MATKI EGOISTKI (?) Z JEDNYM DZIECKIEM

Jako mama trójki wspaniałych dzieciaków czuję, że rodzina jest rzeczywiście moim priorytetem. Mój dom to wesoła kraina pełna wrzasków, pisków i radości. Fajnie widzieć te małe wesołe twarze, cudownie czuć uścisk tylu małych rączek na szyi i wspaniale wiedzieć, że te małe osóbki to największe miłości mojego życia. Nie wyobrażam już sobie życia bez nich. Fakt, bywa ciężko, bywa nerwowo, ale nie zamieniłabym się z nikim.

Mimo tylu zalet i ogromu szczęścia panującego w wielodzietnej rodzinie jestem w stanie zrozumieć rodziców, którzy postanowili, że nie zdecydują się na drugie dziecko. Naprawdę nieobce są mi rozterki i wątpliwości przy podejmowaniu takiej decyzji. Gdyby nie to, że sama wychowałam się w wielodzietnej rodzinie pewnie nie zdecydowałabym się na kolejną ciążę.

Po wszystkich doświadczeniach związanych z kolejnym macierzyństwem rozumiem, gdy kobiety rezygnują z kolejnych dzieci. Nie mnie oceniać czy to dobrze, każda sytuacja rodzinna jest inna, każda kobieta ma inne potrzeby i każda ma swoje argumenty mówiące za tym, by nie powiększać rodziny. Rozumiem, gdy kierują się:

Po pierwsze : WŁASNĄ WYGODĄ. Nie chcemy się już babrać w pieluchach. Nie chce nam się wstawać w nocy, a rano zmartwychwstawać jak niegdyś po ostrej imprezie w akademiku. Nie mamy ochoty na kolejny poród, baby bluesa i kolki. Jeśli starsze dziecko jest już samodzielne to tym gorzej podjąć decyzję o nowym maluszku w domu. Przecież teraz jest tak fajnie, odzyskujemy czas dla siebie, możemy realizować swoje pasje, podróżować z fajnym, rozumiejącym już wszystko dzieckiem. Mamy zamieniać to na niemowlaka, który znów będzie decydować za nas kiedy możemy wyjść, co zrobić i ile spać? Strzał w kolano. Długo biłam się z myślami, właśnie dla własnej wygody i nie uważam tego za egoizm, po prostu znów chciałam żyć pełną piersią. Gdybym wtedy wiedziała, że urodzę bliźniaki, pewnie decydowałabym się dłużej.

Po drugie: KASĄ. Nie oszukujmy się, ubranka po starszym dziecku to nie wszystko. Dodajmy koszty pieluch, ewentualnego mleka, lekarzy, wydatków w aptekach. Dodatkowych prezentów pod choinkę, od zająca, na urodziny i dzień dziecka. Pamiętajmy też o wzrastających wydatkach wraz ze wzrostem dziecka. Żłobek, przedszkole, szkoła, korepetycje, zajęcia dodatkowe. To kosztuje a potrzeby dzieci rosną, portfel niestety już nie.

Po trzecie: CZASEM. Jeśli pracujemy zawodowo to mamy podwójne ryzyko, że któreś zachoruje i trzeba będzie wziąć wolne. Co gorsza, dzieci lubią chorować jedno po drugim, więc gdy tylko pojawi się szansa powrotu do pracy, znów musimy brać wolne, bo drugie leży plackiem. Nie spełniamy się wtedy ani jako stuprocentowe mamy ani jako dobre pracownice w oczach szefa. Fakt, że ja rozwinęłam skrzydła dopiero będąc mamą trójki urwisów, ale nie mogłam przecież tego przewidzieć. Czas mija nieubłaganie, jeśli teraz nie będziemy się spełniać to kiedy? Przecież, gdy pojawi się nowy maluszek w naszym domu, nasze plany samorealizacji odsuną się na dalszy plan.

Po czwarte: PROBLEMAMI WYCHOWAWCZYMI: Jeśli pierwsze dziecko sprawiało nam jakieś kłopoty w wychowywaniu, to z góry zakładamy, że z drugim wcale nie będzie lżej. Wizja kolejnego buntu dwulatka, trzylatka, pięcio, szesnasto… budzi w nas strach i niechęć. Nie wiemy ile jeszcze czeka nas problemów, a mamy fundować sobie nowe?

Po piąte: STRACHEM O PIERWSZE DZIECKO: Naturalną koleją rzeczy jest, że gdy pojawi się młodsze rodzeństwo nasze pierworodne dziecko nie będzie już miało mamy na wyłączność. Czas spędzany z rodzicami ukróci się znacznie, zwłaszcza w pierwszych miesiącach po porodzie. Jasne, można przygotować dziecko na ten moment, ale nigdy nie wiemy tak naprawdę jak ono zniesie tę zmianę. Poza tym pojawiają się wyrzuty sumienia, czy nie zaniedbam starszaka? Czy będzie nadal czuło się kochane? Może zamiast radości wyrządzę mu krzywdę?

Po szóste: TRUDNA CIĄŻA. Jeśli pierwsza była problematyczna to strach o kolejną jest murowany. Mówi się, że ciąża to nie choroba, ale powiedz to matkom, które musiały przeleżeć 9 miesięcy, powiedz to tym, które urodziły przedwcześnie i martwiły się o zdrowie i życie maluszka, w końcu powtórz to kobietom, których dolegliwości ciążowe można przyrównać do jazdy na karuzeli przez bite kilka miesięcy. Trzeba wiedzieć, że wiele z tych mam bardzo długo starało się o pierwsze dziecko i kolejna walka o potomka może być ponad ich siły.

Decyzja o drugiej ciąży była jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Nie żałuję, mimo że los śmiejąc się podarował mi w pakiecie od razu trzecie dziecko. Jest ciężko, ale wspaniale. Znajduję jednak zrozumienie dla tych, których wybór samego „wspaniale” jest oczywisty. Najważniejsza jest bowiem szczęśliwa rodzina, bez cyferek i liczb w statystykach.

A Ty?