NIGDY DOŚĆ DOBRA, NIGDY DOŚĆ CIERPLIWA, NIGDY DOŚĆ KREATYWNA… MAMA

 

MAMA:

Nie jestem wystarczająco dobrą mamą. Brakuje mi cierpliwości. Denerwuję się z błahego powodu. Mam wrażenie, że cały dzień chodzę po domu i narzekam. Od kilku dni powtarzam dzieciom, żeby posprzątały pokój, jak grochem o ścianę. Krzyczę potem tak, że zdzieram sobie gardło. Nie powinnam.

Próbuję wyrobić się z wszystkimi obowiązkami, ale tego jest tak dużo, że nie ogarniam. Pranie, sprzątanie, prasowanie, zakupy, rachunki, odrabianie lekcji. Tego jest tak wiele, że mogłabym rozdzielić te prace na kilka osób, a i tak pewnie nie wszystko byłoby zrobione.

Wczoraj byłam już tak wykończona, że zamówiłam pizzę na kolację. A mogłam przecież zrobić pyszne i zdrowe kanapki. Specjalnie kupiłam świeże składniki. Z ręką na sercu, nie chciało mi się.

Obiecałam dzieciom ciasto w weekend. Ale jedyne co potrafię to szybka szarlotka. Jedzą ją więc za każdym razem. Tyle przepisów jest w internecie, nasze mamy i babcie mogły o tym pomarzyć, a jednak wciąż pichciły coś nowego. A ja? Ja zatrzymałam się na szybkim cieście. Wstyd.

Nie jestem kreatywną mamą. Wciąż chodzimy na ten sam plac zabaw. Bo najbliżej. Powinnam wymyślić coś nowego, jakaś sala zabaw, trampoliny, park rozrywki. Dzieci miałyby ubaw po pachy. Nie mam niestety na to czasu, większość wolnego pochłaniają mi obowiązki domowe i praca.

Czasem myślę, że byłabym lepszą mamą, gdybym miała tylko jedno dziecko. Nie powinnam tak myśleć, ale kiedy wszystkie razem zaczynają szaleć to nie ma sposobu, by ich uciszyć. Tak, ten hałas też mnie już męczy.

Próbuję czytać im przed snem, ale wciąż się wygłupiają i wyrywają mi książkę z ręki. Ograniczyłam się więc do krótkich wierszyków. Powtarzam sobie, że zawsze coś… Uciszam wyrzuty sumienia.

Nie jestem idealna, ubolewam nad tym. Moje dzieci zasługują na lepszą, radośniejszą i bardziej skupioną na nich mamę…

 

DOROSŁE DZIECKO:

Mam najwspanialszą mamę na świecie. Mimo ogromu pracy, zawsze znalazła dla nas czas. Krzyczała, że mamy sprzątać swoje pokoje, ale w rezultacie zawsze pomagała nam ogarnąć ten chaos. Dzięki temu szło nam zdecydowanie szybciej, a potem mogliśmy się jeszcze bawić.

Zabierała nas na plac zabaw przy domu. Uwielbialiśmy go. Mogliśmy spędzać tam długie godziny i nigdy nie mieliśmy dość. Nasze głowy były pełne pomysłów, jak to u dzieci.

Rodzinny dom kojarzy mi się z zapachem ciasta w prawie każdą sobotę. Nasza mama piekła najlepszą szarlotkę na świecie. Dziś sama próbuję coś piec, ale to już nie jest to samo co u mamy. Robiła nam do tego herbatkę i sobotnie popołudnie spędzaliśmy razem przy stole. Szarlotka to zapach mojego dzieciństwa.

Pamiętam jak czytała nam przed snem. Czasem jej trochę przeszkadzaliśmy, ale ona codziennie, konsekwentnie wyciągała książkę z wierszami i czytała. Jestem jej za to wdzięczna, bo dziś sama uwielbiam czytać i robię to również swoim dzieciom.

Mama dała mi najwspanialszy prezent, rodzeństwo. Nie wiem jak żyłabym bez nich. Byliśmy głośni, hałaśliwi i kłóciliśmy się na potęgę, ale jedno za drugim skoczyłoby w ogień. Teraz, kiedy jesteśmy dorośli jest dokładnie tak samo. Wpadamy do domu rodziców, robimy totalny rozgardiasz i świetnie się razem bawimy. A rodzice tylko się uśmiechają.

Mama była wyluzowana. Nie przeszkadzało jej, że na kolację jemy pizzę. W dodatku taką niedomową. Ba, ona sama ją zamawiała! Kochaliśmy ją wtedy na zabój.

Dopiero teraz, kiedy jestem dorosła, widzę jak wielką robotę odwaliła, wychowując nas, troszcząc się o nas i ogarniając te wszystkie obowiązki domowe. Marzę o tym, by być taka jak ona. Żeby stworzyć taki sam dom swoim dzieciom.

Jest najlepsza.