieszanie zupy, podczas gdy dzieci bawią się same lub, co gorsze, biegają mi między nogami krzycząc, że się nudzą. Uważam, że im szybciej będą “pomagały” w kuchni tym szybciej wszystkiego się nauczą. A jeśli dodatkowo polubią to zajęcie… to za kilka lat mam wolne 🙂
3. Z przyjemnością korzystam z wyręczania mnie w kuchni przez męża. Nie uważam, że zrobię lepiej, szybciej i sprawniej. Jeśli ma czas to oddaję mu pałeczkę bez żalu. Cóż, nie zawsze trafi w mój gust, ale nie marudzę. Dostałam posiłek pod nos.
4. Zrzucam z siebie trochę obowiązków. Zwłaszcza w weekend. W soboty na przykład nawet nie podchodzę do zmywarki. Martyna ma swój dyżur i to ona ją opróżnia. Wymagało to z mojej strony dużo cierpliwości i konsekwencji, ale opłacało się. W zeszłą sobotę wstałam o 9:00 (haha, doczekałam tych czasów), córka zrobiła młodszym siostrom śniadanie, kuchnia była w miarę ogarnięta… a zmywarka pusta.
5. Dobry sprzęt w kuchni to połowa sukcesu. I to wcale nie musi być coś najdroższego. Ale musi być funkcjonalne. Ostre noże, pojemniki na żywność, czy patelnia. Do niedawna sama uważałam, że na wszystkim da się gotować i smażyć, dlatego żałowałam pieniędzy na nową patelnię właśnie i nawet przygotowanie głupich naleśników mnie denerwowało. Odkąd mam odpowiednie naczynia, wszystko nagle wydało się łatwiejsze.
6. Nie tylko naczynia i garnki są ważne. Warto (naprawdę warto!) mieć w domu sprzęt, który wykona za Ciebie czynności, które wymagają czasu lub sprawności. Ostatnio miałam okazję przetestować sprzęt Kenwood, którego ambasadorem jest Michel Moran (TUTAJ nasze spotkanie), a konkretnie Kenwood Chef XL. Wcale nie najnowszy, a raczej jeden z podstawowych sprzętów tej marki.
Dlaczego go polecam? Bo robi za mnie wszystko. Mieli, miksuje, blenduje, miesza, ugniata, ubija. W zależności od moich potrzeb, wystarczy go wyposażyć w odpowiednie mieszadło lub inną część zestawu i włączyć. Właśnie dlatego jest stałym wyposażeniem kuchni i nigdy nie chowam go do szafki.
Marka Kenwood dzieli się również swoimi przepisami na stronie www.youkencook.pl. Przetestowałam kilka z nich, żeby pokazać Wam funkcjonalność robota.
Czy planetarny robot kuchenny sprawdza się jako maszyna do wyrabiania i zagniatania ciasta?
DOMOWA PIZZA
Przepis znajdziecie tutaj: DOMOWA PIZZA, KTÓRA ZAWSZE WYCHODZI
Oczywiście można użyć składników, które się lubi, ale trzeba przyznać, że ciasto wyszło perfekcyjnie, a dzieci zdecydowanie wolą taką pizzę niż zamawianą na telefon.
Wielofunkcyjność robota planetarnego na przykładzie czekoladowego ciasta z czerwonej fasoli
CZEKOLADOWE CIASTO Z CZERWONEJ FASOLI (TUTAJ)
Tak, zrobiłam je na urodziny młodszych córek. PYCHA!
Sprawdź także: Beza Pavlova – przepis na bezę z owocami
Często robisz kotlety mielone? Test maszynki do mielenia mięsa w robocie kuchennym
Te zrobiłam według przepisu mojej babci.
Zmieliłam mięso w robocie Kenwood Chef XL. Dodałam jajko, przyprawy (sól, pieprz), drobno pokrojoną i przesmażoną cebulkę i wcześniej namoczoną bułkę w wodzie (wodę trzeba wycisnąć rękami). To wszystko mieszam, formuję kulki i otaczam bułką tartą. A potem na patelnię. Wychodzą pyszne, śląskie, klopsy 🙂
Robot kuchenny z blenderem? Jak korzystać na przykładzie zupy krem z cukinii
Ulubiona zupa moich dzieci i męża. Smażę cebulkę z wyciśniętym ząbkiem czosnku. Delikatnie, na rumiany kolor. Dodaję dwie duże cukinie (ze skórką), pokrojone w kostkę i zalewam bulionem warzywnym, tak żeby cukinia była “przykryta”. Gotuję pół godziny na niedużym ogniu, dodaję serka śmietankowego (małe opakowanie – tak wolą dzieci) lub mleczka kokosowego (pół puszki – tak wolę ja) i blenduję w robocie. Przyprawiam solą.
Do tego przygotowuję drobne grzanki. Kroję chleb na małe kwadraciki i na niskim ogniu (z niewielkim dodatkiem masła) przysmażam.
Dodaję do zupy już na talerzu. Uwierzcie mi, zupa znika w 3 minuty.
Planetarny robot kuchenny – czy warto?
Mój Kenwood nie tylko pomaga mi w kuchni, ale zdecydowanie motywuje mnie do próbowania nowości. No bo jak masz sprzęt, do tego przepis i krok po kroku wytłumaczone działania to nic, tylko robić. Korzystając jednak ze strony www.youkencook.pl trzeba zwrócić uwagę na to, dla jakiego robota dedykowany jest przepis. Są bowiem roboty gotujące i takie, które mają więcej możliwości. W moim domu zdecydowanie wystarczy ten podstawowy model, ale warto przed zakupem zapoznać się ze wszystkimi.
Ułatwiajmy sobie życie. W każdej dziedzinie. Jeśli czegoś nie lubię to nie zmuszam się do tych czynności. A jeśli są obowiązkowe to robię wszystko, żeby przy tym nie narzekać, tylko maksymalnie umilać sobie czas spędzony w ten sposób.
Polecam.
Wpis powstał we współpracy z marką Kenwood.