“NIE DAJ SIĘ” – O WYCHOWYWANIU TWARDZIELA

 

Scenka nr 1.

Na placu zabaw bawią się dwaj kilkuletni chłopcy. Staś i Tomek. Siedzą sobie w piaskownicy. Poznali się nie więcej niż godzinę temu. Z najbliższej ławki obserwują ich rodzice Stasia. Nagle chłopiec wyrywa koledze z ręki łopatkę. Tamten w płacz, ale mały Stanisław nie reaguje. “Ha! Moja krew” – komentuje jego ojciec. “Poradzi sobie w życiu!”. Dumni rodzice z zachwytem spoglądają na całą sytuację.

Czy rzeczywiście Staś jest sprytnym, przebojowym i dążącym do celu chłopcem, jak myślał jego rodzic? Nie. To dziecko, które jest wychowywane na zwykłego chama. I nie ma co się dziwić jego zachowaniu, taki przykład dostaje z góry. Pełna akceptacja ze strony rodziców powoduje, że Staś zawsze będzie dostawał to czego chce. Czasem wyrwie łopatkę, czasem będzie musiał użyć siły, ale w życiu sobie poradzi… Jak tatuś.

 

Scenka nr 2.

Tym razem dwie dziewczynki. Nazwijmy je Jola i Marta. Obie rysują przy stoliku. Nagle Jola zauważa, że potrzebuje czerwonej kredki. W tym momencie. Wyrywa więc ją z ręki Marcie, ale ta nie zamierza jej oddawać i od razu uderza dziewczynkę w głowę. Słyszymy komentarz mamy Marty: “Bardzo dobrze. Nie daj się. O swoje trzeba walczyć!”.

Jaki przykład dostaje dziewczynka? Że o wszystko trzeba walczyć siłą. Wspaniale, że się nie poddała. Fantastycznie, że nie pozwoliła sobie jej zabrać. Tylko czy do tego zawsze potrzebna jest siła fizyczna? Dla mnie komunikat jest jasny: bij, zawsze wtedy, gdy coś ci się nie podoba albo nie idzie po twojej myśli.

Scenka nr 3.

Dla urozmaicenia: siostra i brat. Bawią się jak co dzień. Nagle wybucha kłótnia, jakieś przepychanki, krzyki. Mówiąc wprost: jak to między rodzeństwem bywa. Brat zaczyna płakać, przybiega do mamy i skarży na siostrę. Co słyszy? “Nie rycz. Prawdziwi faceci nie płaczą! Co z ciebie wyrośnie, jak będziesz się tak mazać? Dziewczynie się dasz?”.

No tak, bo chłopcom nie wypada mieć uczuć… Nie mogą czuć złości, zawodu, smutku. Nie wolno im uronić łzy, takiej z czystego żalu. Wyrastają potem na oschłych mężczyzn. Na ojców, którzy nie potrafią okazać czułości ani swoim partnerkom, ani tym bardziej dzieciom. Twardziele, bez serca. Tak byli uczeni w domu. Mają być jak kamienna skała, zwłaszcza przed dziewczynami. Mają rządzić, stawiać warunki. I się nie mazać.

 

Wszystko na co pozwalamy teraz dzieciom będzie miało swoją kontynuację w dorosłym życiu. To nie są pojedyncze sytuacje. To przyzwolenie (lub brak przyzwolenia) odbije się na tym jak będą traktować swoje rodziny. “Poradzi sobie w życiu” – jeśli po trupach pójdzie do celu, krzywdząc innych. “O swoje trzeba walczyć!” – nawet jeśli trzeba będzie pięścią tłumaczyć swoje racje. “Prawdziwi faceci nie ryczą” – nie mają uczuć.

Nie wychowujmy w ten sposób dzieci, bo nie będą szczęśliwymi dorosłymi.