CHCESZ ŻYĆ W ZGODZIE? POKŁÓĆ SIĘ!

„Jak wy ze sobą wytrzymujecie?” – zdarza nam się słyszeć od znajomych. Od bliskich znajomych, którzy wiedzą jakimi wybuchowymi osobami jesteśmy oboje. Ja i mąż mój. Paradoksalnie, żeby żyć w zgodzie trzeba umieć się pokłócić. A my tę technikę opanowaliśmy już do perfekcji. Jeśli coś nam nie odpowiada, mówimy o tym od razu. Nie czekamy aż emocje sięgną zenitu. Codzienne życie przynosi nam wiele różnych sytuacji, które delikatnie mówiąc nas denerwują: korki na ulicy, wyższe opłaty, problemy wychowawcze, kolejny raz męskie skarpetki na lewej stronie… I tak się zbiera i zbiera. Frustracja narasta. Tłumiona może wybuchnąć ze zdwojoną siłą w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Niejednokrotnie zupełnie nieadekwatnie do sytuacji. Mąż znów nie wyniósł śmieci, wybuchasz. Wiesz, że niesłusznie, ale wybuchasz. Dodajesz do tego nienaprawiony zlew w kuchni o który prosisz się kilka dni, nieudany żart męża na temat nowej kiecki w zeszłym miesiącu i złośliwe uwagi teściowej sprzed roku. Awantura gotowa. Zbyt dużo siedziało w twojej głowie.

Oczyszczanie złych emocji to przede wszystkim mówienie o nich. Na bieżąco. Co z tego, że sąsiad pomyśli, że znów się kłócicie. Lepiej rzucić 3 zdania od razu niż potem awanturować się kilka dni. Sytuacja oczyszczona, możecie nadal współdziałać. Znam sytuację, w której małżeństwo się rozpadło a „byli taką dobraną parą”. Właśnie dlatego, że zabrakło konstruktywnej kłótni. Wystarczyło, że tłumione przez lata emocje wzięły górę tylko raz. I na tym się zakończyło.

Kłótnia, poza wyrzuceniem z siebie złych uczuć i frustracji ma jeszcze jedną zaletę. Po tym jak powiecie (czasem nawet wykrzyczycie) sobie co was boli, szukacie odpowiedniego rozwiązania sporu. I o to w tym wszystkim chodzi. By znaleźć kompromis.

A samo godzenie się to już czysta przyjemność!

To pisałam ja, młoda kobieta z 15-letnim stażem w związku (w tym z 6-letnim stażem małżeńskim).