KTO MA GORZEJ?

 

Otwierasz oczy, kiedy tylko wzejdzie słońce. Budzi cię płacz dziecka. Przeklinasz pod nosem, ale wstajesz. Przypomina ci się wczorajsza rozmowa z sąsiadką. Jak narzekała na syna. Że wstawać musi w nocy. Co ona wie o życiu? Jedno dziecko, pfff. Ty masz troje. Ty to dopiero wiesz czym jest macierzyństwo! Z jednym można góry przenosić.

Trzy bloki dalej, do życia budzi się kolejna rodzina. W nocy gorączkowała córka, rankiem okazało się, że najmłodsza też już złapała infekcję od siostry. Matka robiąc śniadanie, kątem oka czyta komentarze na forum dla mam. Wyłącza telefon. Matki od siedmiu boleści, troje dzieci… pfff. Z moją piątką to jest co robić! Jeszcze mają czelność narzekać!

Dom nr 3. Bliźniaki. Ząbkujące. Marudne, wiszące u nogi, obślinione. Oboje. Taaaak, bliźniaki to dopiero wyzwanie. Nie sztuka mieć dwoje, jedno po drugim. Dwójka naraz to hardcore.

I znajdujemy się w ostatnim mieszkaniu. Rodzice ubierają czteroletniego chłopca. Niepełnosprawnego. Jadą na kolejną rehabilitację, potem zajęcia logopedyczne, a wieczorem kolejne. Co te wszystkie instamatki wiedzą o macierzyństwie i problemach? Wystroją się i wrzucają te wszystkie fotki do internetu, żalą się na nieprzespane noce. Po co robiły sobie piątkę dzieci skoro narzekają? Ja to mam dopiero ciężar. Dziecko, które zawsze będzie wymagało mojej pomocy i obecności. Mam gorzej…

Widzicie to? Widzicie jak prześcigamy się w grze “Kto ma gorzej?”? Jak chcemy być postrzegane jako matki bohaterki, jak łakniemy uwagi, pochwał i użalania się nad nami: “ojjj ty to dopiero musisz mieć ciężko z bliźniakami; współczuję, ja mam jedno, ty z czwórką musisz mieć naprawdę niezły odjazd…” Im gorzej, tym jesteś silniejsza?

Co to w ogóle znaczy, że ktoś ma gorzej? Dzieci bywają różne, czasem jedno daje bardziej w kość niż trójka. Bliźniaki potrafią być mniej absorbujące niż jedno “z problemami”. Czy musimy koniecznie ustawiać się w jakiejś hierarchii?

A może zacznijmy się chwalić? Że “o matko, nie przespałam znów nocy, ale to już ostatni ząb się przebija”, “mam teraz niezłą jazdę, ale za chwilę dzieci będą starsze i będą się sobą zajmować, bo różnica wieku między nimi jest mała” albo “tak, jest ciężko, ale chciałam mieć dużą rodzinę. I jest wspaniała!”.

Czy matki samotnie wychowujące dzieci mają gorzej niż matki wielodzietne, ale z tatusiem w domu? Czy rodzice niepełnosprawnych dzieci mają gorzej, gdyby przyrównać ich do rodziców dzieci, u których choroba została wykryta nagle?

Powiem Wam coś. Wszystkie mamy gorzej i lepiej jednocześnie. Każda z nas kroczy inną ścieżką życiową, na której nie brakuje ostrych zakrętów. Nie próbujmy więc zakładać nieswoich butów.