KARTKA Z PAMIĘTNIKA NIEPERFEKCYJNEJ MAMY

W szkole rodzenia uczono nas jak będzie wyglądał poród. Pokazywano jak zmieniać pieluchę, jak przystawiać do piersi, jak kąpać maluszka. W poradnikach i portalach internetowych można przeczytać o wszystkim co nas nurtuje. Kiedy pierwsze kroki, kiedy zęby, jak ćwiczyć jedzenie sztućcami. Morze inspiracji, porad i artykułów.


Można “wygadać” się na forum, poradzić na grupie, wesprzeć na blogu. Dowolność jest ogromna.


I kiedy to wszystko ogarniesz, zrozumiesz na czym polega rodzicielstwo i świadome wychowywanie, Twoje dziecko zaczyna budować swój świat poza domem. W gronie przyjaciół, w szkole, wśród rówieśników. Wraca w piątkowe popołudnie ze szkoły, rzuca plecak w kąt, zjada obiad, całuje Cię w policzek i biegnie do znajomych. I nikt nie powiedział Ci jak sobie z tym poradzić.


Bo z jednej strony to fajne, że dziecko ma przyjaciół. Że uczy się współpracy w grupie, doznaje uczucia przyjaźni i świetnie się bawi. A z drugiej czujesz, że jakaś część Twojego (wciąż) maluszka dorasta, że tworzy swoje własne miejsce gdzieś tam… gdzie Ciebie nie ma. Nie należysz do tego grona, jesteś poza nim.


Nikt nigdzie nie napisał jak poradzić sobie z tym, że długo oczekiwana samodzielność Twojego dziecka, będzie wystawiana na próbę bez Twojej pomocy.


Aż któregoś dnia nadejdzie moment, gdy Twój syn lub córka wyjdą z domu na całą noc. Pokochają kogoś. Być może ktoś zrani ich serce, oszuka, skrzywdzi. A Ty nie będziesz miała na to żadnego wpływu. Wychowujesz dziecko, by oddać je światu, a ono samo musi sobie z nim poradzić.


Tyle portali, stron internetowych, półek uginających się pod ciężarem poradników, szkół, kursów… nikt Cię na to nie przygotuje. Nikt nie powie jak się uodpornić na strach, który poczujesz za każdym razem, gdy za dzieckiem zamkną się drzwi. Za każdym razem, gdy spóźni się do domu choć pięć minut. Gdy nie odbierze telefonu.


I być może dziś czekasz na ten moment, gdy zobaczysz plecak w kącie i wesoło wybiegającego dzieciaka z domu. Spokój w piątkowe popołudnie – dziś brzmi jak marzenie. Ale uwierz mi, to nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Pierwsze wolne popołudnia cieszą. Potem dochodzi do Ciebie życiowa prawda… oto toczy się świat poza Twoim zasięgiem. I choćbyś bardzo tego nie chciała, musisz się z tym pogodzić. Nie będziesz uczestniczyć w życiu swojego kochanego dziecka przez całą dobę. Nie uchronisz go przed łzami…


Kolejny etap rodzicielstwa uważam za otwarty. Znów muszę walczyć z demonami w swojej głowie.