HEJ MAMO, ODCZEP SIĘ!

 

Z ogromną ciekawością i chyba jeszcze większym zdziwieniem obserwuję współczesne matki. Macierzyństwo uderza nam do głowy. Odbiera logikę myślenia, nastawia nas przeciwko innym matkom. Pozornie gramy w jednej drużynie, praktycznie jednak wolimy skakać sobie do gardeł i wydrapywać oczy. Coś, co miało nas łączyć dzieli nas na każdym kroku. A ja wam mówię: zajmijcie się swoimi dziećmi zamiast szukać problemów tam, gdzie ich nie ma. Jeśli macie tyle wolnego czasu, by kłócić się z obcymi matkami w internecie to lepiej ten czas spożytkujcie na zabawę z dziećmi albo po prostu na relaks!

A gdyby tak kobiety, które urodziły siłami natury przestały uważać się za lepsze? Gdyby przestano oceniać macierzyństwo pod względem sposobu rodzenia? Wkurzam się, że kolejna mama po cięciu cesarskim musi się tłumaczyć, że takie było zalecenie lekarza, że dziecko za duże, że zagrożenie życia. Olać to. Jeśli miałaś cesarkę, bo tak było ci wygodniej albo bałaś się rodzić naturalnie to takie twoje święte prawo. Nie tłumacz się obcej kobiecie w internecie. Urodziłaś, jesteś mamą. Tyle.

Jeśli uważasz się za lepszą, bo karmisz piersią a sąsiadka od dawna „jedzie na butli” to puknij się w czoło. Istnieje masa powodów, dla których ta mama nie mogła lub nie chciała karmić swoim pokarmem. I tak mówiąc szczerze, co ciebie to obchodzi? Jeśli karmisz mieszanką, bo nie udało się inaczej. Bo zabrakło wsparcia, odpowiedniej pomocy, siły, cierpliwości albo jeszcze czegoś to przestań się samobiczować. Porażkę też trzeba umieć przyjąć. I iść dalej. Nie będzie ci obcy człowiek mówił co jest dla ciebie lepsze. Możesz nawet sama zdecydować, że nigdy nie będziesz karmić piersią. Nie muszę tego pochwalać, ale nie zamierzam też krytykować.

Szczepienia. Temat, dla którego jesteśmy w stanie wylać wiadro pomyj na kogoś w internecie, bo miał czelność szczepić lub nie. Wyzwiska, obelgi, niekończące się kłótnie. Ze zdziwieniem patrzę jak te mamuśki słodko-pierdzące do dziecka w domu: „kochanie”, „misiu”, „słoneczko” rzucają teraz w necie wulgaryzmami, bo przecież to one mają rację. Nop istnieje! Nop to wymysł! I tak w kółko. Jak koguty! Tylko jeden może być w kurniku. Każda chce nim zostać.

Miliony kłótni na temat pielęgnacji czy wychowania dziecka. Ktoś napisze, że jego zdaniem maść X jest bardzo dobra. Ktoś inny odpisze, że widocznie źle się wyedukował, bo teraz maści się nie używa albo Y jest lepsza. No i jasne, doradzajmy sobie. Ale dlaczego w taki chamski sposób?

Czy zamiast wylewać swoje frustracje w internecie na ludziach mających inne opinie nie możemy zwyczajnie przyjąć, że każda z nas chce dobra dla swoich dzieci? I że w tym celu możemy używać innych kosmetyków, możemy stosować różne taktyki w wychowywaniu i dopóki nie dzieje się dziecku krzywda to cholera jasna, mamy do tego prawo? Można zwrócić uwagę innej mamie, że się myli, bo błądzić jest rzeczą ludzką, ale zróbmy to także po ludzku! Nie jak świnie w korycie bijące się o ostatniego ziemniaka.

Dbamy o te nasze dzieci. Uczymy je tolerancji i wpajamy empatię a same rzucamy jadem na prawo i lewo. Ileż to dzieci wstydziłoby się za własnych rodziców, gdyby wiedziały co wypisują.

Zamiast wspierać się wzajemnie to dajemy sobie po tyłkach. A ja wam mówię, odczepcie się od innych. Nie mówisz obcym ludziom co mają ubierać do pracy, nie mówisz co mają jeść i jak żyć na co dzień to jakim prawem dyktujesz komuś swoje warunki w sprawie macierzyństwa?

Ja za wszystkie rady zawsze dziękuję. I na tym się kończy, jeśli wiem, że to co robię jest dobre i odpowiednie dla moich córek. Reszcie uśmiecham się szeroko w monitor.