WASZE WYZNANIA 47 / CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?

 

 

Droga Pani Aniu,
 
zabieram się do pisania tego listu już od dłuższego czasu, bo widzę, że już sobie nie radzę sama z moimi problemami i potrzebuję wsparcia w sumie od kogoś, kto spojrzy na to obiektywnym okiem.
 
Z góry przepraszam, ze pisze bez polskich znaków, ponieważ mieszkam w Niemczech i nie posiadam polskiej klawiatury (poprawione znaki).
 
Nie wiem w sumie od czego zacząć. Mianowicie, mam córkę w wieku 4 lat. Do tej pory jedynaczka i chyba tak zostanie, bo nasz początek nie był zbyt ciekawy. Oczywiście upragnione dziecko, ponieważ 2,5 roku na nią czekaliśmy.
 
Ciąża przebiegła jak i sam poród bez komplikacji. Po porodzie natomiast nie miałam specjalnie pokarmu, także na zmianę karmienie butelką i cyckiem. Później tylko sama butelka. Mąż pomagał jak tylko mógł, nawet 2 miesiące został w domu na tatusiowym. Problem był, że mała miała kolki, później już nie wiem sama co, ale 2,5 roku nie przespała nocki. Chodziliśmy obydwoje jak zombie. Po roku naturalnie wpadłam na genialny pomysł oddania dziecka do żłobka. Wyrzucam sobie do tej pory ten wyczyn. Jak mogłam, jak ona taka mała była. Tym bardziej, że finansowo nie stoimy źle. Ale jak to się mówi: po ptakach.
 
Mała się odnalazła w sytuacji, mama również. Chociaż początki nie były za ciekawe. Przynosiła co chwilę choroby ze żłobka. Więcej w domu była niż w żłobku. Mąż również co chwilę chory. Narzekał jak i teraz narzeka na brak czasu we dwoje. Bo nie mamy w pobliżu również babci ani dziadka. Jedni w Polsce, drudzy we Włoszech. I też o porządną babysiter nie jest łatwo. I szczerze to już i nawet mojemu mężowi powiedziałam, że mi czasu we dwoje nie brakuje, tylko dla mnie samej.
 
Cała chałupa na mojej głowie jak i również jej organizacja. Poza tym pracuje w biurze 34 godziny w tygodniu. Mała do przedszkola, później po pracy ją odbieram. Zakupy dzielimy, pranie i prasowanie to moje  obowiązki, organizacja małej w przedszkolu też mama. I w całym tym świecie i poświęceniu nie wiem gdzie ja w tym wszystkim. I tylko to mama, mama i mama. Ostatnio takim tonem, że aż się włosy jeżą. Wręcz histeryczne mama jak coś nie po myśli mojego dziecka.
 
W nocy jak się przebudzi bo coś się źle śni: mama, tata jak podejdzie to w histerię wpada. Do łóżka przygotować i położyć mama. Zęby pomóc myć i się ubrać mama. Bo inaczej płacz jak nie wiem co. Boję się, że jak nie podejdę to mi sąsiedzi kiedyś Jugendamt naślą, bo mieszkamy w bloku i często jej krzyki słychać.
 
Sytuacja dzisiejszego ranka, która też mi ciśnienie podniosła. Wstaję już jak co dzień o 05:30 rano, żeby siebie do pracy przygotować jak i również śniadanie małej i sobie do przedszkola i do pracy. Koło 06:30 budzę małą już do przedszkola i się zaczyna. Ubrać jej się dzisiaj nie chciało, bo rajstopy za ciasne i to nie pasuje i tamto. A to w swetrze za mała dziura na głowę. No cuda na kiju. Tak mi ciśnienie podniosła tym, że poniosły mnie emocje i jak zawsze zaczęłam krzyczeć na nią, że się ociąga, że dlaczego nie jest jeszcze ubrana. Rzuciłam jej maskotkę przytulankę na podłogę. Ona płacz i w sumie ja też. Po paru minutach ją przepraszam, przytulam i niby jest dobrze, ale widzę, że jest smutna i z niezbyt ciekawą miną idzie do tego przedszkola.
 
Ja siedzę w pracy, nie mogę się skupić, bo myślę o małej i że dlaczego tak na nią krzyczę i robię. I sama szlocham w pracy. Poza tym jeszcze dzisiaj idziemy i mąż i ja na wigilię firmową, także mała zajmie się wieczorem opiekunka. Tak naprawdę nie chcę być jak moja mama, która cały czas na mnie i na rodzeństwo krzyczała jak i również pasem bila. Sama uważam nawet klaps, że nie może mieć miejsca. I nigdy takiego czegoś nie zrobiłam. W takim momencie wychodzę, żeby się uspokoić, żeby później całe życie nie żałować. Bo wiem ile można stracić w oczach dziecka. Ale też chcę, żeby moje dziecko miało do mnie szacunek a jak na razie to tylko jestem ta mama histerycznym tonem.
 
Nie wiem jak ją mam wychowywać. Jestem już od dłuższego czasu rozczarowana całą sytuacja. Każdy coś chce, wymaga, a od siebie nic nie daje. I ciągle tylko ta mama. Mimo, że kocham swoje dziecko z całego serca i zrobiłabym dla niej i oddała wszystko, to czasami mam już dosyć bycia tą mamą. Chętnie złożyłabym wypowiedzenie 🙂 ale się kurczę nie da. Mam nadzieję Aniu, że po przeczytaniu tego tekstu co prawda chaotycznego, coś mi doradzisz, pomożesz.
 
Życzę udanego weekendu,
 
Daria