TA DRUGA KOBIETA…

 

 

Poznając faceta i co gorsza, zakochując się w nim nie widzimy jego wad. W zasadzie to uznajemy, że ich po prostu nie ma. Ot, ideał. Różowe okulary powodują, że ślepniemy. Potem, kiedy stopniowo opadają to przymykamy oko na wiele rzeczy, bo przecież serce wciąż bije jak szalone. Czasem myślimy, że złapałyśmy Pana Boga za nogi, gdy okazuje się, że ta wspaniała, romantyczna miłość jest odwzajemniona. Czas jednak mija, a facet odsłania swoje prawdziwe oblicze.

Nie, to wcale nie musi być złe oblicze. Tylko to prawdziwe, ludzkie. Nagle okazuje się, że jednak nasz wybranek ma kilka wad. Że to nie nadczłowiek z innej planety, nie ideał, który spadł z nieba, ale ktoś z krwi i kości z zaletami i wadami. Zdarzają się nieporozumienia, złość, kłótnie. Irytują nas niektóre zachowania, innych nie tolerujemy w ogóle. Ale jednak wciąż zostajemy w tym związku, bo miłość przecież nie wylicza negatywnych cech, a docenia zalety…

Do momentu, aż pojawia się ONA. Ona to koleżanka, sąsiadka, siostra, przyjaciółka, nieznajoma z internetu… nieważne. Ona zawsze sprawia, że zauważamy w naszym partnerze idiotę. Zalety blakną w naszych oczach do niewidzialnych barw. Wady za to widzimy ostrzej niż kiedykolwiek.

Bo wiesz, sąsiad to zawsze otwiera drzwi samochodu żonie, a twój ostatnio zrobił to jakieś kilka lat temu. Mąż koleżanki zwraca się do niej per „Misiu”, ty masz tylko imię. Cholera, mówi tak samo jak wszyscy inni. Mógłby się bardziej postarać. Czy ty nie zasługujesz na „Misiu”? Siostra dzwoni i chwali się, że chłopak zrobił jej śniadanie do łóżka. Żadna nowość, przecież robi to codziennie. Czekaj, czekaj, a kiedy tobie facet choćby kawę zaparzył? Albo chociaż zapytał czy zaparzyć? Co za cham! Nie zauważył też ostatnio twojej nowej fryzury, a przecież podcięłaś końcówki. I to drastycznie, bo całe pięć centymetrów! Jak Mariolka skróciła włosy to jej facet z kilku metrów zauważył. Ba! Pochwalił nawet. Iwona kwiaty dostaje bez okazji. I to często. Tobie ukochany podarował ostatni bukiet, gdy urodziłaś synka. To było miłe, ale minęło już… o matko, minęło już sześć lat!

Kiedy decydowałaś się na związek wiedziałaś, że nie wychodzisz za romantyka. Nigdy nie bawił się w „Misiu-Pysiu” ani nie otwierał drzwi samochodu, żebyś mogła wyjść jak królowa. Kawę zawsze robisz sama, bo on jest już w tym czasie w pracy. A fryzura? Często powtarzał, że ci we wszystkim ładnie. Więc o co ci chodzi? Różowe okulary przecież spadły już przed ślubem.

Ano o to, że nawet ci to nie przeszkadza na co dzień, dopóki nie zauważysz czegoś u innych kobiet. Dlaczego im się lepiej trafiło? Dlaczego ty tak nie możesz mieć? Bo tak wybrałaś już x lat temu. A nawet jeśli zmienił się z czasem, to przecież ty też się zmieniłaś. Czas zmienia wszystkich.

Jak to jest, że trawa jest zawsze bardziej zielona u sąsiada? Powiem ci. Bo my wciąż widzimy tylko ten trawnik przed domem. Bo wiemy tyle, ile sąsiadka sama nam powie. Uwaga, zdradzę ci sekret. Jej facet też nie jest ideałem. Też ma wady, które jego partnerka skrzętnie chowa przed światem. A niech jej baby zazdroszczą, a co! Tylko wiesz, możliwe, że ten jej facet rozrzuca skarpetki w łazience, nie sprzątnie po sobie, gdy skończy obiad ani nie pozwoli trzymać jej pilota od tv. Na pewno ma w sobie coś, co ciebie by irytowało. To też człowiek z krwi i kości. I wiesz co, też robi kupę, która nie pachnie fiołkami.

Pamiętam taki dowcip: Misiu pożyczył patelnię lisowi. Minął już termin, gdy miał ją oddać, ale lisa ani widu, ani słychu. Miś chodzi zdenerwowany po kuchni i myśli: pożyczył i nie oddał. Lis jest chytry, na pewno zrobił to celowo. O tak, założę się, że nie zamierza jej wcale oddawać. A to cwana bestia! A to kawał chama. Jak go spotkam to tak mu nagadam!!! Wtem pukanie do drzwi. Miś otwiera i widzi lisa z patelnią. Nie czekając na przywitanie rzuca lisowi: A wypchaj się tą patelnią!

Czyż nie tak się zachowujemy względem naszego partnera, gdy widzimy, jak inne kobiety chwalą się swoimi mężczyznami? Facet niczemu niewinny, w dodatku nieświadomy zostaje ofukany, bo nie przywiózł kwiatów, gdy wracał z pracy. A przecież nigdy nie przywozi…

Nie skupiajmy się na tym, co mają inni. Zwłaszcza wtedy, gdy nic złego w związku się nie zdarzyło, a same szukamy powodów do niezadowolenia. I nie pozwólmy JEJ namieszać w naszych głowach. Czasem wystarczy: „Wiesz kochanie, miło by było gdybyś…”

A jak nie, to zawsze pamiętaj o tej kupie sąsiada. Tam też czasem wali!