TO MOJE OSTATNIE ŚWIĘTA…

 

Wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni.

Ktoś miał wypadek. Ale nie ja. Ktoś zachorował. Ale nie ja. Ktoś nagle odszedł, umarł, nie ma go. Ale ja jestem. Nie wydarzyło się nic złego, dojechałam cała i zdrowa do domu, nie choruję, nie umrę jutro. Ktoś może umrzeć, ale nie ja…

Na co dzień nie myślimy o śmierci. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jakiś koniec na nas czeka i tak naprawdę nie wiemy kiedy nastąpi. Tak, to może być nawet jutro.

Gonimy gdzieś. Gonimy za czymś. Kasa, sukcesy, kariera, idealny dom, posłuszne dzieci, praca, praca, praca. Tracimy czas przy komputerach, z telefonami w ręce, przed telewizorami. A czas upływa, nieubłaganie.

A gdybyś miała pewność mamo, że to twoje ostatnie Święta Bożego Narodzenia? Gdybyś absolutnie wiedziała, że nie dożyjesz kolejnych? Czy nadal zarzynałabyś się ze szmatą w ręce, bo okna muszą błyszczeć? Czy wkurzałabyś się na krzywą choinkę i rozwrzeszczane dzieci próbujące wyrwać sobie z ręki bombkę? Czy traciłabyś czas na wielogodzinne stanie przy garach, po to by potem jeść to wszystko przez tydzień, a resztę mrozić na kolejny miesiąc?

Czy siedziałabyś z nosem w telefonie przewijając bez sensu główną stronę fejsa? Wkurzałabyś się o rozdarte rajstopy dziecka na pięć minut przed wyjściem z domu? Czy plama na obrusie jeszcze przed kolacją wigilijną sprawiłaby, że się zdenerwujesz?

A ty, tato?  Czy poganiałbyś swoją partnerkę w przygotowaniach? Czy wymagałbyś tyle, ile wymagasz? Czy czekałbyś na wyprasowaną koszulę? Odpoczywałbyś po kolacji?

Powiem Wam coś. Gdybyśmy mieli pewność, że następnych Świąt nie będzie, w końcu zaczęlibyśmy przeżywać je tak, jak powinno się je przeżywać.

Nie fundowałybyśmy sobie wariactwa w postaci wypucowanego każdego centymetra domu. Nie gotowałybyśmy jak dla wojska. Kształt i wielkość choinki nie miałyby znaczenia. Ważniejszy byłby sam symbol, wspólne ubieranie, nawet dziecięce krzyki przestałyby przeszkadzać. Wyłączyłabyś internet, po to, by w stu procentach oddać się rodzinie. Poświęciłabyś im całą swoją uwagę. Rejestrowałabyś wszystkie emocje, skupiłabyś się na tym, by kochać… Po prostu. Plama? Dziurawe kolano? To nic nieznaczące drobnostki.

Gdybyś wiedział, że to ostatnie Święta nie poganiałbyś żony. Usiadłbyś z nią na kanapie i chciałbyś po prostu przy niej być. Bez wściekania się, że jeszcze schody do umycia, kupa prania do ogarnięcia, a zakupy to na pewno zrobimy na ostatnią chwilę. Jak zwykle. Zatrzymałbyś się. Nie leżałbyś z najedzonym brzuchem do góry, tylko wyciągnąłbyś planszówkę, by zagrać z dziećmi. Poszedłbyś z nimi na spacer. Nie liczyłbyś się tylko ty i to, że należy ci się odpoczynek.

Slogany internetowe głoszą: “żyj tak jakby jutra miało nie być“. To niemożliwe na co dzień, gdy pracować trzeba. Gdy obowiązków dużo. Gdy trzeba opłacić rachunki. Ale możliwe w czasie Świąt.

Przeżyj je tak, jakby kolejnych miało nie być.
Bo nie masz przecież pewności, że będą…