CZY MOŻNA ZAOSZCZĘDZIĆ WYDAJĄC?

 

Kilka tygodni temu postanowiłam z mężem policzyć wszystkie nasze zarobione w tym roku pieniądze i wydatki, które co miesiąc ulatują z naszych kont. Po podliczeniu tych pierwszych sami byliśmy zaskoczeni, że wyszła nam taka ładna suma. Po podliczeniu drugich i dodaniu do nich podatku oraz wszystkich składek, który płacę prowadząc firmę prawie spadłam z krzesła. Już same rachunki domowe okazały się być spore. Mimo wszystko została nam pewna różnica. I tu padło poważne pytanie:

Gdzie się podziały nasze pieniądze?

Szybko je znaleźliśmy. W naszym domu. Mieszkamy tu dwa lata, a to wciąż studnia bez dna. Wszystkie oszczędności wkładamy tutaj, a jesteśmy może w połowie tego, co sobie zaplanowaliśmy i wymarzyliśmy. Budując dom zaoszczędziliśmy na wielu wykończeniach, co skutkuje tym, że po dwóch latach zaczynamy wszystko od nowa. Po swojemu.

Czy trzeba było się wtedy tak spieszyć? Cóż, chcieliśmy być na swoim. Chcieliśmy, by dzieci miały swoje pokoje. Marzyliśmy o wolności w sypialni, własnej kuchni i metrze kwadratowym, którego można nazwać swoim. Teraz przyszła kolej na pokój bliźniaczek. Paula i Lilka co prawda dostały mebelki, ale chciałam, żeby miały piękny, prawdziwy, siostrzany pokój, a ten pozostawia wiele do życzenia. A najważniejszym punktem są ich łóżka… bo wciąż śpią w łóżeczkach. Bez szczebelek obok, ale to wciąż niemowlęce miejsce do spania. A one skończyły trzy lata!

I tu w ramach oszczędności postawiliśmy sobie pytanie: czy korzystając z okazji zmiany mebelek malujemy ściany (mimo, że nie są tragiczne), czy oszczędzamy kasę w portfelu? Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest oczywista. A my… pomalowaliśmy pokój. Dlaczego?

Za dwa lata trzeba będzie odświeżyć ściany. To normalne. Czekać dwa lata, wiedząc jakiej farby użyliśmy, czy pomalować je teraz odpowiednią farbą i mieć spokój na dłużej? Bo meble i tak trzeba wynieść.

A wybór padł na Śnieżkę Satynową, bo znamy ją już dobrze. Genialnie sprawdza się zarówno w pokoju Martynki, jak i moim biurze. Wszelkie zanieczyszczenia, ślady po kredce, czy nawet moją rozlaną kawę wytarłam po prostu ściereczką. I nie ma śladu! Mój test możecie zobaczyć TUTAJ. Robi wrażenie.

Wybraliśmy kolor, dzieci wzięły się do pracy. Mąż wymalował pomieszczenie.

śnieżka satynowa opinie

Tak wyglądała plama po próbie zmycia kredki ze ściany. Trzeba było to koniecznie zamalować:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przekąski:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Akceptacja:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jest czysto, ładnie i świeżo. I tak zostanie przez długi czas.

Czy wydaliśmy niepotrzebnie pieniądze, swój czas i energię? Uważam, że przeciwnie. Zaoszczędziliśmy to wszystko na długi czas. Teraz czekamy na mebelki.

 

Wpis powstał przy współpracy z marką Śnieżka.