#WASZEWYZNANIA 44 / ŻYJĘ W CIENIU JEGO BYŁEJ…

 

 

Może moja historia będzie nauczką i przestrogą dla innych…

Mieliśmy romans. Nie miało to dla mnie większego znaczenia. Ja spotykałam się z kimś, on miał rodzinę. Nalegał, zabiegał, walczył, mówił że mnie kocha, że chce stworzyć ze mną rodzinę. Prowadził podwójne życie – mówił że nie kocha żony, że chce odejść.

Nie wierzyłam. Miałam swoje życie, świetną pracę, zaufanych przyjaciół, grono znajomych, kochającą rodzinę. Byłam fajna, radosna, ambitna dziewczyna.

Zaszłam w ciążę. Najpierw płakałam, całe noce.

Odszedł od rodziny, wyprowadził się, zamieszkał ze mną. 

Początki ciąży były koszmarem, jego matka napisała mi „żeby to dziecko zapłakało się na śmierć”, że to wszystko moja wina, że ciąża to moja sprawka. A żona o niego walczyła.

A ja chciałam wychować ja sama, w spokoju, dać jej cudowne spokojne życie, kochać całym sercem, wychować na dobrego człowieka.

Ale on chciał być z nami.

Po prawie 3 latach „bycia razem” naprawdę nie wiem po co.

Raz na jakiś czas słyszę jaka to żona jest cudowna, dobrze zorganizowana, jak bardzo tęskni za swoim poprzednim życiem, rodziną, znajomymi. Że musiał zostawić dom, że przez to płaci alimenty, że musi „nas sponsorować”, że ma wyrzuty sumienia, że bardzo płaci za swój błąd, że ma spierdolone życie. Że nie zasługuję na poważne deklaracje, że mogę pomarzyć o pierścionku, rodzinie. Że nikt mnie nie będzie chciał z małym dzieckiem.

Żyje w cieniu jego prawie idealnej- paskudnej żony, z którą się rozwodzi, z rozpieszczonymi przez tatusia dziećmi, z nadwaga przekupowane prezentami za zostawienie rodziny,  które mnie nienawidzą, a ja ich nie znoszę. 

Że mimo prawie wymiarów i wzrostu modelki, inteligencji życiowej, samodzielności, świetnej pracy, zorganizowania i radzenia sobie ze wszystkim- nigdy nie będę przez niego w niczym doceniona. 

Płacę za błąd- za jego błąd. Za to, że od początku nie miał jaj. 

Raz odeszłam- na 2 miesiące. Było nam dobrze. Ja i moja najcudowniejsza 1,5 roczna córeczka. Mój największy i najpiękniejszy prezent od życia.

Wróciłam ze względu na córkę- bo jest taka malutka, bo jej mama wychowała się w pewnej rodzinie i chciałam zapewnić jej to samo. I o tym marzyłam- o normalnym życiu. 

Z tej pełnej optymizmu, uśmiechniętej, pełnej życia, szczęśliwej i ambitnej dziewczyny została tylko ambitna, która realizuje się w pracy. 

Która stawia sobie wysoko poprzeczkę – spełniona jest zawodowo, finansowo. Na kierowniczym stanowisku. 

Która od jakiegoś czasu marzy, żeby jej córka miała prawdziwy dom- ale nie z jej biologicznym tatą. 

Codziennie usypiając i tuląc swoją córkę do snu przyrzekam jej, że mamy marzenie się spełni. 

I wiem, że któregoś dnia odejdę – na zawsze. Bez wyrzutów sumienia. 

 

 

Więcej wyznań znajdziecie TUTAJ

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu w każdą niedzielę.