O tym, że dzieci wynoszą wzorce postępowania z domu chyba nie muszę pisać. To jasne jak słońce. Maluchy chłoną każde nasze zachowanie jak gąbka. To rodzice swoim postępowaniem uczą jak się cieszyć, jak złościć. Dzieci szybko zapamiętują słowa, wyrażenia i sposób w jaki się wypowiadamy. Martyna bawiąc się swoją lalką traktuje ją dokładnie tak samo jak ja jej młodsze siostry. Używa tych samych zwotów, nawet trzyma ją w podobny sposób. To czego musimy się nauczyć, jako rodzice, w obecności dzieci to kontrola. Jeśli nie zapanujemy nad złością i damy jej upust chociażby słownie używając wulgaryzmów, możemy być pewni, że tylko kwestią czasu jest kiedy nasze dziecko zacznie tak mówić. Pokazujemy im nie tylko zewnętrzny świat, ale także to jak kochać, szanować, wspierać drugiego człowieka.
Wracamy z Małą z przedszkola.
„P. nadal jest Twoją miłością?” – pytam z uśmiechem.
„No jest. Wiesz, że go dzisiaj podrywałam?” – odpowiada córka
„Tak? W jaki sposób?”
„On się wygłupiał. Bo wiesz, on jest taki wygłupny. I ja go szturchnęłam i powiedziałam – ej weź no się ogarnij!”
„A skąd Ty znasz takie słowa? Która koleżanka tak mówi?” – pytam przekonana, że usłyszała to w przedszkolu.
„Ty tak ostatnio powiedziałaś do taty”…
Nie mam pytań.