Nazywam się Piotrek. Mam 37 lat i jestem ojcem trójki dzieci. Kiedy żona urodziła, od razu wróciła do pracy. Postanowiła, że to ja zostanę w domu, a ona będzie kontynuować swoją karierę. Nie protestowałem, w moim domu rodzinnym było tak samo. Od wieków to mężczyźni zostawali z dziećmi i zajmowali się ich wychowywaniem, a kobiety przynosiły do domu pieniądze.
Mam szczęście, żona w weekendy mi pomaga. Wynosi śmieci, myje samochód, a czasem nawet coś ugotuje. Nie mogę narzekać. Żony kolegów odpoczywają na kanapie z piwem w ręce. Moja ponarzeka, pomarudzi, ale w końcu pomoże.
W ciągu tygodnia robię to, do czego natura mnie stowrzyła. Ogarniam dzieciaki, sprzątam, gotuję, prasuję, piorę, ogarniam cały dom, szoruję podłogi, robię zakupy, odwożę i przywożę dzieciaki z placówek. Pamiętam o występach w przedszkolu, przebraniach na bale, szczepieniach, bilansach, urodzinach koleżanek i kolegów moich dzieci. Kupuję im ubrania i buty, planuję wydatki, płacę rachunki. Taka rzeczywistość.
Staram się robić obiad tak, żeby żona zawsze po powrocie jadła cieplutki i świeży i żeby nie musiała nic odgrzewać. Potem zajmuję się dziećmi, żeby nie przeszkadzały jej, gdy odpoczywa po ciężkim dniu. Nie chodzę w dresie po domu, żeby nie pomyślała, że się zaniedbałem. Nie chcę, żeby szukała przygód gdzieś na mieście.
Żona czasem wychodzi z koleżankami w sobotę, ale należy jej się. W końcu ciężko pracuje, żeby nas utrzymać. Grzecznie kładę dzieci do łóżek i czekam na jej powrót. Różnie bywa, czasem przychodzi podchmielona a potem chrapie, ale tak przecież robią prawdziwe kobiety.
Na urodziny dostałem ostatnio odkurzacz. SUPER! Tamten już się nie nadawał do codziennego użytku. Pod choinką znalazłem krem przeciwzmarszczkowy i nowe sexy majtki. Idealnie, żeby ją zaspokoić. Książek nie dostaję, choć chciałbym, bo i tak nie mam czasu czytać, lepiej wieczorem po prostu nadrobić to, czego nie udało się zrobić w ciągu dnia.
Wkurzam się, gdy wraca czasem po pracy i pyta co robiłem cały dzień, bo klocki walają się po dywanie, a w lodówce znowu coś zdechło. Kiedy ja biegam jak szalony, pomagam starszej córce w matmie, gotuję, piorę, zajmuję się dziećmi, ona ma czelność rzucać się o jedną zabawkę i zepsuty serek?
Chciałbym, żebyśmy razem wieczorem obejrzeli film, ale włącza mecz i prawie dwie godziny oglądamy jakąś głupią piłkę. W końcu znudzony idę spać, a ona mi robi wyrzuty, bo miała jeszcze ochotę na seks. W takiej sytuacji ja tej ochoty nie mam. Jak to tak? Zaliczyć i spać? Bez nastroju?
Ciężko mi czasem. Uciekam do kibla, żeby sprawdzić co na fejsie, bo to moja jedyna rozrywka. Kiedy gdzieś wychodzę to najczęściej na kinderbal, gdzie tatusiowie odpicowani chwalą się zdolnościami swoich dzieci, a matki piją sobie w kuchni.
Czuję się niedoceniony.
A żona wspomina coś o kolejnym dziecku…
Na weekend ma nas odwiedzić teściowa. Znowu będzie gadać, że nie potrafię upiec szarlotki tak dobrze jak ona i że rozpieszczam dzieciaki… A żona powie, że mam się nie odzywać, żeby jej nie prowokować.
Cóż, tak nas stworzyła natura. To mężczyzna dba o gniazdko, a kobieta je utrzymuje. Nie ma co się buntować.
………………………………….
Śmieszne?
Tylko dlaczego nikt się nie śmieje, gdy mówi to kobieta?