Z PRYWATNEGO PODWÓRKA

 

Im dłużej jestem mamą (a jestem już ponad 10 lat) i im bardziej wsiąkam w to całe macierzyństwo, każdego dnia i w sumie w każdej chwili nawet na fejsie (z uwagi na to, że prowadzę bloga parentingowego) tym więcej dostrzegam zależności między tym jak wychowywała mnie mama, a tym kim dziś jestem.

Piszę “mama”, choć tata też miał duży wpływ na kształtowanie mojej osobowości, poglądów (często sprzecznych z jego poglądami) i sposobu życia. Wiele z tego co mi przekazali uważam za absolutnie słuszne, inne rzeczy po prostu robię po swojemu, ale można uznać, z całą odpowiedzialnością, że byli (pośród wszystkich innych osób) podstawą – fundamentem, na którym powstało moje własne JA.

Dziś chcę się skupić na mamie i na tym za co jestem jej wdzięczna. Bo te same wartości przekazuję dziś córkom. Są ponadczasowe i zasługują na większą uwagę, stąd ten wpis.

Moja mama zawsze była zaradną kobietą. I ZAWSZE pracowała. Ona nawet nie musiała niczego mówić, obserwując jej postawę widziałam, że kobieta wcale nie musi zajmować się jedynie domem. Wykonywała wiele prac, dzięki czemu wspomagała rodzinny budżet, a mimo to wcale nie byliśmy zamożną rodziną. Niczego nam nie brakowało z podstawowych potrzeb, ale daleko było nam do luksusu.
Długo nie mieliśmy na przykład samochodu, nigdy nie byliśmy na wakacjach czy nie chodziłyśmy (ja i moje trzy młodsze siostry) w markowych ciuchach.

Zawsze jednak otrzymywałyśmy zainteresowanie. Moja mama codziennie wieczorem robiła rundę po dziecięcych pokojach, po to, by z każdą z nas choć z 10 minut pogadać. O życiu, szkole, problemach, chłopakach, dojrzewaniu. Każda z nas była inna. Ja mogłam paplać jęzorem nawet kilka godzin, a jedna moich sióstr raczej wylewna nie była. A mimo to otrzymywałyśmy tyle czasu, ile potrzebowałyśmy. Dziś sama robię taką rundę. I uwielbiam to. Widzę, że dzięki temu buduję taką samą więź z moimi córkami, jaką stworzyła moja mama ze swoimi.

Dzięki swojemu uporowi, kończyła kolejne szkoły i kursy. Założyła swoją działalność gospodarczą. Z czwórką małych dzieci u boku! Co dało mi jasny znak: NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH! Dziś jej biuro rachunkowe pęka w szwach, rodzice wyjeżdżają kilka razy w roku do SPA, cieszą się życiem i niczego sobie nie odmawiają. Dzięki temu, że mama uwierzyła w siebie, a tę wiarę przekazywała nam codziennie swoim podejściem do życia.

Zawsze powtarzała nam, że kobieta musi mieć coś swojego. I wcale nie chodzi o pracę, a o cokolwiek co będzie tylko nasze.
Ja piszę blog (to moja działalność gospodarcza) – myślę, że z dużym powodzeniem. Żyję z tego co kocham i kocham to, z czego żyję.


Justyna poza wspólną firmą z mężem – szyje przepiękne ubrania (TUTAJ)


Marta – pracuje w biurze mamy, a w wolnym czasie dzierga maskotki (TUTAJ)


Magda – postawiła w życiu wszystko na jedną kartę rzucając swoje dotychczasowe życie pewnego dnia i wyprowadzając się z miłości do faceta za granicę. Nie znała nawet języka… Pochłania książki w ilości kosmicznej. W tej chwili mama na pełny etat (dwoje malutkich dzieci), ale baba z jajem, która wie czego chce. (TUTAJ)

Każda z nas ma swoje życie, rodzinę, pracę, obowiązki i to COŚ.

Mama nigdy nas do niczego nie zmuszała. I ja nie zamierzam robić tego moim dzieciom. Choćby nawet nie podobały jej się nasze wybory, zostawiała je nam. I my same nie miałyśmy wpływu na decyzje sióstr. Magda skończyła studia pedagogiczne i pracowała w przedszkolu, a ja byłam chyba pierwszą osobą, która pukała się wtedy w czoło. Z cudzymi dziećmi? Dzień w dzień? 😀 I tak postawiła na swoim!

Nie było sielankowo. Pięć kobiet w domu plus babcia jako szósta, tam musiało grzmieć. Mama nauczyła nas godzić się, przepraszać, wybaczać, akceptować i iść dalej. Tę samą lekcję przerabiam teraz we własnym domu.

Mama nie była Zosią Samosią. Umiała prosić o pomoc babcię. Gdy uczyła się zaocznie co drugi weekend to tata ogarniał nas i cały dom. Mył okna, gotował, odkurzał, prał. To była norma. Pokazali nam, że tak wygląda wsparcie i zdrowy związek.

Fundament rodzinny to jeden z najważniejszych rzeczy jakie otrzymujemy w życiu. Dzięki temu wiemy jakie chcemy być, a jakich błędów nie chcemy popełniać. To cenne wskazówki. Bo choćby nie wiem co się działo, chcąc nie chcąc, będziemy przekazywać je dalej. A przynajmniej część z nich. Niech to będzie ta dobra część.