#WASZEWYZNANIA 34 / ŚWIĘTY SPOKÓJ BĘDĘ MIAŁA, GDY RODZICE UMRĄ…

Długo zastanawiałam się czy napisać. Wiem też, że pewnie potrzebuję jakiejś terapii, ale ciężko trafić na dobrego psychologa. Pewnie żeby dobrze ocenić sytuację, potrzebna by była druga wersja. Mam tylko tą. 

 
Mam 29 lat i mam kiepskich (toksycznych) rodziców. Zazdroszczę wszystkim, którzy mają super relacje ze swoimi, za którymi rodzice skoczyliby w ogień. Nie, nie jestem z patologicznej rodziny. Nie ma alkoholu, papierosów czy narkotyków – nic z tych rzeczy. Po prostu ja im się nie udałam, a oni tego nie ukrywają. I nie jest to już jakiś mój wymysł. Dzisiaj wygadała się sąsiadka, dobra koleżanka mamy, że swego czasu mama uważała (bo teraz mąż staje po mojej stronie i dzięki mu za to) go za lepszego ode mnie. Z resztą nie tylko jego, ale od początku.
 
Chyba zaczęło się od tego, że mając 13 lat zachorowałam na padaczkę. Pominę fakt, że rodzice całkowicie odcięli mnie od świata, ja roztyłam się przez tabletki itp. Wtedy zaczęła się krytyka, że źle się ubieram, że powinnam nosić stroje dla tzw “starych bab”, w których nie czułam się dobrze, że moja dobra przyjaciółka zawsze się świetnie ubiera nie to co ja, w ogóle, co to ja mam za przyjaciółki, które gdy tylko nadarzy się okazja to mnie sprzedadzą, bo taka głupia i naiwna jestem.
 
Oczywiście byłam głupia, bo dałam się omotać i odsunęłam się od przyjaciółek. Obecnie jestem pod tym względem sama. Oczywiście to nie wszystko. Zanim zachorowałam miewałam bóle głowy, gdy np za długo siedziałam w nocy (np. gdzieś na urodzinach), co bardzo denerwowało moją mamę i razem z ciocią ustaliły, że zwyczajnie zmyślam. Później ich teorie potwierdziła “uzdrowicielka”, która powiedziała, że tak naprawdę nie mam padaczki, tylko próbuję zwrócić na siebie uwagę innych swoimi napadami. 
 
Wiadomo, wszyscy dookoła są lepsi, fajniejsi. Kuzynka i jej znajomi – ideały, szkoda, że nie zawsze im się wiedzie – biadoli mama. Co z tego że w LO się ze mnie śmiali i mi dogryzali z powodu choroby? Pewnie zmyślam, bo to tacy wspaniali i cudowni ludzie, nie to co moje byłe już przyjaciółki, bo przecież ja nie potrafię sobie znaleźć nikogo normalnego.
 
Tata wcale nie był lepszy. Codziennie słyszę, że jestem leniwa. Dlaczego? Jak byłam mała jakaś zakonnica mu powiedziała, że jestem leniwa, ale przyjdzie kiedyś dzień, że to się zmieni. Minęło prawie 30 lat, a on nadal na to czeka 😀 
 
Wiadomo, przez chorobę nie skończyłam żadnych górnolotnych studiów (bo daleko od domu to nie, no i po 2 ich nie stać). Brat kończył w dużym mieście – wtedy ich było stać. Byłam bardzo zaangażowana w życie uczelni, ale kogo to obchodzi? Dla wszystkich (rodziców i ich znajomych) jestem tylko leniwym przygłupem.
 
Obecnie mam 29 lat i wiodę szczęśliwe, rodzinne życie (co oczywiście bardzo dziwi moją mamę, że ja poznałam TAKIEGO męża? JA?) i mieszkamy z moimi rodzicami. Tak, skręca mnie niemiłosiernie na samą myśl o tym. Ale to ze względów finansowych, nie będę ukrywać. Wiem, że lepiej się wyprowadzić, unikać toksyn itp., ale żyję z nadzieją (a wiem że prędzej czy później to się wydarzy), że oni umrą a dla nas zostanie ogromny dom, działka i święty spokój. I tylko ta myśl trzyma mnie w spokoju. Że to ja będę organizowała pogrzeby, stypy, pomniki i dostaną to na co sobie zasłużyli za życia.
 
I jedna rzecz mnie w tym wszystkim zastanawia, jako matkę dwójki dzieci. Jak można zrobić coś takiego swojemu dziecku? Obrażać się na nie, stawiać warunki, wypominać, szantażować (jak się nie podoba to się wynoś). Może faktycznie jestem głupia, skoro nie ogarniam takich rzeczy. Ale jestem też uparta. Nie wyprowadzę się. A oni będą mieli ze mną ciężko i mam nadzieję, że mają tego świadomość.
 
Pozdrawiam.
 
 

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu w każdą niedzielę.