Stare, czarno-białe zdjęcie w internecie. Dzieci stoją w jednym rządku, wszystkie ustawione równiutko, niczym od linijki. Piękne, wyprasowane, identyczne mundurki, tak, by nikt się nie wyróżniał. I setki komentarzy: “kiedyś było lepiej, dzieci nie robiły ze szkoły rewii mody“, “tak powinien wyglądać uczeń!“, “jestem za obowiązkowym przywróceniem mundurków szkolnych“.
A ja powiem: chyba upadliście na głowę! Jestem przeciwna mundurkom i wszystkiemu co ma sprawić, że dzieci będą wyglądały identycznie. Czy to nie kojarzy Wam się z tym samym, co odpowiadanie na testy według klucza? Ktoś, gdzieś zdecydował jaka odpowiedź jest właściwa i wszystkie dzieci muszą myśleć i odpowiadać w ten sam sposób. Bez możliwości kreatywnej pracy. I w ten sam sposób ktoś gdzieś ma zdecydować jak mam ubierać dziecko?
Próbujemy nakazać dzieciom, by zachowywały się w odpowiedni sposób, często odpowiedni dl nas, nie dla dzieci. Mówimy im jak mają wyglądać i co czuć. Nie bój się! Stój prosto! Nie wierć się! A teraz mielibyśmy dodatkowo ubierać je w te same stroje i pokazywać, że nie możesz być sobą?
Ktoś powie: dyscyplina. Jasne, tylko czy dyscypliny nie można wprowadzać w normalnych ubraniach? Ktoś dorzuci: dzieci nie będą się porównywać. Czyżby? Zaczną, gdy pójdą do kolejnej szkoły, bo nikt wcześniej nie pokazał im, że dzieci się różnią. Lubią inne rzeczy, podobają im się inne ciuchy. Nagle z szaroburego świata trafią do liceum, w którym zetkną się z tyloma indywidualnościami, że te bardziej wycofane i nieśmiałe dzieci mogą mieć problem.
A przecież jesteśmy różni i w tej różności tkwi piękno. W tym, że dziecko już od najmłodszych lat wyrabia sobie styl i gust. Że może zdecydować o tym czy woli nosić zielone koszulki, czy może tylko te z kołnierzykiem. Pozwólmy im na świadome decyzje.
To nie brak mundurków jest problemem, że ze szkoły robi się rewia mody. To nieumiejętność rodziców w przekazywaniu odpowiednich wartości jest kluczowe. Jeśli pokażemy dziecku, że to przede wszystkim szata zdobi i wartościuje człowieka to będziemy mieli rewię. Ale jeśli dziecko będzie wiedziało, że ma być po prostu czyste i schludne i ma się dobrze czuć w swoich ubraniach, bez względu na to czy kosztowało 200 czy 20zł to problemu nie będzie.
Jasne, należałoby stworzyć pewien dress code. Zabronić na przykład makijażu dziewczynkom w podstawówce, zbyt krótkich spódniczek czy dekoltów, tak, by dziecko wciąż wyglądało jak dziecko. Jestem absolutnie zwolenniczką zakazu przynoszenia telefonów komórkowych do szkół, ale nie ingerujmy w styl i kreatywność.
Tak samo jak dorośli wyrażają swoje własne “ja” przez ubiór, mogą to również robić dzieci. Pozwólmy im na kreatywność i dostrzeżenie, że każdy z nas jest inny. I ma do tego absolutne prawo. Jednocześnie powtarzajmy, że nie ma lepszych i gorszych ubrań. Są po prostu różne. Tak samo jak różne są tornistry i plecaki, kolor włosów czy rozmiar buta. Wciskanie dzieciaków w jednakowe mundurki to wyrządzanie im krzywdy i zabieranie części wolności.
Dyscypliną zajmijmy się w domu. W szkole niech chłoną wiedzę i uczą się przebywania z rówieśnikami. Tak będzie perfekcyjnie.