Pamiętacie jeszcze jak śpieszyło nam się do dorosłości? Jak czekałyśmy, żeby móc legalnie zrobić makijaż, założyć szpilki, wyjść na imprezę, randkować. Potem marzyłyśmy o dobrej pracy, mieszkaniu, partnerze, rodzinie, dzieciach. Żeby w końcu być panią swojego życia, móc decydować, móc robić wszystko na co mamy ochotę, bez tłumaczenia się rodzicom. Tak sobie wyobrażaliśmy dorosłość. Tymczasem…
Patrzę na matki, które udają, jedna przed drugą, jak świetnie sobie radzą z domem, pracą, dziećmi i wszechświatem, który leży u ich stóp. Żeby tylko nie zdradzić się żadną ułomnością, brakiem przygotowania, słabością. Czarodziejki, superbohaterki, instamatki. Mają najzdolniejsze, najodważniejsze i naj naj naj dzieci, a mężowie biegają za nimi ze ścierką, podają śniadanka do łóżka i non stop kupują kwiaty bez okazji.
Widzę kobiety na fejsie, które w profilówce mają swoje dzieciaki, a bluzgają w komentarzach aż klawiatura puchnie. “Aktorka XYZ ma nowe usta!” – grzmi tytuł. Mamusia odpisuje: “A chuj mnie to obchodzi”. No chyba obchodzi, skoro obserwuje portal plotkarski. “Celebrytka ZYX miała ciężki poród!”, odpowiedź: “ja też miałam, a jakoś nikt o tym nie pisze”. Hmmm, zastanówmy się, może dlatego, że nie jesteś celebrytką?
Obserwuję te wszystkie gównoburze w social mediach, które zawsze zaczynają się niewinnie, a potem wulgaryzmy są co drugie słowo. Jedna chce udowodnić coś drugiej, że głupsza, życia nie zna, że “pokażę jej gdzie jej miejsce!”. Obie siedzą na kanapie, w kapciach, nigdy nie widziały się na żywo, nic o sobie nie wiedzą, ale ogień płonie. Cel dnia: udowodnić obcej osobie w necie, że jest tępa.
Albo Tik Tok. I próba wybicia się na głupich pomysłach typu: zróbmy sobie bekę z własnego dziecka i nagrajmy to. No boki zrywać.
Albo jeszcze to: przedrzeźnianie się, kto więcej wie. Matki jednego dziecka nic nie wiedzą o macierzyństwie, bo przecież ta z piątką maluchów to dopiero prawdziwa matka. A jak nie rodziłaś siłami natury to tak naprawdę nie rodziłaś, bo cesarka to się nie liczy. Nie pracujesz na etacie i masz czelność narzekać, że w domu bałagan? Wszędzie, wciąż i zawsze będziemy się nawzajem oceniać, zapominając, że nasza opinia zawsze zależy od punktu siedzenia.
Chcieliśmy dorosnąć.
Mam ogromne wątpliwości, czy naprawdę wszystkim się udało.