całowanie dzieci w usta

NIGDY (!) NIE CAŁUJĘ DZIECI W USTA

 

Nikogo na świecie nie kocham tak jak moje dzieci. Tej miłości nie można opisać słowami. To uczucie jest tak ogromne, że nie może równać się z żadnym innym. Jest wyjątkowe, niesamowite, jedyne w swoim rodzaju. Miłość rodzica.

Każdego dnia, na każdym kroku okazuję swoim córkom jak bardzo ważne są dla mnie. Jasne, wkurzam się, denerwuję, czasem krzyknę, ale “motywem przewodnim” zawsze jest “kocham cię”. Mówimy sobie to kilka razy dziennie. Wciąż się przytulamy i jesteśmy blisko, również fizycznie. Często dajemy sobie buziaki, spontanicznie, celowo czy w trakcie zabawy. Nigdy jednak nie są to buziaki w usta. Nigdy.

Uczuliłam również swoją najbliższą rodzinę na to, by nie całowały moich córek w usta. Co więcej, nauczyłam dzieci, że jeśli nie chcą dać (lub dostać) buziaka od babci, dziadka, cioci, wujka itd. to mają prawo odmówić.

Dlaczego?

1. Jestem nosicielką wirusa opryszczki. Tak jak 80 procent ludzi na świecie. I nie trzeba mieć wcale widocznych śladów na ustach. Większość osób zakażonych nawet nie wie, że jest nosicielem. Teraz wyobraź sobie sytuację, że dziś całuję Martynę w usta, a jutro wychodzi mi na ustach “zimno”. Umarłabym ze strachu.

2. Jest cała masa chorób, które rozwijają się już tydzień lub dwa zanim pojawią się objawy chorobowe. Nie mogę mieć pewności, że jestem absolutnie zdrowa. Może właśnie rozwija mi się angina? I właśnie pocałunkiem zwiększyłam ryzyko zachorowania przez dziecko.

3. Próchnica – choroba naszych czasów. Nawet jeśli masz wyleczoną jamę ustną i zdrowe zęby to wcale nie oznacza, że nie żyją w niej bakterie próchnicy. Znając moje dzieci, wolę nie ryzykować leczeniem u specjalisty.

4. Cytomegalia, mononukleoza, WZW typu B. Czy mam pewność, że ukochany dziadzio albo ciocia nie zarażą moich dzieci? Przecież nie będą przychodzić do mnie z aktualnymi wynikami badań. Wystarczy, że się powstrzymają przed całowaniem moich dzieci w usta.

5. Nawet jeśli rodzic czuje się zdrowy to jego organizm może toczyć walkę z jakąś chorobą nie dając żadnych oznak zewnętrznych. Dorosły organizm po prostu ją zwalczy. Przeniesiona za pomocą pocałunku może spowodować długie chorowanie u malucha, którego organizm nie jest jeszcze tak odporny.

Nie, nie traktujemy całowania jako tematu tabu. Nie mówimy dzieciom, że całować mogą się tylko dorośli. Nie traktujemy tego jako coś intymnego. Dzieci doskonale wiedzą, że tą drogą można zarazić się różnymi chorobami. Wiedzą, że jeśli mama i tata są zdrowi to wcale nie oznacza, że nie mają bakterii ani wirusów. Każdy domownik pije ze swojego kubka. I to wcale nie jest rygor domowy. Tak bardzo weszło nam to w krew, że nie musimy się pilnować. To stało się całkiem normalne. Moje córki są na tyle wyczulone, że kiedy podczas zabawy zdarza się, że nie trafię w policzek tylko gdzieś bliżej ust, od razu jestem upominana.

Nie wychowuję córek w sterylnych warunkach. Daleko nam do tego. To po prostu jest niemożliwe przy mojej trójce i psie w domu. Ale jeśli możemy się przed czymś ustrzec to zwyczajnie to robimy.

Miłość, czułość i bliskość fizyczną można okazać na wiele sposobów. Po co korzystać z tych, które niosą ryzyko?