ZDALNE NAUCZANIE KSZTAŁCI GENIUSZY!

 

Media podały, że w tym roku 3152 ośmioletnich dzieci napisało bezbłędnie konkurs “Kangur Matematyczny”. Wspaniały wynik? Mądre dzieciaki? Liczba małych geniuszy jest naprawdę zaskakująca, biorąc pod uwagę fakt, że w zeszłym roku takich uczniów było… ośmiu.

Jeśli to zasługa nauczania zdalnego to może trzeba by zostać przy takim rozwiązaniu? Ten rodzaj nauki wydawałby się wręcz idealny. Dzieciaki świetnie opanowują materiał, a narzekający rodzice na niczym się nie znają, bo hola hola, to genialny matematyczny wynik! Być może wcale nie potrzebujemy szkoły i doświadczenia nauczycieli skoro tak świetnie rodzice poradzili sobie z nauczaniem domowym? I to bez przygotowania, bo przecież placówki zostały zamknięte z dnia na dzień!

Nie, to nie są wcale mali geniusze ani perfekcyjnie przygotowani rodzice do nauczania w domu. Być może okażę się teraz wielką pesymistką, ale powiem Wam jak to widzę. Wierzę, że jest co najmniej kilkoro uczniów, którzy samodzielnie i bezbłędnie wypełnili test. Być może jest ich nawet setka, to taka optymistyczniejsza wersja. Ale nie jestem na tyle naiwna, żeby uwierzyć w szczerość ponad trzech tysięcy dzieciaków.

Chcę się mylić, ale uważam, że w większości przypadków, palce maczali w tym rodzice. Ci sami, którzy robią prace plastyczne za dziecko na konkurs, ci sami, którzy odrabiają zadania domowe i wybaczcie szczerość, niczego dobrego nie uczą swoich dzieci. To piękna lekcja pokazowa na temat tego, że uczciwość nie popłaca, że czego oczy nie widzą to się nie liczy, że wyniki są ważniejsze od umiejętności i w końcu, że samodzielność jest przereklamowana.
Smutna lekcja.

Śmiem zwalić calutką winę na rodziców, bo nawet jeśli nie siedzieli obok, a dziecko nieuczciwie zdobyło punkty (może korzystając z podręcznika albo internetu) to również jest to ich “zasługa”. To oznaczałoby, że wcześniej nie było rozmów o uczciwości, o tym, że najważniejsze jest spróbowanie własnych sił, że samodzielność jest na wagę złota, że nie trzeba wygrać, by czuć się wygranym. I w końcu, że nie trzeba być perfekcyjnym, by móc osiągnąć swój własny sukces.

Zastanawiam się co czuje dziecko trzymające w rękach dyplom, który mu się nie należy. Co czuje, wiedząc, że na niego nie zasługuje? Czy rodzice naprawdę są dumni z “osiągnięcia” dziecka? A może to wszystko jest jedynie na pokaz?

Nie chcę wybiegać w przyszłość, zastanawiając się na jakiego dorosłego wyrośnie takie ośmioletnie dziś dziecko. Choć jestem niemal pewna, że nie będzie mogło kiedyś nazwać się uczciwym człowiekiem. Co więcej, od takich drobnych, małych oszustw, często rodzą się większe, poważniejsze.

Szkoda mi też tych dzieci, które uczciwie podeszły do konkursu, a zostały niezauważone, bo nie zdobyły maksymalnej liczby punktów. Mam nadzieję, że wynik mimo wszystko je satysfakcjonuje i czują, że osiągnęły sukces. Bo moim zdaniem nawet większy niż “wygrani”.

Nie na darmo widzę, powstał mem: koniec roku szkolnego, rodzice mogą już odebrać swoje świadectwa…

Gratuluję wszystkim, którzy uczciwie pracowali przez cały rok szkolny, bez względu na wyniki. Jesteście najlepsi!