Każda z nas przynajmniej raz w życiu robiła sobie jakieś postanowienia. Takie, niekoniecznie od razu “nowy rok, nowa ja”, być może nieco mniejsze niż całkowita zmiana dotychczasowego życia, ale wierzyłyśmy, że tym razem się uda. I się nie udawało.
“Od jutra nie palę. Ani jednego. To ostatni papieros w życiu!”
“Od przyszłego tygodnia nie jem słodyczy. Zero cukru!”
“Od dziś będę lepszą mamą. Już nigdy nie krzyknę na dzieci!”
“Od nowego roku będę regularnie czytać. Trzy książki w miesiącu.”
Brzmi znajomo?
To wspaniałe, że chcemy być lepsze. Że chcemy porzucić nałogi, nauczyć się cierpliwości do dzieci, zdrowo się odżywiać i rozwijać się czytając. Samo postanowienie sobie czegoś już jest dobrym krokiem, bo chęci do dobra podstawa do działań. Dlaczego więc się nie udaje? Dlaczego zapalamy tego papierosa już przy pierwszym większym kryzysie? Dlaczego w piątek wieczorem zamykamy się w łazience z kupionym po kryjomu batonikiem, a kiedy tylko się zezłościmy od razu wrzeszczymy na dziecko? Co z nami nie tak, że nie potrafimy dokończyć jednej książki, skoro miało być ich trzy w miesiącu?
Sposób, w jaki formujemy postanowienie.
Serio.
“Od jutra nie palę”, oznacza, że już nigdy, przenigdy nie możesz wziąć papierosa do ust. Kiedy pojawia się kryzys wizja tego NIGDY jest na tyle przerażająca i wydaje się tak nierealna, że poddajemy się. Przecież nie dam rady NIGDY, skoro już trzeciego dnia mam taki potworny ból istnienia.
“Zero cukru” to absolutne zero. Ale jak wypić kawę, skoro nie lubisz gorzkiej? Teraz ma tak być codziennie? No dobra, tylko kawę będziesz słodzić. A potem zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak nie dotrzymałaś już postanowienia, więc ten torcik na urodzinach możesz już zjeść.
Jak nie krzyczeć, skoro tyle w tobie emocji? Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie da się ot tak jednego dnia po prostu zmienić swojego zachowania. Skoro do tej pory maluchy potrafiły cię wyprowadzić z równowagi to teraz musiałby stać się jakiś cud, żeby było inaczej.
No i książki. Czas leci, Ty wieczorami padasz ze zmęczenia i kolejny raz zasypiasz po przeczytaniu dwóch stron. Trzy książki? Nierealne. Więc rzucasz czytanie całkowicie. I oczywiście myślisz sobie, że jesteś do dupy, bo przecież kiedyś połykałaś książki w całości, a teraz nie możesz dokończyć rozdziału.
METODA MAŁYCH KROKÓW
Oto rozwiązanie.
Przeczytałam kiedyś mądre zdanie, że nasze działania powinny wyglądać jak jazda samochodem wieczorową porą: “Widzisz tylko ten fragment drogi, który oświetlają twoje światła, a mimo to dojeżdżasz w ten sposób do celu”. Ta zasada naprawdę sprawdza się w życiu. Samochód oświetla jedynie 100 metrów drogi. Najważniejsze 100 metrów.
Nie myśl o celu, gdy robisz postanowienie. Tu nie o sam cel przecież chodzi, a o drogę, którą musisz pokonać. Wizja niepalenia do końca życia jest przerażająca dla człowieka, który jest uzależniony od nikotyny. Ale wytrzymanie kolejnej godziny, kolejnego dnia wydaje się mniej trudne. A kiedy dasz radę ten jeden dzień, to potem spróbuj następny. I następny. Bez wizji: NIGDY.
Tak właśnie przygotowuję się do tego, by nie krzyczeć na córki. Wściekam się, ale nie mówię sobie, że przecież postanowiłam sobie nie krzyczeć, tylko właśnie wtedy, w tym momencie próbuję się uspokoić, zanim wybuchnę. Bingo! Znów się udało. A jak nie, to spróbuję przy następnej okazji. Tym sposobem nie mam poczucia przegranej, tylko… walczącej ze sobą.
W czasach, gdy Adam Małysz wygrywał wszystkie konkursy narciarskie, dziennikarz zapytał go jakie ma plany na następny sezon. Wygrywać? Pobijać rekordy skoczni? Zdobywać kolejne mistrzowskie tytuły? Skoczek odpowiedział wtedy, że nie myśli o tym. Po prostu skupia się na każdym oddanym skoku, by zrobić to najlepiej jak umie. Dziś myślę sobie, że Adam doskonale zna metodę małych kroczków.
Od jutra zaczynam czytać kolejną kupioną i leżącą w kącie książkę. Nie wiem ile czasu zajmie mi jej przeczytanie. Nie daję sobie żadnego terminu. Codziennie przeczytam tyle, ile dam radę. Ale wiem, że ją skończę bo niczego sobie nie narzucam. Dziś też udało mi się opanować, gdy dzieciaki kłócąc się przyszły naskarżyć na siebie nawzajem, akurat wtedy, gdy miałam ważny telefon.
Jak będzie jutro? Nie wiem. Ale wiem, że i tak jestem krok do przodu, a to jest najważniejsze.