Kiedy zadałam pytanie o to, do której toalety powinien pójść tata z córką na Facebook’u a potem na instagramie, zdziwiłam się, że nie tylko ja miałam taki dylemat. I przede wszystkim, że odpowiedzi były bardzo różne. Okazuje się, że żadne przepisy prawne (a także inne) nie określają tego jednoznacznie. To znaczy, że nie można sobie wygooglować odpowiedzi, bo prawidłowa odpowiedź zwyczajnie nie istnieje.
Najczęściej w miejscu publicznym, gdy zachodzi potrzeba skorzystania z toalety, tata z córką wybiera się do toalety dla osób niepełnosprawnych. Wydaje się to dobrym rozwiązaniem, bo pozbywamy się dylematu: damska czy męska. Praktycznie jednak patrząc toaleta dla niepełnosprawnych jest toaletą dla niepełnosprawnych, nie dla dzieci. Więc tu też można się czepiać z konieczności takiego wyboru.
Podstawową sprawą jest jednak wiek dziecka. Czy istnieje granica, do której maluch może korzystać z pomocy rodzica przy załatwianiu swoich potrzeb? Oczywiście, nie, ale nie naciągajmy tego dla dziecka w wieku ośmiu czy dziewięciu lat. Uważam, że taka dziewczynka czy chłopiec nie potrzebuje już wsparcia dorosłej osoby i spokojnie może skorzystać z toalety samodzielnie. Inaczej sprawa wygląda z młodszymi pociechami. Bo o ile moje pięciolatki w domu same załatwiają swoje potrzeby, o tyle w miejscu publicznym zwyczajnie boją się pójść same, bo nigdy nie zamykają drzwi.
DO KTÓREJ TOALETY TATA Z CÓRKĄ?
Załóżmy, że w galerii handlowej (albo gdziekolwiek, gdzie jesteśmy) nie ma toalety dla dzieci ani dla osób niepełnosprawnych. A tatuś jest sam z czteroletnią córką. Jak pisałam, nie ma jednego słusznego wyboru, natomiast mój mąż… idzie wtedy do damskiej toalety. Z kilku powodów.
1. W damskiej toalecie nikt nie rozbiera się i nie sika do pisuarów, tylko wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami kabiny. Więc ani kobieta, ani mój mąż nie są narażeni na dyskomfort. Co prawda, w naszym domu nie ma tematów tabu, a nagość nie jest niczym gorszącym (dzieci znają słowa: penis i wagina, a jak wchodzą do łazienki na piętrze, w której nie ma klucza w drzwiach to nikt się nagle nie zakrywa ręcznikiem), ale nie sądzę by chciały oglądać męskie przyrodzenie obcego faceta. Sam facet pewnie też nie czułby się dobrze, gdyby za plecami przechodziła mu w takim momencie mała dziewczynka. Bezpieczniejszym i bardziej komfortowym wyborem wydaje się więc toaleta damska, w której jedynym widokiem dla mojego faceta jest kobieta myjąca ręce, ewentualnie poprawiając makijaż.
Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś źle zareagował na widok mojego męża. Ale gdyby się tak stało to wierzę, że on byłby w stanie wytłumaczyć pani, że przyszedł z córką, która w męskiej toalecie źle by się czuła.
2. Toalety damskie są czystsze. Nie ma co udawać, tak jest. I klapy są opuszczone.
A MAMA Z SYNKIEM?
Co w sytuacji, gdy mamy mamę z synkiem? Tu również zwracam uwagę na wiek dziecka. Maluch, moim zdaniem, powinien pójść z mamą do damskiej toalety, natomiast starsze dziecko należy uczyć samodzielności.
Inaczej sprawa ma się na basenie. Tatuś przychodzi z małą dziewczynką i nie ma opcji, wszędzie nagość. Co wtedy? Najlepiej byłoby wybrać basen z szatnią rodzinną, ewentualnie skorzystać z tej dla niepełnosprawnych. Ale tu znów, wyobraźmy sobie: nie ma takich. I tu nasz tata skorzystałby jednak z męskiej szatni. Ale żeby zapewnić komfort wszystkim wokół, od razu udałby się do kabiny i raczej przemknąłby przez szatnię zagadując dziecko. Umówmy się, nagość jest czymś normalnym, ale nie każda obecna w szatni osoba musi tak myśleć, a raczej zależy nam na tym, by wszyscy czuli się dobrze.
Nigdy nie dopuścilibyśmy do tego, by dziecko rozbierało się w obecności innych osób. Od tego są kabiny.
Na szczęście jest coraz więcej miejsc z udogodnieniami dla rodzin z dziećmi, więc takich dylematów mamy mniej. Ale wciąż zdarzają się miejsca, w których mamy tylko dwa wybory: męska lub damska. Pamiętajmy wtedy o komforcie wszystkich tam obecnych.