Czy odrabiać z dzieckiem lekcje? Przez całe wakacje obmyślałam swój misterny plan: jak nie odrabiać z nim zadania domowego. Nie dlatego, że mi się nie chce. Nie dlatego, że jestem wyrodną matką rzucającą córkę na głęboką wodę. Ale dlatego, że nauka samodzielnej nauki i odpowiedniego podejścia do szkoły zaczyna się już od pierwszej klasy. Najlepiej od samego pierwszego tygodnia.
I w tym tygodniu wprowadziłam ten plan w życie. Małymi krokami.
TERAŹNIEJSZY PLAN DNIA:
Kiedy Martyna wraca ze szkoły myje ręce i siada do obiadu. Potem ma chwilę na odpoczynek (15 minut mniej więcej) i otwiera tornister sprawdzając czy pani zadała do domu jakąś pracę. Czyta polecenie, a ja sprawdzam czy je zrozumiała. Zadanie wykonuje samodzielnie, ja zezuję jej do książki. Potem po kryjomu sprawdzam czy na pewno niczego nie przeoczyła i wykonała wszystkie zadane ćwiczenia. Absolutnie wierzę w tym wypadku w „ufam, ale sprawdzam”. Na końcu zostaje samodzielne spakowanie tornistra na następny dzień i do wieczora ma wolne.
Przed snem szykujemy wspólnie ubrania na kolejny dzień.
Dlaczego tak? Powtarzalność czynności powoduje, że dziecko automatycznie będzie wykonywało je każdego dnia. To tylko początek długiej drogi…
PÓŹNIEJSZY PLAN DNIA:
Dziecko wykonuje to samo, przy czym sprawdzam już zrobione przez nią zadania.
DOCELOWY PLAN:
Samodzielność. Odpowiedzialność. Zorganizowanie. Tego chcę ją nauczyć. Nie sprawdzam, nie zezuję, nie siedzę z nią w książkach. Jak się postara, tak zostanie oceniona przez nauczyciela.
Nie jestem głupia, wiem, że z czasem minie zachwyt szkołą. Że praca domowa może stać się przykrym obowiązkiem (choć po cichu liczę jednak na to, że nie), że zacznie marudzić. Ale jeśli od samego początku nauczę ją, że najpierw dbamy o obowiązki, a dopiero potem się bawimy to zaowocuje to na przyszłość. Poza tym nie zamierzam wyręczać ją w tłumaczeniu treści zadania, dochodzeniu do sedna, analizowaniu. Chcę by nauczyła się tego sama.
Oczywiście nie odmówię pomocy, gdy o nią poprosi, ale nigdy nie wybiegnę przed szereg.
Jeśli chodzi o edukację moich dzieci to wyznaję jedno proste, niezwykle mądre motto:
„Może i nie przygotujemy przyszłości naszemu dziecku, ale możemy je przygotować na przyszłość.”
(Roosevelt)
Czy odrabiać z dzieckiem lekcje? Ja jestem na nie, bo parząc na drugie dno całej mojej postawy: czyż to nie idealne rozwiązanie dla leniwej matki? 😉