KRZYCZYSZ NA DZIECKO? TO TY JESTEŚ WINNA!

 

Macierzyństwo, jak chyba wszystko na świecie, ma swoją drugą ciemniejszą stronę. Wymaga od nas sporo czasu, zaangażowania, wiedzy i stresu… Bywa, że padamy ze zmęczenia wieczorami. Bywa, że chodzimy z zapałkami w oczach w ciągu dnia. I niestety bywa też tak, że wciąż jesteśmy nerwowe i rozdrażnione.

Możemy zwalać na kolki niemowlęce, ząbkowanie, bunt dwulatka, brak posłuszeństwa i milion innych powodów. Po siedmiu latach mojego macierzyństwa doszłam jednak do nieco innego wniosku. Kiedy się wkurzam, irytuję i niestety krzyczę na dzieci… to wcale nie z ich powodu. To znaczy, jasne, potrafią podnieść ciśnienie „same z siebie”, ale w zdecydowanej większości powód mojej frustracji siedzi we mnie:

  1. Bo pokłóciłam się z mężem. Zdenerwowałam się. Wściekłam. Mój spokój poszedł się paść. I choć nieporozumienie zostało wyjaśnione, poddenerwowanie zostało. Teraz wystarczy tylko iskra, żebym zapłonęła. Na przykład rozlany sok przez trzylatkę…
  2. Bałagan. Gdy nie nadążam z obowiązkami, pranie piętrzy się na krześle, druga sterta czeka na prasowanie, przez szyby okien nie widzę czy świeci słońce, a samochód dawno miał być w naprawie. To wszystko odbija się echem w mojej głowie, zostaje tam i wciąż mam wrażenie, że muszę coś zrobić. To nie pozwala mi się uspokoić.
    OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  3. Nadmiar obowiązków. Zna to każda mama. Dzieci, dom, praca, rachunki… Biegasz jak szalona, a co zrobisz, za chwilę zostaje zburzone. Masz wrażenie, że nie ruszyłaś z miejsca. Gotujesz obiad, a maluch wisi ci u nogi. Wieszasz pranie i słyszysz, że znów się kłócą… I tak ze wszystkim. Wybuchasz, bo przypaliłaś mięso, a obrywa się dziecku, które tylko poprosiło o chwilę uwagi.
  4. Choroba dziecka. Zamartwiasz się, nie wysypiasz. Chodzisz po domu na palcach i co tu dużo kryć… denerwujesz się. I kiedy jednego dziecka ci żal, na drugie krzyczysz.
  5. Rutyna. Każdy kolejny dzień podobny do poprzedniego. Stały rytm dnia, który tak proponują poradniki dobija cię. Jesz z dzieckiem o tej samej godzinie, drzemki wciąż o 13:00, spacery o 16:00, dzień w dzień, tydzień po tygodniu. Irytujesz się.
  6. Kasa. Kiedy nie ma pieniędzy, rachunki nie są zapłacone na czas, szykuje się większy, wcześniej nieplanowany wydatek, który zburzy twoją płynność finansową… wściekasz się. Chodzisz poddenerwowana, drzesz się o wszystko. A przecież problem jest na koncie w banku, nie na poplamionym ciuchu dziecka.
    OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  7. Kolory. Wiesz, że niewłaściwie dobrane barwy w domu mogą powodować, że wciąż się wściekamy? Pokój we wściekłej czerwieni spowoduje, że momentalnie będziemy wkurzone. Co więcej, barwy, których nie lubimy lub które nam się nie podobają, będę działały w podobny sposób. Nie czujemy tego fizycznie, ale podświadomość się buntuje i właśnie dlatego czasem wybuchamy „bez powodu”. Śnieżka Satynowa ma całą gamę barw do wyboru, sprawdźcie ich ofertę na stronie sniezkasatynowa.pl
    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

     

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

     

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  8. PMS – no o tym chyba nie muszę pisać. Stan napięcia przedmiesiączkowego również powoduje, że krzyczymy na dzieci. Nie muszą wcale wiele robić, wystarczy, że zachowują się zbyt głośno…
  9. Wszystko to, co powoduje nasze zdenerwowanie: teściowa, pies sąsiada, nauczycielka syna, szef męża, wizyta u dentysty… przez nich obrywają nasze maluchy.Dziecko ma prawo być tylko dzieckiem. Może popełniać podstawowe błędy, rozlewać sok, plamić ubrania. Może krzyczeć i płakać, by okazać negatywne emocje. My mamy prawo się denerwować, ale tak z ręką na sercu, czy nie zdarzyło się wam krzyknąć na malucha z całkiem innego powodu? Bo telefon was zdenerwował, pani w sklepie podniosła ciśnienie, mąż niepotrzebnie się uniósł… i bam! wyładowałaś się na dziecku…Odkąd zauważyłam tę zależność staram się panować nad swoją frustracją. Niestety nie zawsze uda mi się pokonać własne zdenerwowanie. Żal mi potem moich dzieci, na których niesprawiedliwie się „wyżyłam”. I wciąż mówię: nigdy więcej…