Droga Aniu, długo zastanawiałam się czy podzielić się z Tobą i Twoimi czytelnikami swoją sytuacją. Nie wiem czy wyda Ci się ona ciekawa, bo w sumie niejedna z nas zapewne ma “przejścia” z teściową, które spędzają jej sen z powiek.
Postanowiłam napisać, bo może któraś z czytelniczek miała/ma podobną sytuację, a ja nie znam nikogo kto by pomógł mi zrozumieć moją szanowną teściową… która jest, wydaje mi się, dość nietypowym i trudnym przypadkiem człowieka.
Teściowa to kobieta po przejściach, ma za sobą dwa rozwody, wszystko wie najlepiej i na wszystkim się zna, skarbnica wiedzy, która oczekuje, że wszyscy wkoło chętnie będą polegać na jej radach, lubi wtrącić swoje 3 grosze nawet gdy nikt jej o to nie prosi (a może zwłaszcza wtedy).
Zacznę od tego, że nigdy nie przepadałyśmy za sobą i swoim towarzystwem ale szanowałyśmy się. Wierzyliśmy, że może gdy w naszym małżeństwie kiedyś pojawi się dziecko to wszystko się zmieni na lepsze, a nasze relacje znacznie się poprawią.
Po 6 latach małżeństwa na świat przyszło nasze dziecko.
Teściowa na początku niby się cieszyła ale to chyba było chwilowe. Już na początku ciąży, gdy poprosiliśmy o dyskrecję ona nie wytrzymała i ku mojemu zaskoczeniu zaczęłam otrzymywać mnóstwo gratulacji ze strony rodziny męża. Nawet nie wiesz jak bardzo byłam zaskoczona! No ale ok, rozumiem, cieszyła się i chciała się pochwalić, trudno… choć zwykle prosząc kogoś o dyskrecję liczę, że druga osoba jej dotrzyma.
Nie musiałam długo czekać, by przekonać się, że nie ma szans na poprawę relacji. Przez cały okres ciąży ani razu nie spytała mnie jak się czuję, czy dziecko jest zdrowe i czy prawidłowo się rozwija. Podczas wizyt w jej domu nie mogłam liczyć nawet na herbatę- zwyczajnie mi tego nie proponowała (proponowała tylko mężowi). Zresztą tak jest do tej pory, dlatego unikam wizyt.
Pierwsza euforia po narodzinach córki trwała dość krótko i pojawiła się zazdrość. Tak, właśnie, zazdrość o dziecko, o swoją wnuczkę! Do tej pory trudno mi to zrozumieć, jak można być zazdrosnym o własnego wnuka!
Teściowa wymyślała mnóstwo sposobów, by tylko męża wyciągnąć z domu. Nawet podczas urlopu tacierzyńskiego namówiła go na odmalowanie mieszkania. Co parę tygodni obrażała się nas nas z byle powodu i milczała miesiąc. A to nie odebrany telefon od niej, a to nieoddzwonione o czasie…
Obecnie odwiedza wnuczkę raz w miesiącu, a czasem rzadziej. Mam wrażenie, że robi to “bo tak wypada” a nie, że tego chce.
Przyjeżdżając na wizyty nie bawi się z dzieckiem, nie poświęca jej swojego czasu. Czasem, gdy mała do niej podchodzi to ona jest wtedy zajęta swoim telefonem. Serce mi pękło na kawałki gdy moje dziecko z miną “zbitego psa” odtrącone odeszło… bo Babcia wolała patrzeć w telefon. Skupia się przede wszystkim na sobie, na tym co u niej słychać. Nigdy nie pyta co u nas, nie interesuje jej życie jej własnego syna. Najważniejsza jest ona! Ona! Jej koleżanki, jej praca, jej życie, jej problemy.
To jeszcze nic, po tych wizytach ma pretensje, że to przez nas ona ma słaby kontakt z wnuczką.
Nie rozmawiamy ze sobą, natomiast gdy jest jakiś rodzinny zlot udaje kochającą i troskliwą, zwraca się do mnie zdrabniając moje imię itp. Udaje jak gdyby nigdy nic, kto nie zna sytuacji mógłby wręcz pomyśleć, że jesteśmy jak te przyjaciółeczki.
I promuje się na “Babcię roku”.
Nie tylko jako Babcia ponosi sromotną klęskę, ale również jako Matka. Potrafi obwiniać swojego dorosłego już syna, że przez niego przytyła w ciąży lub utraciła zęby na skutek ciąży z nim i wiele wiele innych 🙁 Do tej pory mąż wspomina gdy jako dziecko był szantażowany przez matkę i straszony, że przez niego to ona umrze!
Komuś może się wydać to głupie, ale naprawdę nie wyobrażam sobie powiedzieć czegoś takiego własnemu dziecku!
Straciłam wiarę w dobre relacje z tą kobietą, unikam jej jak ognia bo uważam, że zwyczajnie nie zasługuje na to by być kimś ważnym w naszym życiu.
Jest mi zwyczajnie przykro, że moje dziecko ma taką babcię…
#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu.