Dzieci są ciekawe świata. Wszystkie. Mogą różnić się kolorem skóry, miejscem urodzenia, zasobami portfela rodziców, a nawet wiekiem. Ale absolutnie wszystkie chcą poznawać ten świat wszystkimi zmysłami.
I można by pomyśleć, że to jest piękne. Że tak trzeba. Że właśnie tego powinniśmy uczyć się od najmłodszych. By my, wapniaki, tę ciekawość zatraciliśmy już dawno. Może nie całkowicie, ale na pewno w dużym stopniu.
Tymczasem co robimy? Sami, świadomie lub nie, zabijamy tę ciekawość w swoich dzieciach. Miażdżymy ją jednym zdaniem, dusimy zobojętnieniem, pozbywamy się niezrozumieniem.
Idź tą drogą. Ciekawość to zło i pierwszy stopień do piekła!
“Nie baw się plasteliną, bo pobrudzisz podłogę!“. Ani farbami, bo znów będzie więcej prania.
Nie pozwalaj dziecku na kreatywność. Nożyczki są przecież niebezpieczne, a nie będziesz przecież traciła godziny, by siedzieć i pilnować tych małych paluszków. Pluszaki? Daj mu z półki co najwyżej dwa, bo jak weźmie wszystkie dwadzieścia to znów będzie bałagan.
Zabawkami należy się bawić tak jak w instrukcji wskazano. Nie powalaj na rzucanie klockami do celu. Klocki należy układać, najlepiej wieże albo budowle z opakowania. Gry planszowe mają swoje zasady, po co to zmieniać i ustalać swoje? Kupiłaś cały zestaw samochodzików wyścigowych, a on wciąż urządza szalone jazdy swoimi kapciami? Zabroń. Kapcie nosi się na stopach, a samochodziki wrzuć na tor. Koniecznie kupiony w sklepie, żadnych torów z klocków.
Denerwuj się, z każdym: “mamooo, a dlaczego?”. Dlaczego słońce świeci, dlaczego pada deszcz, dlaczego żaby są zielone a motyle takie małe? Dziecko, nie zawracaj głowy, nie wiem. Dlaczego nie można jeść zupy widelcem, dlaczego musimy być cicho w kinie, dlaczego tata ma brodę? Bo tak! Śmiało! “Nie wiem” i “bo tak” zawsze skutkuje. I masz święty spokój.
Nie interesuj się niczym. Pokaż dziecku, że skoro sama nie masz hobby i nic cię nie obchodzi, to też jest spoko. Można żyć. Skoro dzieci są dobrymi obserwatorami to szybko zauważą, że rodziców nie obchodzi świat. Tak jest i tak ma być.
Nie stwarzaj sytuacji, w których dziecko może pielęgnować swoją ciekawość i chęć zdobywania wiedzy. Teatr, kino, muzeum, warsztaty dla dzieci – zabronione! Tam to dopiero wyobraźnia działa! Skończ z tym. Nie zabieraj dzieci na spacery, bo wpadną na szalony pomysł i zaczną zbierać kamienie. Co więcej, zabiorą je jak skarby do domu. Nie proponuj nigdy zabawy, która tworzy wokół siebie atmosferę przygody. Nigdy.
Nie trać czasu na tłumaczenie dziecku co jak działa. Po co mu ta wiedza? Działa i już. Niech nie kręci się wokół ciebie, gdy gotujesz. Nie tłumacz mu swojej pracy. Nie ma swoich zabawek?
Absolutnie nie pozwalaj na błędy, niepowodzenia i porażki. Nie narażaj dziecka na smutek, łzy i złość. Jeśli buduje wieżę z klocków, która nie ma prawa się utrzymać, zniszcz ją, pokaż mu, że trzeba inaczej, żeby się udało. Jeśli próbuje wymieszać farbki, a wiesz, że nic z tego nie będzie, bo po połączeniu żółtego, zielonego i czarnego wcale nie powstanie złoty… zatrzymaj to! Pobrudzi farby i dopiero będzie…
Nie podróżuj z dziećmi. Nie mówię tu o dalekich podróżach, bo te są całkiem zakazane, ale nawet te bliskie, nad jezioro, do parku rozrywki, hotelu, w którym są animacje dla dzieci. To wszystko stwarza problemy. Nawet głupie kaczki są w stanie je zainteresować.
Zduś tę ciekawość i chęć poznawania świata. Już teraz. Dorosłość i tak jest nieunikniona. Prędzej czy później i tak stanie się dorosłym ignorantem. Jeśli nie zgubi tego już teraz, istnieje szansa, że zostanie artystą, marzycielem, człowiekiem zbyt wrażliwym. A po co je narażać na porażki?
Chroń je!