Kilka dni temu udostępniłam nowy wpis na blogu o swoich sposobach na jesienną chandrę. W czwartym punkcie wspomniałam o swoich rytuałach kosmetycznych. O tym, że zmieniłam kosmetyki, że poprawiła mi się cera, że chętnie wychodzę teraz bez makijażu. I tu wspomniałam o swoim ostatnim odkryciu kosmetycznym. Przed publikacją tekstu usunęłam jednak wzmiankę o tych produktach. Dlaczego? Uznałam, że są na tyle genialne, że zasługują na osobny wpis.
Od lat zmagam się z przesuszoną skórą. Jesienią i zimą te problemy są jeszcze większe. Twarz wyglądała jakby od dawna nie widziała kremu, mimo że codziennie smarowałam ją produktami przeznaczonymi do cery suchej. Pojawiły się zmarszczki, a ja coraz mniej lubiłam swoje odbicie w lustrze. Dokładnie ten sam problem miałam z dłońmi. Wystarczyło, że spadała temperatura, a moje palce wyglądały jak “skóra żółwia”.
Co jakiś czas kupowałam nowe specyfiki. A to pani w drogerii coś poleciła, a to koleżanka mówiła, że u niej się sprawdziło… Wszystko na nic. Widocznie mam wyjątkowo oporną cerę.
Któregoś dnia dostałam ofertę współpracy od marki Cetaphil. Zgodziłam się przetestować jej produkty bez wahania, choć przyznam, że byłam niemal pewna, że perfekcyjny kosmetyk nie istnieje. Przetestowałam przecież mnóstwo różnych kremów i balsamów i nic nie było mnie w stanie już zaskoczyć. Poza tym, do wielu współprac w rezultacie nie doszło…
Tym razem moje zaskoczenie było ogromne. Nie dość, że zniknął problem “suchości” to jeszcze…odmłodniałam. Jeśli jesteście ze mną na instagramie, to na pewno widziałyście wiadomości, które udostępniałam. Moje obserwatorki zauważyły, że się “zmieniłam”, choć do końca nie wiedziały, o co chodzi. Tak zmieniła się moja cera. A ja z ręką na sercu mogę powiedzieć: Cetaphil uratował moją twarz, dłonie i dobre samopoczucie, gdy patrzę w lustro.
To pierwsze dermokosmetyki, które sprawiają, że nie czuję “ciągnięcia” skóry zaraz po tym, gdy krem się wchłonie. Twarz naprawdę jest nawilżona przez wiele godzin.
Dermokosmetyki Cetaphil, które przetestowałam:
Zdecydowanie moim faworytem został Cetaphil PS Lipoaktywny krem nawilżający.
Muszę zaznaczyć, że nie jest to zwykły krem! Nie znajdziecie go w drogerii przy kasie, bo ekspedientka dostała taki nakaz z góry. To krem opracowany przez specjalistów, dostępny w aptece. Można go używać również po zabiegach dermatologicznych czy kosmetologicznych. Bezzapachowy, czyli dokładnie taki, jaki wolę. Chroni, nawilża i regeneruje. Jest bardzo wydajny i szybko się wchłania, dzięki czemu twarz się nie świeci potem przez godzinę.
Bardzo fajnym produktem jest też Cetaphil Da Ultra do skóry bardzo suchej i wrażliwej. Pozostawia skórę cudownie nawilżoną i gładką. Jest genialny do używania jako baza pod podkład. Zazwyczaj przed zrobieniem makijażu stosuję właśnie ten dermokosmetyk. Jest bardzo delikatny, ale zdecydowanie sprosta wszelkim wymaganiom (jestem dowodem!). Jest skuteczny, a to najlepsza rekomendacja. I ten również jest bez środków zapachowych.
Moja siostra (tak, testowałyśmy we dwie) najbardziej polubiła Cetaphil MD Dermoprotektor (balsam do twarzy i ciała). Ja używałam go jedynie na ciało, do twarzy zostawiłam sobie ten pierwszy. Dermoprotektor działa do 24 godzin, wygładza i zmiękcza skórę. I faktycznie, kiedy po całym dniu brałam kąpiel, myjąc ciało wciąż czułam na niej obecność balsamu. Bezzapachowy, ale nawet mojej siostrze, która jednak woli pachnące kosmetyki, to nie przeszkadzało, bo działanie wynagradza wszystko.
Do mycia z tej serii mamy Cetaphil EM emulsję micelarną. Nie zawiera mydła, można jej używać z wodą lub bez. Jedna z niewielu, po której nie mam czerwonej skóry. Delikatnie oczyszcza i nawilża. I zgadnijcie? Bezzapachowa.
Co prawda nie mam skóry trądzikowej, ale przetestowałam również Cetaphil Dermacontrol piankę do mycia oraz Cetaphil Dermacontrol krem nawilżająco–matujący SPF30. Te są przeznaczone z kolei to cery trądzikowej lub przetłuszczającej się. Wiem już jednak, że produkty tej marki są godne polecenia i na pewno sprezentuję je właśnie osobie, która walczy z trądzikiem.
Cała seria to moim zdaniem idealny pomysł na świąteczny lub urodzinowy prezent.
Ogromnie cieszę się, że mogę zaprezentować Wam tak dobre i skuteczne produkty. Moje podejście do wyglądu od razu się zmieniło. Czuję się fantastycznie bez makijażu (co prezentuję nawet na zdjęciach). W końcu przestałam szukać kremu, który nawilży moją skórę i zatrzyma proces starzenia. Szczerze Wam polecam.
Wpis powstał we współpracy z marką Cetaphil.