Ostatni rok wyglądał tak, jakby ktoś zrobił nam kiepski żart. W dodatku nikt się z niego nie śmieje. Zamknięto nas w domach, nałożono mnóstwo różnych zakazów i nakazów i powiedziano, że teraz nauczymy się wdzięczności za to, co mamy i cieszenia się z przebywania z najbliższymi.
I choć pierwsze tygodnie rzeczywiście mogły tak wyglądać, to teraz coraz częściej słyszę, że ktoś ma już dość, bo miesiącami spędza czas ciągle z dziećmi. Tymczasem, gdyby tak przyjrzeć się temu z bliska to wcale nie spędzamy go z dziećmi. Taka prawda. Jesteśmy w tym samym domu, czy mieszkaniu, ale brutalnie mówiąc, wciąż nie jesteśmy razem, tylko obok.
Umówmy się, kiedy pracujemy, sprzątamy, gotujemy i wykonujemy masę innych czynności domowych, podczas gdy dziecko ogląda bajkę, koloruje, czyta, bawi się lub zwyczajnie wisi nam u nogi to nie jest wspólne spędzanie czasu. Bo dziecko wcale nie potrzebuje rodzica OBOK. Pragnie jego uwagi i wyłączności, a prawda jest taka, że choć świat się zmienił, to jednak nie zatrzymał (!). Wciąż mamy zatem swoje sprawy i swoje obowiązki, tyle że teraz w towarzystwie maluchów.
Trochę drażni mnie stwierdzenie, że spędzamy czas z dziećmi, kiedy to totalna bzdura. W przeciętnym domu nic się nie zmieniło, a dzieciaki są po prostu zostawione samopas. Bo czasem nie ma innego wyjścia.
I nie zrozum mnie źle, nie uważam, że mamy teraz wszystko rzucić i zająć się młodym pokoleniem. To nawet niemożliwe. Chcę tylko uświadomić Ci, że należy rozróżnić stwierdzenie: “mam dość ciągłych wspólnych zabaw” od “mam dość, że ciągle ktoś się kręci w domu i mi przeszkadza”.
Jasne, wiele zależy od dziecka, jego wieku, rozwoju i wielu innych czynników. Dwulatek nie zajmie się sobą przez połowę dnia, a dziesięciolatek nie będzie już na Tobie wisiał non stop, ale każde z nich potrzebuje czasu spędzonego z rodzicem. To może być choćby pół godziny dziennie. Takie trzydzieści minut bez telefonu, rozpraszaczy ekranowych i innych ludzi. Jeśli nie możesz więcej, tyle też będzie ok. Ten krótki czas jest bardziej wartościowy dla dziecka niż siedzenie obok niego z telefonem w ręce, bez słowa i z myślami, gdzieś na końcu świata.
Tymczasem narzekamy, a nie dajemy im nawet chwili. Jesteśmy pod jednym dachem, nic więcej. Smutne, ale nie możemy udawać, że jest inaczej.
Czas po prostu przed samą sobą zrobić rachunek sumienia.