JAK ZNISZCZYĆ SWÓJ ZWIĄZEK

 

Miłość to najwspanialsze uczucie jakiego może doświadczyć człowiek. Najpiękniejszy jest pierwszy etap zakochania. Ten, kiedy serce niemal wyskakuje z piersi na widok ukochanej osoby. Kiedy trzęsą się ręce, a głos drży. Ciało robi się lekkie niczym piórko, niemal frunie. To ten etap kiedy nic dookoła się nie liczy. Jesteś tylko ty i ta osoba. Nie przejmujemy się opinią innych ludzi, nie patrzymy na status materialny, nie planujemy kolejnych dziesięciu lat. Liczy się tylko ta chwila. Ach, wspominam to dziś z łezką w oku.

Potem wcale nie jest gorzej. Jest inaczej. Kiedy pierwsze motyle z brzucha odlecą i zaczynamy twardo stąpać po ziemi dostrzegamy całą masę rzeczy, które są ważne w związku. Nagle okazuje się, że jednak samo uczucie nie wystarczy, a życie z drugim człowiekiem bywa ciężkie. Jeśli chcemy pielęgnować swoją miłość to musimy pamiętać o tym, że wiele codziennych spraw i zachowań zwyczajnie ten związek niszczy…

KRYTYKA

Bo on jak zwykle nie kupił wszystkiego z listy zakupów. Rozrzucił skarpetki w łazience, niedokładnie zmył naczynia, ba, może wcale tego nie robi. Bo znów miał coś zrobić, a zapomniał.

Bo ona wiecznie tylko gada zamiast robić. Bo wciąż narzeka jak jej ciężko w domu. Znowu jej się nie podoba jak pozmywał. A zamiast szorować podłogę, gdy dzieci śpią to ma czelność usiąść na kanapie z książką.

Krytykujemy wszystko co zrobi druga osoba. Nagle wszystkie wady przysłoniły zalety. Bo przecież to w zaletach się właśnie zakochaliśmy. A tu bam! Okazuje się, że ten człowiek jednak jest mieszanką różnych cech.

OCZEKIWANIE IDEAŁU

Mąż koleżanki bez okazji kupuje kwiaty. Na wycieczkę ją zabrał. Do kina zaprosił. Bo pomaga jej w domu, zakupy robi bez problemu, z dziećmi na spacer wyjdzie.

Żona kolegi nigdy nie robi problemów, gdy tamten chce wyjść do knajpy z kolegami. A moja schabowego spaliła, zupę przesoliła, przybrała kilka kilogramów, nie ogarnia domu odkąd została mamą. Inne jakoś sobie radzą.

Jak to mam w zwyczaju mówić, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona. Kiedy się zakochiwaliśmy to przecież był ideał. Więc teraz nie ma innej opcji niż ta, że nasza ukochana osoba musiała się bardzo zmienić. To droga donikąd. Chcesz ideału, lalkę sobie kup.

STAŁA KONTROLA

Faceci są nieprzewidywalni. Mąż przyjaciółki wydawał się takim dobrym partnerem, a potem okazało się, że ją zdradzał. Trzeba reagować zawczasu. Fejsa przejrzeć, prześwietlić komórkę, zażądać hasła do poczty mailowej.

Kobiety są nieprzewidywalne. Wystarczy, że były się odezwie i od razu są całe w skowronkach. A przecież draniem był. Koniecznie więc musisz wiedzieć z kim wychodzi i dokąd. A potem sprawdzić czy mówiła prawdę.

Nikt w związku nie lubi być na smyczy. Brak zaufania to ogromna kula u nogi. Konieczność udowadniania swojej niewinności i strach przed tym, że coś odbierze się źle jest niszcząca bardziej niż kłamstwo.

NIEDOCENIANIE

Że on niby ciężko pracuje? Na pewno nie ciężej niż ja. Niech nie zgrywa bohatera. Przecież to było jasne, że będzie żywicielem rodziny. Kwiaty przyniósł? W końcu to nasza rocznica, nic wielkiego nie zrobił.

A co ona takiego niezwykłego robi? Że dom ogarnia? Dziećmi się zajmuje? Pracuje zawodowo? Nie ona jedna. To jej obowiązek! Dobrze wiedziała na co się godzi decydując się na rodzinę.

Kiedy nie czujemy się docenieni wszystko co robimy traci sens. Każdy dzień wygląda tak samo, a zwykłe czynności domowe to tylko rutynowe działanie. Bez radości, bez spełnienia. Jeśli mamy plany, jeśli chcemy realizować się w działaniach poza domem a partner/ka w nas nie wierzy, to wkrótce i my przestaniemy wierzyć we własne siły. Bo kto jak nie najbliższa osoba powinien dawać kopa do działania, motywować wspierać?

PO CO SIĘ STARAĆ?

Nawet na kolację do restauracji zakłada tę swoją ulubioną bluzkę. W końcu mu ją wyrzucę! Facet przy stoliku obok ma garnitur. I obrączkę, więc to nie randka narzeczonych. Wychodzimy raz do roku a on nawet ubrać się nie potrafi. Co ja w nim widziałam?

Czy ona nie może o siebie zadbać? To, że jest mamą nie oznacza, że ma chodzi w wytartej bluzce i poplamionych spodniach. Mogłaby coś zrobić z tymi włosami. Kiedyś bardziej o siebie dbała. Podobała mi się. Teraz to zwykła szara mysz.

Może ona zadbałaby o siebie, gdyby facet zajął się dziećmi. Może nie wyglądałaby jak własna gosposia, gdyby podarowano jej czas dla siebie. Podział obowiązków, to wcale nie głupia rzecz. A on pewnie założyłby koszulę, gdyby kolejny raz na urodziny nie dostał skarpetek…

JAK KUBA BOGU…

Nie umył samochodu, mimo że obiecał? Miał spędzić ze mną wieczór, a znów zasnął na kanapie? Powiedział, że pomoże w przygotowaniach do urodzin dziecka, a potem się zmył? Ok, dostaniesz kochanie ode mnie to samo. Dziś planujesz romantyczny wieczór, a ja udam, że boli mnie głowa. Chcesz pojechać do mamusi, a ja się nagle rozchoruję. Samochód sama umyję, żeby ci głupio było!

Prosiłem ją milion razy, żeby wyprasowała mi koszulkę. Wykręciła się dziećmi i teraz sam stoję przy desce. Co to za żona? Chciałem zobaczyć mecz, to najważniejszy mecz w tym sezonie a ona zostawiła mi dzieciaki i poszła do sąsiadki. Zobaczymy jak zareaguje, gdy nie umyję jej jutro auta jak obiecałem.

Kiedyś przeganialiśmy się w tym kto komu zrobi więcej niespodzianek. Kto będzie milszy, kto powie więcej komplementów, kto wymyśli coś ciekawszego na weekend. Teraz próbujemy zrobić sobie na złość. Zapomniał? Ja też zapomnę. Nie dotrzymała słowa? Też nie dotrzymam. Koło się zamyka.

OBOJĘTNOŚĆ

Działa mi już na nerwach tym swoim gadaniem. Niech zaśnie dziś na tej kanapie, przynajmniej będę miała spokój. Mówił, że wychodzi gdzieś z kumplami w sobotę. Niech idzie, będę mogła obejrzeć jakąś komedię. Mam to w nosie, może wrócić nawet rano.

Mam dość proszenia się, żebyśmy w końcu wyszli gdzieś bez dzieci. Nie chce mi się już starać, kiedy ona nie poświęca mi czasu. Nie interesuje mnie jak spędziła dzień, bo co mogła wielkiego robić w domu? Po co kolejny raz opowiada mi o problemach swojej koleżanki?

Najbardziej dotkliwy ból to ten, który sprawia obojętność drugiej osoby. Jeśli nie interesuje się nami to znaczy, że uczucie wygasa. Jeśli cieszy się z samotnych wieczorów, to znaczy, że jestem przeszkodą. Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie dnia bez siebie. Teraz musimy odpocząć… Bez zainteresowania się gdzie i z kim… Tworzymy rodzinę, a tak naprawdę jesteśmy sobie obojętni. Czy jest coś gorszego?

Miłość się nie zmienia. To my zmieniamy swoje zachowanie, gdy czujemy, że nie musimy się już tak starać jak kiedyś. Czy faktycznie nie musimy? Czy to normalne, że zachowujemy się tak względem osoby, którą kochamy? To prosta droga to zniszczenia związku. Nie trzeba zdrady, kłamstw, przemocy, nadużywania alkoholu. Kilka drobnych, z pozoru błahych rzeczy a niszczą wszystko co budowało się przez lata…