TRAGIKOMEDIA W SKLEPOWEJ PRZYMIERZALNI

Rzadko chodzę na zakupy, ale zawsze jak się już wybiorę to trafiam na prawdziwe tłumy w centrach handlowych. Tym razem nie było wcale inaczej. Wzięłam pod pachę z dziesięć wieszaków i usiadłam na sofie przed przymierzalnią. Przede mną były jeszcze dwie młode kobiety.

Dlaczego nie wzięłaś tej żółtej sukienki? Podobała ci się.” – mówi jedna do drugiej.

W żółtym nie podobam się Piotrkowi.” – odpowiada drobna brunetka.

Odruchowo zerknęłam na jej dłoń. Nie wiem dlaczego byłam niemal pewna, że jest panną i pewnie bardzo zakochaną kobietą, która upodobania faceta stawia nad swoimi. Może dlatego, że my, kiedy jeszcze nosimy różowe okulary, a z pleców wystaje nam strzała amora, robimy durnowate rzeczy. Chłopak mówi nam, że w białych spodniach wyglądamy świetnie, więc przemierzamy potem kilometry po sklepach i kupujemy wyłącznie białe ciuchy. Stoimy godzinę przed lustrem gapiąc się na swoje odbicie, nie do końca rozumiejąc dlaczego tak się zachowujemy. Ale co tu dużo myśleć? Ważne, że jemu będzie się podobało.

No więc, zerkam na tę jej dłoń. Jest obrączka. A więc po ślubie nic się nie zmieniło. Może wybiegam swoimi domysłami zbyt daleko, ale jeśli przez cały czas ów Piotrek powtarzał jej, że w żółtym wygląda jak kupa to bez względu na staż małżeński ta dziewczyna nie kupi już żółtej sukienki. A powinna!

Właśnie dlatego powinna, że ta sukienka JEJ się podobała. Chciała ją mieć, albo chociaż przymierzyć. Dlaczego tego nie zrobiła? Mogła kupić ją. Stanąć przed nim. Uśmiechnąć się i powiedzieć: zobacz jak zajebiście wyglądam! Czuję się w niej świetnie!

Niesprawiedliwie uważamy, że jeśli coś nie podoba się partnerowi, to znaczy że jest beznadziejne. I może sobie chłop mieć totalnie inny gust niż my, ale jego słowo jest święte. Dlaczego?

Wielokrotnie, kiedy wracałam z zakupów i wyciągałam nowe ciuchy z siatki, mój mąż reagował: O Jezuuu… A potem, dokładnie w tych samych ciuchach, kiedy wychodziliśmy, a ja czułam się boginią to słyszałam, że jednak fantastycznie wyglądam. Wiesz dlaczego? Bo kiedy kupujesz ciuchy, w których czujesz się świetnie, nabierasz pewności siebie i zdajesz sobie sprawę z tego, że dobrze leżą… nie ma opcji, by ktokolwiek wmówił ci, że żółty jest nieładny.

Nie ma nic złego w tym, że chcemy się podobać. Ale nie zatraćmy siebie dla faceta! Na litość boską, poczujmy się piękne w swoim własnym kanonie piękna.

Czy jeśli mąż pewnego dnia powie mi, że po ciążach mój biust się zmniejszył i już mu się nie podoba, to znaczy, że mam biec do chirurga? A co jeśli ten rozmiar mi odpowiada? Czy jeśli uznam, że chcę wstrzyknąć sobie botoks, to mam z niego rezygnować, bo mój partner będzie przeciwny?

Najpiękniejsza kobieta to ta, która czuje się piękna. Sama. Dla siebie. I jeśli kocha żółte sukienki to powinna je zakładać jak najczęściej. Bo nagle może okazać się, że idąc na zakupy nie będzie już wiedziała co podoba się jej, a co kupuje… bo wydaje jej się, że musi.

Wolność, baby! Wolność. W każdym aspekcie życia.

Żółta sukienka została tym razem na sklepowym wieszaku. Ale może kiedyś ta kobieta tam wróci. I szeroko uśmiechnie się, gdy ją w końcu założy.