JAK CIĘ WIDZĄ, TAK CIĘ PISZĄ

 

Napisałam tekst o sobie, żeby wrzucić go do odpowiedniej zakładki na blogu. Przeczytałam go kilkakrotnie i zastanowiłam się nad całością. Czy to jak siebie postrzegam oznacza, że tak samo widzą mnie inni? Może jestem zbyt łagodna dla siebie? Albo wręcz przeciwnie, zbyt krytyczna?

Wpadłam na szalony pomysł, żeby poprosić kilka najbliższych osób, żeby opisały to jak mnie widzą. Przyznam, że trochę mnie to stresowało, bo tekst miał być szczery, bez pomijania wad.

JA O SOBIE:

Ania Dydzik, 33 lata. Z wykształcenia technik analityki medycznej, z wyboru i zamiłowania blogerka. Mama trzech dziewczynek. Żona od ośmiu lat. Pije zbyt dużo kawy, uwielbia jeść i odpoczywać. Ceni sobie wygodne życie. Wybór między dobrej jakości hotelem a namiotem jest dla niej oczywisty. Wybierze hotel. Gadżeciara, która najpierw kupuje, potem myśli. Docenia kobiecość, spełnianie marzeń i dążenie do celu. Kobieta z ostrym językiem, ale wyjątkowo łagodna i wrażliwa w towarzystwie najbliższych osób. Z wyglądu mała, niepozorna kobietka. Nic bardziej mylnego, bierze życie za rogi i ukierunkowuje je po swojemu. Boi się wielu rzeczy, ale wciąż pokonuje własne słabości. Wierzy w to co robi, a ludzi nieżyczliwych/zazdrosnych/fałszywych usuwa ze swojego życia. Popełnia błędy, ale szybko wyciera łzy i bierze się do pracy. Nerwuska, która naiwnie wierzy, że kiedyś uda jej się nad tym zapanować. Kocha zawsze do bólu. Lubi ludzi. Ktoś musi sobie bardzo „zasłużyć” na brak jej sympatii. Nigdy nie pozwala obrażać siebie ani rodziny. Za swoimi dziećmi skoczyłaby w ogień, ale jak tylko ma okazję to korzysta z samotności.

MÓJ MĄŻ O MNIE:

Moja żona jest szczera do bólu, ale stara się nikogo nie urazić. No chyba, że mnie. Jest zazdrosna, ale nigdy się do tego nie przyzna. Lubi stawiać na swoim. Najważniejsze są dla niej dzieci, przez co cierpią obowiązki domowe i z niczym nigdy nie jest na czas. Boi się głośnych rzeczy. Młotkiem by się zabiła. Gdy wiercę dziurę to wrzeszczy, że na pewno trafię na prąd i mnie zabije. Gdybyśmy brali udział w programie, w którym trzeba urządzić dom to zajęlibyśmy ostatnie miejsce, bo darłaby się przy każdym wierceniu. Jest dobrą mamą, ale ostatnio trochę rozpieszcza dzieci. Nie potrafi gotować, ale za to ma takie atuty, których inni mężczyźni mogą mi zazdrościć. W ogólnej ocenie nie wychodzi najgorzej.

MOJA PRZYJACIÓŁKA O MNIE:

Baba z jajami, z nieprzeciętnym poczuciem humoru. Potrafi rozśmieszyć do łez. Uwielbiam te nasze wieczorne ataki śmiechu przez telefon, podczas których nie możemy wykrztusić z siebie słowa. Zaraża pozytywną energią w kilka sekund. Jest dla mnie przykładem, że jak się czegoś bardzo chce to można wszystko. Zawsze mogę na nią liczyć. Jak trzeba kopnie w zad, i to chyba cenię najbardziej. Szczera do bólu. Człowiek orkiestra. Pełna energii, z milionem pomysłów. Co za tym idzie, niekiedy zakręcona jak słoik i przez to bywa nieuchwytna, co momentami może irytować, ale długo nie da się na nią gniewać. Kilku rzeczy jej zazdroszczę: po pierwsze figury, to wręcz nieprzyzwoite żeby tak wyglądać przy trójce dzieci, po drugie pewności siebie, uczę się jej od niej każdego dnia, po trzecie konsekwencji w działaniu i odwagi, dzięki temu osiąga kolejne cele i idzie jak burza… Co tu dużo pisać kocham tego gamonia i jestem z niej bardzo dumna!

MOJA MAMA O MNIE:

Jest autentyczna i prawdziwa we wszystkim. Sama dąży do wyznaczonych celów. Potrafi być szczera do bólu i chce, żeby wszystko szło po jej myśli. Jest konsekwentna dla tych, którzy ją ranią. Z dnia na dzień coraz bardziej cieszy się każdą chwilą spędzoną z dziećmi. Szanuje prawdziwych przyjaciół, ale wybucha, gdy ktoś ją obraża. Czeka na spełnienie marzeń i wierzy, że to czego pragnie kiedyś się spełni.

MOJA SIOSTRA O MNIE:

Jest kobietą wiedzącą czego chce. Potrafi sama ogarnąć dzieci i być z nimi 24 godziny na dobę bez pomocy męża. Chce dla swoich dzieci wszystkiego co najlepsze dlatego czasami bywa nadopiekuńcza. A jej dzieci ją uwielbiają! Widać, że to ona jest dla nich najważniejsza. Mimo, że cały czas narzeka na swoją figurę to zazdroszczę jej płaskiego brzucha. Mimo, że ma na głowie mnóstwo obowiązków potrafi pomyśleć o sobie. Potrafi pisać, a tego zawsze jej zazdrościłam. Blog tak ją pochłonął, że stał się dla niej najważniejszy i nie ma czasu dla nikogo.

Potem zadałam pytanie na grupie dla mam, chcąc dowiedzieć się jak postrzegają mnie przez pryzmat bloga. Chciałam wiedzieć czy mój internetowy wizerunek faktycznie jest prawdziwy i pokrywa się z tym na co dzień.

CZYTELNICZKI O MNIE:

Zdecydowana większość określeń była pozytywna i bardzo miła. Pojawiły się : „ambitna, wyrazista, skoncentrowana na celu, prawdziwa, twarda, krejzolka, szczera, nie pierdoli się w tańcu :D, pozytywna, spełniona, matka przełożona :D, wyluzowana, zaradna, normalna, szalona, wiarygodna” i mogłabym tak wymieniać bez końca, bo sprawiło mi to szaloną radość. Pojawiły się też negatywne, że „niesprawiedliwa, snobistyczna, wyniosła, nie lubiąca krytyki, usuwająca niewygodne komentarze”. I cóż, muszę z tym żyć.

Dobra, pointa. To jak siebie postrzegamy ma duży wpływ na to, jak postrzegają nas inni. Jest mnóstwo wspólnych cech, które wymieniliśmy wszyscy. Nie ze wszystkimi się zgadzam, ale może to właśnie ja się mylę? Może ciężko przyznać mi rację siostrze, że blog za bardzo mnie pochłonął? Może wiem, że zbyt histeryzuję, ale mąż nie musi o tym wiedzieć? A może trudno mi przyznać przed przyjaciółką, że wcale nie jestem dobrze zorganizowana poza pisaniem bloga?

Czy jesteśmy w stanie sami siebie poznać do końca? Czy musimy przejrzeć się w oczach innych, by móc dowiedzieć się kim naprawdę jesteśmy?