co schować na pamiątkę dla dziecka

CO SCHOWAĆ NA PAMIĄTKĘ DLA DZIDZIUSIA

Młode mamy, zwłaszcza przy pierwszym dziecku, próbują zachować w pamięci najważniejsze momenty z wczesnego macierzyństwa. Zdjęcia już nie wystarczą. Teraz gama pamiątek jest tak ogromna, że w “pudełku wspomnień” można schować dosłownie wszystko.

  • pozytywny test ciążowy – miałam oba w apteczce, ale zakurzyły się… Przy okazji porządków wywaliłam je.
  • zdjęcia usg – w każdej torebce było jakieś zdjęcie usg. Nie mam kompletu. Może myszy zjadły…
  • odciski małych stópek i dłoni – Pamiętam to. Mąż odcisnął stopę Martynie, gdy miała… jakieś trzy miesiące. Wcześniej nie było “okazji”. Tak zwlekaliśmy, że ta mała stopa zdążyła trochę urosnąć i w sumie to już nie było TO. Poza tym gips, który trzeba było rozrobić wyszedł nie za fajnie i olaliśmy sprawę. Nawet nie wiem gdzie ten odcisk dzisiaj jest. Pewnie w jakiejś szafie.
  • ulubioną grzechotkę – wszystkie zabawki z tamtego okresu oddaliśmy lub (te zniszczone) wyrzuciliśmy. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jakie były ich ulubione grzechotki. Nie pamiętam.
  • pierwszy śliniaczek, bucik, bodziak, smoczek, czapeczka – co ja z tym zrobiłam? Aha, oddałam. Nie mam.
  • świeczkę z pierwszych urodzin – najprawdopodobniej zaraz po urodzinach wylądowały w koszu.
  • pierwszy obcięty pukiel włosów – moja pamięć nie zarejestrowała pierwszego obcinania włosów. Na potrzeby tego wpisu bardzo starałam się przypomnieć sobie kiedy podcinaliśmy im włoski po raz pierwszy, ale nie dałam rady. To chyba nie było dla mnie duże wydarzenie.
  • zapisane ważniejsze daty – pamiętam dokładnie kiedy wyszedł pierwszy i drugi ząbek Martynie. Nic poza tym. Wiem ile miesięcy miała każda z córek, gdy zaczęły chodzić, ale dokładnej daty nie znam. Nie wiem też kiedy powiedziały pierwsze słowo, choć pamiętam, że to było “tata”. Kiedy samodzielnie siedziały, raczkowały, przekręcały się z pleców na brzuch. Nawet gdybyście mnie teraz przyduszały albo przypalały zapalniczką, nie przypomnę sobie.
  • pierwszy mleczak – starsza córka sukcesywnie “traci” zęby. Chowała je kiedyś do puszki, która pewnego dnia się przewróciła, zęby wpadły za biurko, a ja wpadłam z odkurzaczem i tyle po nich zostało, co nic.
  • identyfikator ze szpitala – ooo! Te mam. Gdzieś tam.
  • gazeta – tak, niektóre mamy w dniu narodzin kupują gazetę, by schować ją dla dziecka, które jako dorosły będzie mogło przeczytać, co tego dnia wydarzyło się w kraju lub na świecie.
  • pępowina – to nie żart, kiedy odpada maluszkowi pępuszek, chowa się go na pamiątkę.
  • biżuteria z mleka matki – podobno teraz modna. Na pamiątkę, że karmiłaś piersią wysyłasz jakiejś firmie swoje mleko… i możesz mieć wisiorek. Tadam.
  • laurki dziecka – licząc, że średnio co drugi dzień dostaję laurki, musiałabym mieć ich dziś już z tonę. Bo przecież wszystkie są dla mamy tak samo ważne.
  • zdjęcia – tych mam sporo. Może nawet kiedyś je wydrukuję 😉
  • pamiętnik pisany dla dzieci – czy blog się liczy? Bo jeśli tak, to w końcu coś mam 🙂

Nie uważam, że zbieranie pamiątek to jakaś fanaberia. Myślę, że to fajny pomysł dla kogoś, kto przywiązuje dużą wagę do takich rzeczy. Ale umówmy się, nie jestem mniej kochającą mamą tylko dlatego, że wciągnęłam mleczaki córki do odkurzacza, nie przejmując się tym. Kocham swoje dzieci całym sercem, mimo że nie wiem gdzie są ich szatki ze chrztu, no i nie sądzę bym jako stara babuleńka bujająca się w fotelu płakała nad tym, że nie wiem gdzie jest moja pępowina.