Cześć Aniu,
Postanowiłam napisać, bo chcę opowiedzieć Tobie i Twoim czytelnikom o najgorszej chorobie jaka może dotknąć rodzinę. Mój mąż jest alkoholikiem. Nigdy się do tego nie przyzna, ale wiem, że ma ogromny problem.
Pije odkąd pamiętam. Kiedyś to po prostu były wspólne imprezy. On – dusza towarzystwa, zawsze zawiany, zawsze wesoły. Wtedy nie przypuszczałam, że mógłby mieć z tym problem. Po prostu świetnie się bawiliśmy. Najpierw ślub, potem pierwsza córka, druga córka, kredyt, dom. I gdzieś pomiędzy tym wszystkim picie. Raz mniejsze, raz większe.
Od trzech lat pije codziennie. Wracał z pracy pijany. Potem pił w domu. Zasypiał na kanapie, wstawał rankiem i wszystko zaczynało się od nowa. Próbowałam z nim rozmawiać, pokazać mu, że to nie jest już zwykłe picie, ale do niego nie docierają moje słowa. Albo rzeczywiście wierzy w to, że nie jest uzależniony, albo chce w to wierzyć.
Przestał nawet zwracać uwagę na to, że jest pod wpływem i wsiadał za kierownicę. Potrafił pojechać do sklepu albo brata po kilku piwach czy drinkach. Miałam już dość. W desperacji… zadzwoniłam na policję. Wystawiłam go policjantom, zanim kogoś zabił. Stracił prawo jazdy, potem pracę, idealnie dla alkoholika. Zamiast wziąć się po tym wszystkim w garść, on zaczął dosłownie chlać.
Kiedyś kolega, którego ojciec był alkoholikiem powiedział mi, że mój mąż musi sięgnąć dna, by zrozumieć jak duży ma problem. Nie ma innej drogi.
Córki mają teraz po 13 i 9 lat. Wiedzą, że tata jest chory. Dużo rozmawiamy, są bardzo dojrzałe jak na swój wiek. A ja? Nie zostawię go. Ślubowałam mu miłość do śmierci, na dobre i złe. Trwam przy nim, próbuję pomóc, ale tak naprawdę czekam aż będzie gotowy, by się leczyć.
Nasz dom to nie jest żadna patologia. Nie ma w nim przemocy, biedy, awantur. On pije i śpi, ja pracuję i spędzam czas z dziećmi. Najbardziej boli mnie to, że ucieka nam czas, który moglibyśmy spędzić razem, całą rodziną. To jest czas, którego nikt nam nie wróci. Może powinnam go zostawić, nie wiem. Boję się, że nawet to nie pomoże. Stracił już pracę, którą bardzo kochał i nie zrobiło to na nim wrażenia. Dla niego liczy się tylko alkohol. A ja go kocham. Wciąż tak samo od początku. Wiem, że jest dobrym człowiekiem.
Czekam. Czekają córki. Nie wiem czy dobrze robimy, ale przecież jesteśmy rodziną. Nie możemy zostawić się w potrzebie.
Kaśka
#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu w każdą niedzielę.