moje dziecko jest niegrzeczne

MOJE DZIECKO JEST NIEGRZECZNE

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że tym wpisem mogę włożyć kij w mrowisko, ale nie taki mam cel. Naprawdę, ostatnią rzeczą jaką chcę w życiu jest szokowanie czy kontrowersje. I wiem, że część z Was się ze mną nie zgodzi, bo najtrudniej jest szczerze stawić czoła… samemu sobie.

Chciałabym dziś stanąć w obronie “niegrzecznych dzieci”, takich, powiedzmy, w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Bo starsze dzieciaki to już inny kaliber. W tym celu jednak muszę zadać Wam kilka pytań:

1. Czy dziecko, które zabiera innym dzieciom zabawki i nie chce się dzielić jest niegrzeczne?

2. Czy maluch, który drze się ile sił w płucach w sklepie, bo mama nie kupiła chipsów, jest niegrzeczne?

3. Czy dziecko, które nie chce pokazać u lekarza gardła i zaciska zęby jest niegrzeczne?

4. A może niegrzeczne jest wtedy, gdy wiecznie bałagani, nie sprząta po sobie i nie robi tego nawet, gdy jest proszone?

5. Czy dziecko, które “robi na złość” rodzicom jest niegrzeczne?

6. Czy można uznać za niegrzeczne dziecko, które bije innych lub przeklina, doskonale wiedząc, że to jest niewłaściwe zachowanie?

Jeśli odpowiedziałyście już na powyższe pytania to powiem Wam jak ja to widzę.

Dziecko, które nie dzieli się zabawkami i/albo zabiera je innym nie jest nauczone dzielenia się. Być może do tej pory nie musiało tego robić lub nie chciało, a rodzice na to przystawali. Co więcej, dziecko, które bawiło się na przykład lalką, wcale nie musi jej oddawać drugiej osobie, żeby miało poczucie, że się dzieli… Natomiast wyrywanie zabawki z rąk innego malucha nie jest już ok. I nad tym trzeba pracować. Kto ma mu pokazać, że tak się nie robi, jak nie rodzic?

Kiedy dziecko krzyczy w sklepie to w ten sposób wyraża swoją złość. Inaczej nie potrafi. Dorosły jest w stanie powiedzieć, że jest wściekły nie zmieniając tonu głosu, dziecko nie. Być może rodzice nie ustalili wcześniej z nim, że wchodzą do sklepu po konkretne rzeczy i “nie kupujemy dziś zabawek ani słodyczy, bo…” Dla niego być może samo wyjście do supermarketu to pewniak, że w koszyku znajdzie się jajko niespodzianka. Do pewnego wieku, czy etpu rozwoju, dzieci właśnie tak reagują na sprzeciw. Jeśli teraz nie postawimy granic i nie wypracujemy pewnych norm, to potem będzie tylko gorzej. Zawsze lepiej jest uczyć niż naprawiać.

Strach potrafi sparaliżować dorosłego, więc co dziwnego w tym, że widok pana lub pani w białym kitlu z patyczkiem w ręku jest przerażający dla malucha? A może ma już jakieś niemiłe wspomnienia z tego miejsca? Czy był przygotowany na to, co go czeka w przychodni? Czy ktoś mu tłumaczył dlaczego trzeba zbadać gardło? A może zwyczajnie ma prawo do swoich lęków? Tak, wiem, to wkurzające i stresujące zachowanie także dla rodzica. Ale nikt nie mówił, że będzie lekko.

Prosisz i prosisz o porządek w pokoju, a za każdym razem jak wchodzisz do tego pomieszczenia to masz zawał połączony z ostrą nerwicą? A nauczyłaś jak trzeba to robić? Pilnujesz, by kubek po kakao był od razu (przez dziecko!) wyniesiony do kuchni? By rozwalone w salonie klocki były (przez dziecko!) posprzątane? By piżama znalazła się na swoim miejscu co rano, zamiast rzucona gdziekolwiek? To jak dziecko ma samo do tego dojść? Czy ma jakieś obowiązki, adekwatne do wieku? Żaden kilkulatek nie rodzi się z wiedzą, że trzeba po sobie ogarnąć.

No dobra, a dziecko, które robi na złość? Czy znasz powód dlaczego tak robi? Może ma zbyt mało Twojej uwagi, może w ten sposób próbuje coś pokazać albo naśladuje swoich rówieśników. A może coś jeszcze innego, nie dowiesz się jeśli zaczniesz stosować kary (które i tak na dłuższą metę nie będą działać), zamiast spróbować poznać powód. Rozmowa naprawdę nie jest złym wynalazkiem. Potrafi zdziałać cuda. Wiem z doświadczenia.

Bijące dziecko? Jeśli będziesz powtarzać, że nie wolno nikogo bić, a sama za karę wymierzysz mu klapsa, to sorry, nie mam pytań. Jeśli przeklinasz przy dziecku, a sama nie pozwalasz na to dziecku, to gdzie tu konsekwencja i rozsądek? A jeśli “nauczyło” się tego w przedszkolu czy szkole to oto masz pole do popisu jako rodzic, by wytłumaczyć dlaczego jego zachowanie jest niewłaściwe. Zamiast się drzeć, na przykład.

Nie chcę zwalać całej winy na rodziców i mówić, że “niegrzeczne” dziecko jest wynikiem nieudolności rodzicielskiej. Nie tędy droga. Każde dziecko jest przecież inne, każde boi się czegoś innego, każde lubi co innego i każde ma swój własny temperament. Trudno wymagać od bardzo aktywnego fizycznie dziecka, by usiedziało w miejscu 15 minut i twierdzić, że jest niegrzeczne skoro tego nie potrafi. Trudno oczekiwać od nieśmiałego malucha, by witał się z tłumem gości, żeby tylko nikt nie pomyślał, że jest źle wychowany. Można tak wymieniać bez końca. Dlatego przestrzegam Was przed ocenianiem obcych dzieci w piaskownicy, sklepie, przedszkolu, na kinderbalu. Nie oceniajmy też rodziców, bo być może są właśnie na etapie “rozumienia dziecka” lub nauki.

Niegrzeczne dziecko to często nie jest dziecko źle wychowane, tylko zachowujące się “nie tak jak życzy sobie dorosły”, a to całkiem coś innego. Bo jeśli mama życzy sobie, żeby maluch zjadł pomidorową, a on nie ma na to ochoty to oznacza, że jest niegrzeczny? Nie, to oznacza, że nie ma ochoty na zupę. Lub jej nie lubi. Ma prawo.

To nie jest łatwe, to całe rodzicielstwo. Rodzice też mają ograniczoną cierpliwość czy nawet wiedzę na temat wychowywania. Ale nie trzeba kończyć studiów pedagogicznych, by nauczyć się rozmawiać z własnym dzieckiem. Nie trzeba mieć dyplomów, by analizować i wyciągać wnioski z własnych zachowań. I w końcu, wcale nie trzeba być jakoś wybitnie zaradnym, by znaleźć pomoc u specjalisty.

Czasem największą winę ponosi nasz brak konsekwencji, brak reguł panujących w domu, brak obowiązków, nadmierna krytyka czy zwyczajnie brak czasu dla dziecka. To wszystko ma naprawdę duży wpływ na nie. I nic chcę tym wpisem wywoływać poczucia winy czy wyrzutów sumienia u rodziców, sama popełniam błędy. Chciałabym jednak, żeby dał do myślenia.

Dziecko rodzi się z pewnym bagażem genów i określonym temperamentem, ale mimo to, wciąż jest czystą kartką. Wychowywanie pozwala zapisać nam ją określoną treścią. Hodowanie zaś sprawia, że dziecko zapisuje ją sobie samo.

“Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz, jeśli nie wie – wytłumacz, jeśli nie może – pomóż.” Janusz Korczak