Kiedy po raz pierwszy zostałam mamą, poza ogromnym szczęściem czułam także strach. Bałam się zarówno tego czy sobie poradzę w nowej roli jak i tego czy moje dziecko będzie zdrowe i czy w razie wypadku będę mogła mu pomóc. Czytałam o pierwszej pomocy w podręcznikach wszelkiego rodzaju, w internecie, ulotkach i gdziekolwiek się dało. Tych informacji jednak było tak dużo, że miałam wrażenie, że w odpowiedniej chwili i tak pewnie spanikuję, bo wszystko mi się pomiesza. Kiedy urodziły się bliźniaczki często odwiedzaliśmy różnych lekarzy ze względu na ich wcześniactwo. Pamiętam ogromny plakat w poradni wcześniaków, który obrazkowo przedstawiał jak udzielić pierwszej pomocy maluchom. Za każdym razem czytałam go kilkakrotnie, w myślach powtarzając informacje dla utrwalenia. Jednocześnie modliłam się, abym nigdy nie musiała sprawdzać swojej wiedzy w praktyce.
Niestety, musiałam. Lila miała wtedy kilka miesięcy. Pojechałam z córkami do mamy, ale zapomniałam dziecięcych łyżeczek do deserku. Lilianie wychodziły górne jedynki, więc miała obolałe i opuchnięte dziąsła. W porze deseru wzięłam zwykłą metalową łyżeczkę, a ona nieszczęśliwie ją ugryzła. Zaniosła się płaczem tak bardzo, że całą zawartość deserku dosłownie wciągnęła do gardła. Nie krztusiła się, nie kaszlała. Momentalnie zrobiła się fioletowa, a oczy dosłownie wywróciły jej się na drugą stronę. Leciała mi przez ręce, nie oddychała. Wszyscy spanikowali. Moja siostra odskoczyła na kilka metrów i z daleka obserwowała całą sytuację. Rodzice krzyczeli, mama chciała od razu uderzać w plecy małej. A ja? Spokojnie zaczęłam wykonywać wszystkie czynności tak znajome mi z plakatu w przychodni. Kiedy Lila złapała oddech i zaczęła płakać wszyscy odetchnęli. Dopiero wtedy ja wpadłam w panikę. Poradziłam sobie! Uratowałam moje dziecko! Nawet nie chcę myśleć co mogłoby się stać, gdybym nie wiedziała co robić. Dziś wiem, że tylko znajomość zasad pierwszej pomocy pozwoliła mi zachować zimną krew.
Nigdy nie byłam na kursie pierwszej pomocy, nie mam żadnego certyfikatu. A mimo to pomogłam córce. Ty też możesz znaleźć się w podobnej sytuacji. Co wtedy zrobisz? Spanikujesz czy przypomnisz sobie odpowiednie kroki? Nigdy nie przechodź obojętnie obok plakatów mówiących o tym jak pomóc. Czytaj je i staraj się zrozumieć. Nie ucz się na blachę, zrozum mechanizm działania a wtedy nie spanikujesz w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia. Poniżej przedstawiam najważniejsze zasady podczas zakrztuszenia. Obejrzyj je kilkakrotnie i w wolnej chwili wracaj do nich. Nigdy nie wiesz, kiedy mogą Ci się przydać…
ZAKRZTUSZENIE
Jeśli możesz, podaj dalej. Może w ten sposób też komuś pomożesz.