Uwielbiam, kiedy moje dzieci czują się wyjątkowo. Każdego dnia staram się dawać z siebie jak najwięcej, ale wiadomo… czasem po prostu nie wychodzi. Nadmiar pracy, brak czasu, obowiązki szkolne, życie w biegu – to wszystko składa się na to, że dni umykają nam niesprawiedliwie szybko. I dzieciństwo naszych pociech ucieka.
Dlatego w tym roku postanowiłam, że Dzień Dziecka będzie wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że na potrzeby tekstu zrobiliśmy sobie go już w maju, ale dlatego, że takiego dnia nie miały jeszcze nigdy.
Bez względu na to, jak wyglądał dzień, wieczorem zawsze patrzę na śpiące dzieci i myślę sobie, że nie mogło mnie spotkać większe szczęście, niż bycie ich mamą. I wiem, że dla nich zrobiłabym wszystko. Uchyliłabym im nieba, żeby tylko zawsze były szczęśliwe. I któregoś wieczora, gapiąc się tak na nie i rozpływając się nad tym cudnym widokiem jak masło na słońcu, wpadłam na genialny pomysł. Oddam im jeden dzień. W całości. Taki Dzień Dziecka z prawdziwego zdarzenia.
Idąc tym tokiem myślenia, na chwilę sama stałam się małą dziewczynką. Zastanawiałam się nad tym, co uszczęśliwiłoby kilkuletnią Anię. I to był strzał w dziesiątkę.
Tej soboty moje dzieci jeszcze długo nie zapomną. Rano same mogły wybrać sobie śniadanie. Tak, stałam nad rozgrzaną patelnią, smażąc naleśnik za naleśnikiem. Tak, smarowałam je wszystkie czekoladą. Ale to miał być dopiero początek…
Dziewczynki były wniebowzięte, gdy oznajmiłam, że mogą wybrać sobie ubrania (bez uprzednio przygotowanych kompletów przeze mnie, jak to zazwyczaj bywa). Pierwszy wybór niestety musiał być zmieniony, bo letnie sukienki na cienkich ramiączkach to nie był najlepszy strzał, gdy na zewnątrz było 16 stopni. Padło jednak na letnie spodnie, ciut za krótkie i (oczywiście!) te same bluzki.
To one tego dnia wybierały zabawy, w które mieliśmy się razem bawić. Wyłączyłam komputer, a nawet telefon. Był sklep, szpital, lalki, klocki i chowanego. Nawet nie musiałam się do tego zmuszać.
A potem wisienka na torcie. Najcudowniejsze słowa, jakie mogą usłyszeć dzieci: Jedziemy do sklepu po zabawki. Możecie wybrać sobie, co tylko chcecie! Radosny pisk towarzyszył nam przez całą drogę. Jasne, że pojechaliśmy do PEPCO. Tylko tam moje dzieci nie są w stanie zrujnować mojego portfela.
I dzięki temu powstała lista z najlepszymi prezentami na Dzień Dziecka. Najlepszymi, bo wybranymi właśnie przez dzieci.
PREZENTY NA DZIEŃ DZIECKA:
– Rysowanie – zmazywanie – zabawka edukacyjna, w zestawie 28 plansz na 14 kartach i pisak z końcówką do ścierania. Wzięły oba zestawy, dla dziewczynki i chłopca, bo w naszym domu nie ma podziału na zabawki dziewczęce i chłopięce 🙂 (cena 1 zestawu: 14,99 zł)
– zestaw garnków – bo jak wiadomo garnków nigdy dość. Te znalazły specjalne zastosowanie.. . (29,99 zł)
– wanienka z zestawem – obowiązkowo do kąpieli dla lalek (19,99 zł)
– jednorożec – pluszak, ale za to jaki cudny! Dla każdej po jednym 🙂 (29,99 zł)
– walkie talkie – kiedy tylko wytłumaczyłam im, do czego służą te słuchawki, od razu znalazły się w koszu na zakupy 🙂 (19,99 zł)
– czapki z daszkiem – różowe… cóż na to poradzę. Ja postawiłabym na niebieski 😉 (9,99 zł)
– kreda – najszybciej “kończąca się” zabawka w naszym domu (1,99 zł)
– lalka na skuterze – do kolekcji (29,99 zł)
– lalka Zuzanna z zestawem sukienek, butów i torebek (29,99 zł)
– pachnąca masa plastyczna Wytwórnia Gofrów – hit od bardzo dawna, ciągle dokupujemy nowe zestawy (19, 99zł)
– książeczka aktywizująca Rozwiązuję i Koloruję – z prostymi zadaniami dla dzieci (9,99 zł)
– wózek przyczepka – zarówno dla zabawek jak i do przewożenia lalek (albo szyszek) 😉 (19,99 zł)
– wózek parasolka – lalka Hania dostała kolejny pojazd. (29,99 zł)
– legginsy z Myszką Minnie – no oczywiście! (14,99 zł)
– sukienka na lato – oczywiście na cienkich ramiączkach (19,99 zł) i bluzeczka wiązana w pasie (14,99 zł)- i dla kuzyna wybrały samochód strażacki, koniecznie z dźwiękami i światłami 🙂 (24,99 zł)
Obiad zjadły również na słodko. Makaron z białym serem… i cukrem. Na podwieczorek smażyłam racuchy drożdżowe, a na kolację robiłam płatki z mlekiem.
Podobno, gdy dzieci nie muszą się kąpać, to jest to najlepszy prezent. Mówi się, że mają wtedy Dzień Dziecka. U nas jest odwrotnie. Pozwoliłam im siedzieć w wannie tak długo, aż nie zmarzły.
Dzień skończył się słowami: jesteś najlepszą mamą na świecie. Choć to tylko połowa prawdy. Bo dla każdej mamy to jej dzieci są najlepsze na świecie. I taki dzień był nam naprawdę potrzebny. Następny dopiero za rok.
Zaufajmy dzieciom w kwestii wyboru prezentów. Nikt lepiej od nich samych przecież nie wie, co jest fajne!
Wpis powstał przy współpracy z marką PEPCO.