MACIERZYŃSTWO LEVEL UP – CZYLI OMG! MOJE DZIECKO DOJRZEWA!

Przez kilka miesięcy przygotowywałam się do bycia mamą. Każdego dnia budziłam się z myślą, że za chwilę będę tuliła w ramionach swoje dziecko. Nie było chwili, bym nie myślała o nim. Po wielu godzinach ogromnego bólu przyszła na świat Martyna – moja pierwsza córka. Osoba, dzięki której mój świat zmienił się w krainę nieskończonych emocji.

Nie sypiałam, nie dojadałam, martwiłam się, starałam się, płakałam i śmiałam na przemian. Tysiące zmienionych pieluch i ogrom godzin spędzonych na karmieniu. Miliony małych gestów, przytuleń i buziaków.

Wspierałam ją, gdy zaczynała chodzić, mówić i uczyć się podstawowych czynności jak samodzielne ubieranie się, posługiwanie się sztućcami, wiązanie butów. Ileż razy traciłam cierpliwość zagryzając wargi i licząc do miliarda każdego ranka. Ileż zdrapanego makaronu ze ścian podczas obiadu i przebranych ubrań po każdej zupie…

Płakałam, gdy poszła do przedszkola. Martwiłam się, gdy chorowała. Czułam się bezsilna, gdy ktoś sprawiał jej przykrość.

Moja bluzka TUTAJ, t-shirt Martyny TUTAJ

A pomiędzy tym spędzałyśmy każdą wolną chwilę razem. Na rozmowach, wygłupach, grach, a czasem tak po prostu, bezczynnie. Nawet, gdy na świat przyszły jej młodsze siostry, stawałam na rzęsach, by nie czuła się odrzucona.

A dziś? Dziś odbieram telefon w piątkowe popołudnie: “Mamuś, jestem już po lekcjach. Idę do koleżanki. Wrócę o 17:00.”. Dziś, gdy dzwoni jej telefon, bierze go w rękę i wychodzi do swojego pokoju, by porozmawiać. Sama. Kiedy wchodzę zasłania ręką pamiętnik.

Tajemnice?
Nie, to lekcja dla mnie. Moje dziecko poznaje smak słowa “prywatność”, a ja boleśnie odczuwam coś na podobieństwo… odrzucenia? Coś jakby: mamo, wszystko spoko, ale daj mi chwilę dla siebie. Coś jakby: kocham cię, ale nie musisz być ze mną cały czas.

I choć to normalne wśród dorastających dzieciaków, ja – mama – zaczynam doświadczać całkiem nowych emocji rodzicielskich.

Bluzka TUTAJ, spodnie TUTAJ

Kiedyś, gdy było jej źle czytałyśmy razem książeczki. Opowiadałam jej bajki o złym stworze, którego zawsze pokonało dobro. Kupowałam lody i leżałyśmy na kocu spędzając długi czas na rozmowach. Dziś zdarza mi się słyszeć: mamo, chcę zostać sama.

Kiedyś największym problemem było to, że koleżanka nie usiadła obok niej podczas obiadu w przedszkolu. Dziś wali się świat, gdy coś nie idzie po jej myśli. Zakochania, miłości, zauroczenia…

Dziś nie boję się czy dobrze się odżywia. Dziś boję się, że ktoś ją skrzywdzi, wykorzysta, zbałamuci. Dziś boję się mediów społecznościowych, używek, wpływu rówieśników na jej zachowanie i decyzje. Nagle, gdy wychodzi z domu ja dostrzegam wszystkie niebezpieczeństwa czyhające na nią. Mam wrażenie, że za każdym rogiem czai się wróg.

Poczucie bezsilności, gdy wraca ze szkoły zła lub smutna potęguje fakt, że zamyka się w swoim pokoju. “Mamo, pogadamy, ale muszę sama się uspokoić”. Zamykam drzwi, serce pęka, ale muszę dać jej ochłonąć. A najchętniej od razu wydusiłabym z niej wszystkie informacje a potem wymierzyła sprawiedliwość wszystkim, którzy przyczynili się do tego smutku.

Straciłam swojego maluszka. Tę śmieszną dziewczynkę, która wciąż przekręcała słowa. Tego słodkiego bobasa, który sprzątając swoje lalki wrzucał je pod łóżko. Stoi przede mną młoda panna, jeszcze trochę i kobieta…

Bluza TUTAJ, legginsy TUTAJ

Nie jestem już centrum wszechświata dla niej, choć wciąż czuję się ważna. Widzę, że zbieram efekty swojego wieloletniego budowania zdrowych relacji między nami. To cieszy i pokrzepia, gdy widzę jak śmieje się do telefonu pisząc z koleżankami. Wiem, że wieczorem opowie mi o swoim dniu.
Dniu, w którym byłam już tylko częścią…

Torebka TUTAJ

Staram się podchodzić do tych zmian zdroworozsądkowo. Wiem, że potrzebuje prywatności, zaufania i wsparcia. Daję jej to każdego dnia. Ale ze swoimi emocjami muszę radzić sobie sama.

Moja córka zaczyna odkrywać to kim jest. Zna już swoje mocne strony, mierzy się ze słabymi. Poznaje własne reakcje na świat i życie. Szuka siebie i swojej tożsamości. Nie patrzy już na rodziców bezkrytycznie. Doskonale potrafi ocenić sytuację, a także stwierdzić czy jesteśmy sprawiedliwi względem niej. Dyskutuje, używając argumentów, które nawet mi odbierają głos. Nie jest już wystraszoną, małą dziewczynką. Zwraca uwagę komuś kto źle postępuje, nawet jeśli to chłopak ze starszej klasy. Sprzeciwia się, głośno mówiąc NIE. Nie znam jej jeszcze takiej. Kształtuje się mocny charakter…

I widzę jak jej się śpieszy do dorosłości. Jak nie może się doczekać tych wszystkich “zakazanych” dziś rzeczy.

Torebka TUTAJ

Wchodzę do jej pokoju, gdy już śpi. Daję buziaka, przykrywam kołdrą. Zawsze będę to robić, dopóki wciąż będzie spała w tym domu. Tak, czuję, że coś tracę, ale na to miejsce wchodzi coś nowego. Relacja poważniejsza, ale wciąż czuła. Nowe emocje, doświadczenia i próba zmierzenia się z nimi.

Stoję już trochę obok, ale wciąż blisko. Wciąż na tyle blisko, by móc podać rękę i złapać, gdy będzie upadać. Mam nadzieję, że ona to czuje i że czuć będzie zawsze.

Sweter TUTAJ, naszyjnik TUTAJ

 

Partnerem wpisu jest marka 5.10.15., a w zasadzie linia produktów Lincoln & Sharks przeznaczona dla dzieci w wieku 8 – 12 lat, które noszą rozmiar ubrań od 134 do 164 cm. Część ubrań można znaleźć też w rozmiarze 170. Tworząc tę linię projektanci stawiają na na nowoczesne modele i grafiki, które idealnie trafiają w gust starszych dzieci ( Martyna uwielbia!).
Znajdziecie je TUTAJ.

Zapraszam Was również do obejrzenia Strefy Kobiet TUTAJ. Nie trzeba mieć 5, 10 ani 15 lat, żeby się tu ubrać 😉 Można być mamą, babcią, siostrą niezależnie od wieku. Znajdziecie tu produkty takich marek jak Quiosque, Greenpoint, Tatuum, Key, Wittchen, Vero Moda, Moodo . A wszystko w okazjonalnych cenach.