MAMO, GDZIE SĄ TWOJE PIERSI?

 

Natura nie obdarzyła mnie zbyt dużym biustem. I choć nigdy nie narzekałam na swoje piersi (ej no, uważam, że są ładne!) to ich wielkość nie poraża. Być może dlatego naturalne było dla mnie, że staniki typu push up są konieczne. To jakoś tak przyszło samo, a ja bez zastanowienia decydowałam się na zakup jedynie takich. Jakby rozmiar biustu miał mnie w jakiś sposób dowartościować…

Od kilku tygodni porzuciłam swoich sztywnych przyjaciół i cudownie czuję się w miękkich sportowych biustonoszach, a najczęściej po prostu chodzę całkowicie bez stanika. To chyba naprawdę ten etap, kiedy zaakceptowałam siebie w stu procentach. Ale ta zmiana nie umknęła mojej córce.

“Mamo, Ty nie masz piersi!”

“Mam. Ale jestem inaczej ubrana.”

“Ale ich nie widać.”

“Czy przez to kochasz mnie mniej?”

“Nie…”

“Czy przez to wydaję ci się mniej fajna, mniej zabawna, gorsza?”

“Nie…”

“A kiedy jestem bez makijażu, w zwykłym dresie albo z pryszczem na czole, czy wtedy jestem inna niż zwykle?”

“Nie.”

“To przecież nieważne jak wyglądam i jaki biustonosz noszę. Bo wiesz, nieważne jest czy uznajemy kogoś za ładnego czy brzydkiego, bez względu na to jak wygląda, albo się kogoś lubi, albo nie. Są ludzie mniej atrakcyjni, ale za to bardzo fajni, zabawni przyjacielscy. Ale są też bardzo atrakcyjni, ale aroganccy, niemili i wredni.”

“To prawda mamo.”

“Ja tylko zmieniłam stanik. W takim mi wygodniej. Nie zmieniłam się.”

Nie żyję w wyidealizowanym świecie. Wiem, że ludzkie oko i mózg zwracają uwagę na wygląd. Podświadomie sami odrzucamy to co brzydkie, a chcemy otaczać się pięknem. Jeśli nie ma chemii to nie stworzymy udanego związku z kimś, kogo uznalibyśmy nawet za najwspanialszego człowieka na świecie. Tak jesteśmy skonstruowani. Ale nie możemy pozwolić, by wygląd, rozmiar portfela, kolor skóry, wyznawana wiara powodowały, że będziemy dzielić ludzi na “tych do lubienia” i “tych do odstawki”.

To ważny temat, który powinien być poruszany nawet z najmłodszymi, przedszkolnymi dziećmi. Jego brak powoduje, że w klasach mamy dzieci, które są odrzucone. Dziewczynka z uboższego domu będzie siedziała sama, bo rozrywkowe koleżanki z bogatszych rodzin odsuną ją już na podstawie zasobów finansowych jej rodziców. Nie masz markowych ciuchów? Nie pasujesz do nas. Rudowłosy chłopiec zawsze będzie miał ksywę “Rudy”, choć przecież nie tylko kolor włosów go określa.

Zbyt wiele jest samotnych dzieciaków. Samotnych, choć codziennie przemierzają tłumnie wypełniony szkolny korytarz. Zostawieni na uboczu, bo nikt nawet nie dał im szansy na poznanie się.

Przykład ze stanikiem, brakiem makijażu czy pryszczem w widocznym miejscu jest świetnym pretekstem do rozmów. Idealnym wręcz. Kiedy i gdzie dziecko ma się tego nauczyć jak nie we własnym domu od rodziców?