ZDROWA (?) RYWALIZACJA RODZEŃSTWA

Gdyby ktoś nagrał film przedstawiający nasze codzienne życie to wyszłaby z tego niezła komedia. 16-miesięczne bliźniaczki rywalizujące ze sobą o zabawki, 5,5-letnia starsza siostra zabiegająca o uwagę mamy i mama, wkrótce siwa jak gołąb.

Rodzeństwo to skarb, mówili. Będą się razem bawić, mówili. Taaaa… i kłócić też… Zdaję sobie sprawę z tego, że w większości wielodzietnych domów to wygląda tak samo.

Spory między rodzeństwem są nieuniknione. Wiem z doświadczenia jak czasem ciężko się dogadać. Zaskakujące jest jednak to, że już roczne dzieci zaczynają rywalizować. Najpierw o uwagę mamy. Przykład? Mam ich mnóstwo. Biorę na ręce Lilę, Paula przyczepia mi się do nogi. Sadzam na kolanach Paulę, Lila pcha się między nas. Oczywiście obie przy tym płaczą, a ja zastanawiam się czy najpierw zwariować czy jednak jakoś zadziałać.

Uczę je kompromisu. Już teraz. Bo to czego nauczę je już dziś, w przyszłości zaowocuje. Uczę je szacunku do siebie nawzajem, pokazuję jak można się przyjaźnić. Każdej osobno okazuję swoją miłość, każda ma swój czas z mamą w ciągu dnia (tu łkam na fakt, że dzień jest taki krótki). Często podkreślam, że fajnie jest mieć starszą siostrę, buduję w niej poczucie wartości. Ustalam jasne zasady współżycia w naszym domu. I to co wyniosą z domu będzie fundamentem do budowania relacji w przyszłym życiu. Postawę moralną zaczyna budować się już w rodzinie. Jak miałabym nauczyć je szacunku do drugiego człowieka jeśli pozwolę na to, by nie szanowały siebie nawzajem? Jak młode kobiety miałyby czuć się wartościowe i wyjątkowe, jeśli w domu nie otrzymają zrozumienia, miłości i wsparcia?

Wiem, że prawdziwy egzamin z macierzyństwa przyjdzie mi zdawać później. Na samą myśl o sporach dojrzewających córek ,mam ciarki na plecach.

A może nie będzie wcale tak źle?