DZIWOLĄG NA WAKACJACH. I-TAKA PRZYGODA!

 

Czy wiecie, że nigdy nie byłam za granicą na wakacjach? Ba, nawet nad polskim morzem nie byłam. Czy wiecie, że nigdy nie leciałam samolotem? Tak, zdaje się, że jestem dziwolągiem. Pewnie ostatnim w naszym kraju. Przyjmuję to na klatę.

Poznałam swojego męża w swoje szesnaste urodziny. Mimo że rozstaliśmy się po sześciu latach, to i tak szybko do siebie wróciliśmy. Żyliśmy standardowo, jak to zwykli, prości ludzie ze wsi. Ślub, dziecko, kredyt, dom. Nie myśleliśmy o zagranicznych eskapadach, o niczym ponadto, co jest niezbędne do normalnego, zdrowego funkcjonowania w społeczności. Wiesz, najważniejsze, żebyśmy zdrowi byli.

A potem zaczęłam tworzyć coś swojego w internecie i nasz świat przewrócił się do góry nogami. Otworzyły się przede mną drzwi, o których nie śmiałam nigdy marzyć. Udział w Festiwalu Inspiracji razem z Łukaszem Jakóbiakiem, wyróżnienie w rankingu Tomka Tomczyka, tytuł Kobiety Sukcesu Opolszczyzny, spotkanie autorskie ze mną w centrum handlowym… I tyle nowych, pięknych sytuacji, które czekają mnie jeszcze w tym roku, że zaczynam wariować ze szczęścia.

Ta prosta baba ze Śląska, mimo że nadal we mnie siedzi, zmieniła swoje podejście do życia, bo wie, że marzenia się spełniają a cuda naprawdę zdarzają. I chcę więcej, chcę czerpać garściami z życia, chcę pokazać swoim dzieciom to wszystko co wydawało się być poza zasięgiem moich możliwości. W najbliższym czasie zwiedzę nie tylko wiele pięknych, polskich miast, ale dzięki uprzejmości biura podróży ITAKA jutro wylatuję z całą rodziną do Grecji, na wyspę Kos. Zgłębiając temat ucieszyłam się, bo to biuro z największą ofertą w Polsce. Ciężko znaleźć coś atrakcyjnego dla pięcioosobowej rodziny. Z jednym dzieckiem spokojnie polecisz, z dwójką też, ale mając troje urwisów już tak wesoło nie jest. I z tego co widziałam na ich stronie mają genialne oferty last minute.

Mimo ogromnego podekscytowania trzeba było spiąć poślady i spakować całą piątkę. Nabawiłam się nerwicy, ogólnego rozbicia i chęci zniknięcia z powierzchni ziemi, bo dzieci skutecznie uniemożliwiały mi zaplanowanie czegokolwiek. Tym sposobem już od tygodnia robiłam listę rzeczy do spakowania dopisując co jakiś czas kolejną rzecz. Okazało się, że to był plan genialny. Mam nadzieję, że teraz mamy już wszystko, nie spóźnimy się na lot i będziemy się fajnie bawić. Zdążyłam też z odstawieniem bliźniaczkom pieluch, więc jeśli kupka nie będzie pływała w basenie to pełen sukces!

No właśnie, lot… Cudowny pomysł, żeby pierwszy raz w życiu lecieć z trojgiem dzieciaków. Brawo ja. Naczytałam się internetów i chyba jestem przygotowana, ale jak zwykle okaże się w trakcie. Przebieram nogami, zacieram rączki i uspokajam rozszalałe serce. Zachęcam Was do obserwowania mojego profilu na instagramie (TUTAJ), bo oczywiście na bieżąco będę zdawać relację z naszych pierwszych wakacji.

Mam nadzieję też troszkę odpocząć, bo doleci do nas moja siostra z narzeczonym z Niemiec, więc podrzucę jej dzieciaki. A matka hulaj dusza, piekła nie ma.

Tymczasem życzcie nam spokojnego lotu i dajcie jakieś rady. Jakiekolwiek 😉