Jestem czarną owcą w mojej rodzinie. Od wielu lat nie rozmawiam z siostrą, a z rodzicami mam kontakt bardzo sporadyczny. Ograniczamy się raczej do złożenia sobie życzeń na Święta. Boli mnie to, ale wiem, że nic nie mogę zmienić.
Zacznę od początku. Mam starszą o 2 lata siostrę. Kiedy ona miała 20, a ja 18 zaczęła spotykać się z nowym chłopakiem. Po nieudanym pierwszym związku oszalała i zakochała się na zabój. Dosyć szybko zaczął odwiedzać nas w domu, a moja rodzina bardzo go polubiła. Ja od razu poczułam coś więcej. Nie umiem dziś tego opisać, ale byłam pod jego wielkim urokiem. Widziałam, że on nie podchodzi tak poważnie do niej, jak ona do niego. Myślę, że to właśnie moja siostra chciała nadać temu związkowi szybkiego tempa, a on nie chciał się angażować. Po latach wiem, że podobała mu się i chciał coś tworzyć, ale nigdy nie czuł się przy niej zakochany, dlatego rozstali się już po 5 miesiącach. Moja siostra osaczyła go swoją miłością. Chciała więcej i szybciej niż on chciał jej w tamtym momencie dać.
Nie miałam planu, żeby go zdobyć. Widziałam w domu jak cierpi moja siostra. Spotkałam go przypadkiem w barze. Grał w bilard z kolegami, ja przyszłam na drinka ze swoją przyjaciółką. Tak się stało, że usiedliśmy przy jednym stoliku i… siedzimy przy jednym stole do dziś. A minęło już 12 lat.
Nie powiedziałam od razu rodzinie. Siostra wciąż opłakiwała nieudaną miłość, a ja czułam się podle spotykając się z nim za jej plecami, zwłaszcza, że ona wciąż do niego pisała. Nawet wtedy, gdy spędzaliśmy razem czas. Moje uczucie jednak było na tyle duże, że nie chciałam tego przerwać. Zwłaszcza, że on też się zakochał i zaangażował.
Kiedy odważyłam się powiedzieć mamie, ta zabroniła mi spotkań z nim. Ja jednak zdążyłam już wsiąknąć na całego w naszą relację. Jak się domyślasz, rozpętała się wojna, a moja siostra kazała mi wybierać: albo ona, albo on. Nie wyobrażała sobie, że będziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę. Wtedy uważałam ją za egoistkę, dziś potrafię sobie wyobrazić co wtedy czuła.
Ale minęło 12 lat, a jej żal do mnie nie minął. Wyprowadziłam się do niego. Nie mamy ślubu. Mamy dwoje cudownych dzieci. Moja siostra wyszła za mąż. Nie zostałam zaproszona na ślub. Ma też dwuletniego synka, którego nigdy nie widziałam. Kilka lat temu wyprowadziliśmy się za granicę i żyjemy tu szczęśliwie. Szkoda tylko, że moje dzieci nie znają cioci ani dziadków…
#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.