1. “Norma. Znów wyjeżdżamy ostatni. Od piętnastu minut powinniśmy być w drodze. Zawsze spóźnieni. Dojedziemy późną nocą, bo po Świętach zawsze korki, a jutro na pewno zaśpimy do pracy!”
2. To były fantastyczne Święta. W końcu rodzina była w komplecie. Warto było przejechać tyle kilometrów, nawet z marudnymi dziećmi w samochodzie. Za rok koniecznie trzeba to powtórzyć. Była babcia z dziadkiem i dawno niewidziany brat. Szkoda, że czas tak szybko biegnie i trzeba pakować się do domu…
1. “Ty nigdy nie pamiętasz, żeby dwa razy sprawdzić wszystkie walizki. Musimy wracać. Świetnie! Po prostu świetnie, trzeba będzie nadrobić stracony czas.”
2. Na drodze trochę ślisko, ale przecież kierowca nie siedzi za kółkiem pierwszy raz. Może z nadmiaru emocji dzieci się trochę zdrzemną i nie będzie takich cyrków w samochodzie jak przed Świętami.
1. “Wiedziałem! Korki zaczynają się już po wyjeździe z miasta. A my jesteśmy już w plecy całą godzinę!”
2. Zaczyna się. Tej niewygodnie. Tamten się nudzi. Zaraz będzie siku, pić i płacz. Trzeba trochę przyśpieszyć, bo wszyscy w końcu zwariują zanim zobaczą dom.
1. “Możesz dodać gazu? Takim tempem nie dojedziemy nawet do Wielkanocy!”
2. Śpią. Uffff. Teraz gaz do dechy, dopóki nikt nie marudzi i można w pełni skupić się na drodze.
1. “Wyprzedzaj. Nic nie jedzie. To tylko trzy samochody! Nie będziemy się tak tłuc za nimi!”
2. Jeszcze tylko ten jeden samochód przed nami i będzie prosta. Zawsze lepiej jedzie się pierwszemu niż za sznurem aut. Sami niedzielni kierowcy. Kto im dał prawko? Gaz! Zakręt. Ślisko. Samochód wypada z drogi…
1. “Kurde, jakiś wypadek. Patrzcie. Strażacy próbują wyciągać ludzi!” Oczy wszystkich skierowane są w mijany pojazd. Samochód uderzył w drzewo i zwinął się jak harmonijka. Przez tylne okno widać dziecięce foteliki. Kierowca ściąga nogę z gazu. Wszyscy milczą…
ZWOLNIJ! Czasem warto dojechać później, niż nie dojechać wcale.