Odkąd pojawiłam się w internecie próbuję przekazać Ci kilka własnych myśli i zasad, którymi się w życiu kieruję: nie staraj się być perfekcyjna! Nie pracuj ponad siły! Dom jest wspólny.
I te trzy zdania są ze mną od samego początku, bo odkąd zaczęłam je wdrażać w swoje życie, nagle stało się ono spokojniejsze, wygodniejsze i przyjemniejsze. Choć ciężko zmienić własne przyzwyczajenia i nawyki to nie jest to niemożliwe. Wciąż jednak spotykam na swojej drodze (w internecie i życiu poza komputerem) kobiety, które wiedzą, że zapieprzają jak dzikie konie na zachodzie, ale po tylu latach nic już nie można zrobić.
Sprawa wygląda tak: zakochujemy się, wychodzimy za tego swojego księcia i potem chcemy zrobić wszystko, żeby udowodnić mu jak wielkie szczęście miał, że trafił na nas. Obiadki, deserki, kolacyjki, porządeczki, skarpetki złożone w kosteczkę, błysk na szafkach, lodówka pełna, my zadbane, pachnące i świeże, dom lśniący. A pan nasz najedzony, zadowolony i zaspokojony.
No dobra, umówmy się, żadna zakochana kobieta nie zachowuje się racjonalnie. Chcemy uchodzić w oczach partnera za idealne, perfekcyjne panie domu. A potem… potem pojawia się dziecko. I poukładany, czysty plan kobiety zaczyna się nieco sypać. Ciężko pogodzić bycie idealną z opieką nad dzieckiem, zwłaszcza tym pierwszym, kiedy brakuje jej pewności siebie, doświadczenia i organizacji w nowej sytuacji życiowej.
Spoko, tu jeszcze można coś zdziałać, kwestia czasu i żona wraca do ścierki, garów i robienia zakupów. Czasem pojawia się kolejne dziecko, a potem kolejne. A w domu nic się nie zmienia. Wszystko spoczywa na jej barkach, tylko pociech więcej… i pracy.
I taka pani domu wciąż uważa, że wszystko jest ok. Wiesz jakie są najczęstsze argumenty takiej kobiety? Przeczytaj:
1. DOM TO OBOWIĄZEK KOBIETY
A ja się pytam: kto tak powiedział? Gdzie jest to napisane? Kto zdecydował za mnie, że to MÓJ obowiązek? Jest jakiś kodeks, regulamin, tekst małym druczkiem, który przeoczyłam podpisując papiery małżeńskie? Nie chodzi o to, że ja teraz chcę się buntować, być niezależną feministką, czy namawiać Cię do czegokolwiek. Żyj jak chcesz, ale nie wmawiaj nikomu, że to obowiązek kobiety. Bo to bzdura. Mężczyźni fantastycznie radzą sobie z obowiązkami domowymi. Co więcej, część z nich na pewno by się za nie wzięła, ale nie robią tego, bo po co? Skoro wszystko mają podane pod nos. Sama bym to wykorzystywała na ich miejscu.
2. KOBIETY ZAWSZE TO ROBIŁY
Oczywiście, że tak, bo takie były czasy. Rodziły też w polu podczas pracy, a jednak żadna z nas już tak nie wydaje dziecka na świat. Kiedyś w większości domów mężczyzna zarabiał na utrzymanie rodziny, a kobieta zajmowała się domem. Teraz większość partnerek również pracuje zawodowo, a nawet jeśli nie… to dlaczego mamy powielać stare schematy? Kiedyś za głupstwo można było oberwać od rodzica, teraz dzieci się nie bije (alleluja!). Kiedyś było kiedyś i argument: że kobiety zawsze to robiły wcale mnie nie przekonuje.
3. BO ON JEST ZMĘCZONY
Jeśli Ty nie jesteś, to zazdroszczę. Bo wiesz co? Ja też jestem zmęczona. Swoją pracą, zajmowaniem się dziećmi, dlaczego jeszcze miałabym mieć na głowie cały dom? Sama? Czy ktoś przejmuje się tobą, że padasz na twarz po całym dniu? Oboje bywamy zmęczeni po wykonaniu swojej pracy, ale to na mnie ma spadać jeszcze praca w domu? Sama zobacz jakie to irracjonalne. Do znudzenia będę powtarzać: dom jest wspólny! Wszyscy domownicy w pełni z niego korzystają. Dlaczego to mężczyzna albo dzieci nie miałyby uczestniczyć w wykonywaniu prac domowych? Nie pomagać, po prostu troszczyć się o nasze wspólne miejsce, w którym żyjemy. Zjadłeś? Wynieś talerz. Opróżnij zmywarkę. Poodkurzaj. Powieś pranie. Nie chodzi wcale o to, żeby siedzieć w smrodzie i czekać aż on wróci z pracy tylko dlatego, że obowiązki mają być wspólne. Ale jakieś współdziałanie jest konieczne. Serio, chcesz nadal robić to wszystko sama?
Ale umówmy się, są takie obowiązki, które mogą nam sprawiać przyjemność. Ja, na przykład, uwielbiam prasować. Relaksuje mnie to i uspokaja. I tej czynności nie oddam nikomu, ha! Dobrej jakości deska to podstawa. Sprawdź te: TUTAJ
4. BO ON PRACUJE A JA NIE
Jeśli zajmujesz się dziećmi kiedy on jest w pracy, to uwierz mi, pracujesz. Przeczytałam kiedyś bardzo trafny komentarz jednego pana w internecie: idę do pracy, żeby odpocząć od żony i dzieci. Bingo. A ty odpoczywasz w wolnym czasie z mopem w ręce albo wieczorem przy desce do prasowania. Ty też pracujesz. Sama wiesz jak wykańczająca jest opieka nad dzieckiem. I nie chodzi mi teraz o to, by narzekać, bo przecież macierzyństwo jest również piękne, ale chcę pokazać Ci, że nie musisz być ze wszystkim sama. Jasne, kiedy on wraca z pracy nie musi myć od razu piętnastu okien w domu, ale może chyba kurze zetrzeć? Ciuchy poskładać, podłogę umyć albo chociaż śmieci wynieść (ewentualnie ich nie dokładać, a skarpetki wrzucić do kosza na pranie). Chodzi mi o współuczestnictwo w dbaniu o wspólny dom. Nie wyobrażam sobie faceta na kanapie po pracy. Co więcej, jeśli ugotuję, a mąż wraca do domu to sam sobie ten obiad przecież potrafi nałożyć na talerz? Czy czeka aż służąca go obsłuży?
5. BO ON TEGO WYMAGA
Jeśli tak ustaliliście przed założeniem rodziny czy wspólnego gniazdka, spoko. Macie takie prawo. A jeśli nie? Co to znaczy mieć wymagania względem kogoś? Ja wymagam szacunku i lojalności ze strony męża. Nic więcej. On miałby wymagać czystych okien? Spodni wyprasowanych w kancik? Proszę bardzo, tam jest ściera, a tam deska do prasowania. Dlaczego mam starać się o to, żeby spełniać jego oczekiwania, kiedy nie mam czasu na własne przyjemności, czy choćby odpoczynek. Znasz taki mem, kiedy kobieta jest totalnie zarobiona, a nad nią stoi mężczyzna i mówi: “śpisz w nocy to ci się zbiera”? Śmieszne? Tragiczne, bo w wielu domach prawdziwe.
6. BO ZROBIĘ TO SZYBCIEJ/LEPIEJ
Oczywiście, że tak. Bo robisz to od lat. Masz wprawę, doświadczenie, oni (mąż i dzieci) tego nie mają, więc jak mogliby ci dorównać? Będą robić pięć razy wolniej, zrobią niedokładnie, być może nie tak jakbyś chciała, ale… jak inaczej mają się nauczyć? Pierwszy raz, piąty, piętnasty i będą biegać z mopem jak tralala. Jeszcze przerośnie uczeń mistrza, tylko daj im spróbować. Teraz mamy ku temu idealną sytuację. Większość z nas jest w domu, więc można podzielić obowiązki. Zaciśnij zęby, jeśli nie możesz patrzeć na krzywo powieszone pranie, stój obok, gdy wyciągają naczynia ze zmywarki, ale pozwól im się nauczyć. Za jakiś czas będą z tego same korzyści.
Stojak na pranie XXL? Ten już znacie z mojego wpisu: TUTAJ. Genialny dla dużej ilości prania, jak i pościeli, koców i wszystkich wielkogabarytowych rzeczy. Sprawdź: TUTAJ
7. I TAK BĘDĘ MUSIAŁA PO NICH POPRAWIAĆ
Niedokładnie umyta podłoga, kurze rozmazane na szafach, okruszki zostawione pod stołem? Jasne. Jeśli musisz, popraw. Ale zrób to, gdy nie widzą. Zwłaszcza dzieci. One chcą i lubią czuć się potrzebne, ważne, przydatne. Pochwal, podziękuj, a jak bardzo boli Cię ten okruszek to go zmieć, gdy pójdą się bawić. Przyjdzie czas, że nie zostanie żaden paproszek, a wszystkie te czynności będą dla nich oczywiste. Wiem co mówię. Gdy młodsze zabierają się za porządki to wiem, że będę miała więcej pracy niż zwykle, bo wszystko jest jeszcze wykonane niedokładnie, ale dziesięcioletnia Martyna ogarnia świetnie. Myślisz, że urodziła się z tymi umiejętnościami? Jasne, pomagamy sobie dobrej jakości sprzętem, ale to właśnie poprawia komfort sprzątania i sprawia, że dzieciaki chętnie się angażują.
Mop parowy VILEDA najlepszy na świecie. Mamy już dwa. Jeden pokazywałam Wam TUTAJ, drugi znajdziecie TUTAJ.
8. MAMA GO NIE NAUCZYŁA
To bardzo popularny argument. W jego domu rodzinnym to kobieta wszystkim się zajmowała i takie wzorce wyniósł. Pytanie tylko czy to jest ok… i czy tym sposobem nie robisz tego samego własnym dzieciom.
Kwarantanna to czas, który nie jest łatwy dla każdego, ale śmiem twierdzić, że jest najtrudniejszy dla matek perfekcjonistek i tych, które wszystko muszą robić same. Wcześniej i tak wiele miały na głowie, a teraz mają jeszcze więcej. Proponuję przeznaczyć ten czas na wprowadzenie nowego planu obowiązków, na naukę nowych czynności. Nie chodzi o bunt, nie chodzi o to, żeby od dziś to facet przejął wszystkie obowiązki, ale może o sprawiedliwy podział? Taki, który ciebie odciąży, ale i pokaże drugiej stronie jak wiele jest do zrobienia w domu (zwłaszcza w takim, w którym są dzieci). Dlaczego kilkulatek miałby nie sprzątać swojego pokoju? Pokaż mu, zachęć, pochwal, może nawet pomóż, ale niech on wykaże się wolą pracy.
My pierwsze tygodnie kwarantanny przeznaczyliśmy na generalne porządki. Wspólnie. Hasztag #zostanwdomu traktujemy poważnie, ale zamiast gapić się w szklany ekran postanowiliśmy zrobić coś pożytecznego. Nie jest perfekcyjnie, ale jest zdecydowanie lepiej i bardziej komfortowo. Nasz dom teraz (twój zapewne też) jest miejscem, w którym nie tylko odpoczywamy, ale uczymy się, pracujemy, robimy mnóstwo rzeczy, które na co dzień miały miejsce poza nim. Warto czuć się więc w nim dobrze.
Ulubieńcy dziewczynek. Zero chemii do sprzątania: LINK
Ciężko jest zmienić kogoś, więc nie namawiam cię do zmiany charakteru domowników (czy nawet rozwodu!), zmień własne myślenie. Nie jesteś panią od sprzątania, gotowania, prania, wybawiania i uczenia dzieci, ani służącą, którą pan sobie przygarnął do domu. Chyba, że to Ci odpowiada. Zrozum, że tworzycie rodzinę, a rodzina powinna się wspierać i sprawiedliwie uczestniczyć w wykonywaniu prac domowych. Spróbuj wykorzystać do tego kwarantannę.
Koniec i kropka.
Wpis powstał we współpracy z marką VILEDA.